• Odpowiedz

@Trachu, post #1

• Odpowiedz

@Trachu, post #1

• Odpowiedz

@nogorg, post #2

• Odpowiedz

@Ralpheeck, post #4

• Odpowiedz

@Ralpheeck, post #4

• Odpowiedz

@Trachu, post #1

• Odpowiedz

@Deftronic/..., post #7

• Odpowiedz

@Trachu, post #1

• Odpowiedz

@michal_zukowski, post #9

• Odpowiedz

@slay, post #11

• Odpowiedz

@Jazzcat, post #14

Albo sushi boyz

• Odpowiedz

@slay, post #13

• Odpowiedz

@Jazzcat, post #14

• Odpowiedz

@Jazzcat, post #18

• Odpowiedz

@Jazzcat, post #18

• Odpowiedz

@Trachu, post #20

• Odpowiedz

@Ralpheeck, post #21

• Odpowiedz

@Ralpheeck, post #4

• Odpowiedz

@Trachu, post #8

• Odpowiedz

@Trachu, post #1

Może jestem zbyt zgorzkniały ale jak bym nic nie pokazywał. "Niekumaci" długo nie wytrzymują i nie bardzo chcą oglądać te kręcące się sześciany. W czasach gdy dowolne animacje w wysokich rozdzielczościach są na wyciągnięcie wskaźnika myszy albo palca w każdym miejscu na Ziemi, nie robi to wrażenia. W latach 80/90, gdy tylko w demach można było coś takiego zobaczyć, to było coś. Ale dzisiaj, gdy ktoś zupełnie nie czuje tematu, takie prezentacje to żadna atrakcja. I tak ktoś powie, że Shrek czy Avatar jest lepszy albo że w jakimś teledysku było ładniejsze. A ci co czają co to jest "realtime" powiedzią, że w grach na najtańszym PC mają lepsze. Czasem potrafią ręce opaść...

Przerabiałem to jakieś 16-18 lat temu. Nie warto się wysilać.

W czasach "nowożytnych" też słyszałem, że SIDów, SAPów czy innych chipówek nie da się słuchać. A nawet, że muzyka demoscenowa (cokolwiek to znaczy) jest słaba i kiczowata. Ja właściwie niczego poza tak zwaną "muzyką komputerową" nie słucham. Ale nawet nie próbuję tego puszczać na głos. Tylko słuchawki. Niekumaci by mnie zjedli gdybym to puścił...

Ostatnia aktualizacja: 31.10.2019 19:49:40 przez MDW

• Odpowiedz

@MDW, post #25

• Odpowiedz

@MDW, post #25

Dużo racji, MDW, miałem wczoraj coś podobnego napisać ale mi w pracy tak przeszkadzali, że odpuściłem.

Do pokazywania takich rzeczy nadają się głównie "kumaci", osoby, które znają się na komputerach i nimi chociaż trochę pasjonują. Bo inaczej to wychodzi coś jak ekscytacja pierwszym pojazdem Forda albo jakimś autem z lat 30-tych i ich osiągami, w czasach kiedy przeciętny Kowalski buja się do setki w kilkanaście sekund, ma radio z empetrójką oraz klimę w standardzie.

Niekumatym można jedynie próbować pokazywać jakieś dobrze wyreżyserowane efekciarskie dema, które niezależnie od wszystkiego "bronią się" same i przed wszystkim. Wymieniać nie trzeba. Dobrym "testerem" takich produkcji jest moja żona. Czasem ją zmuszam do wspólnego oglądania i wtedy wiem, co się jej podoba, a co uznaje za hard-core tylko dla koneserów, przy czym wali prosto z mostu i bez ogródek. Jak bym miał ułożyć playlistę, to tylko z jej pomocą

• Odpowiedz

@Trachu, post #16

4. Bardzo wiele dem jest wtórnych tzn. powiela efekty spotkane we wcześniejszych demach. One mogą być nawet ładne i fajnie zrobione, ale pokazywanie po raz kolejny tego samego z punktu widzenia historii mija się z celem. To pozostawiam jako przestrogę przed twórcami kolejnych dem :)

Już kiedyś wklejałem ten stary cytat z 1987 roku, ale wydaje się być na miejscu jego przytoczenie od czasu do czasu:

- Whatever happened to the good old entertaining demo, nowadays most (99%) of
them are just technical bits of code, everybody seems eager to show how good
they handle rasters, but they loose sight of the entertainment and originality,
that's the reason that sometimes we feature in our DEMO CHARTS demos, which are
not super-coded and that we leave technical ones out, so coders get your act
all together now!

http://http.pl.scene.org/pub/demos/mags/illegal/illegal25.txt

Jak widać ta tendencja do przedkładania kodu nad atrakcyjność dema była już wtedy wyczuwalna. W czasach 'world recordów' to było bardziej czytelne, że koderzy chcieli zrobić to samo co ich koledzy tylko lepiej. A czasem gorzej, aby pokazać, że też się potrafi podobnie. Ale dzisiaj mało kto już liczy kropeczki, albo boby na ekranie. Nawet z tych, którzy kiedyś się tym jarali. Ten aspekt dem się słabo zestarzał. Dla laików lepiej rysuje się on w 'przekazie ustnym' niż w prezentacji czasu rzeczywistego... Wydaje mi się, że czas lepiej obszedł się z niektórymi muzyczkami i to one odbiór wielu dem mocno podciągają. I mimo tego, że czasem aby je docenić też trzeba wziąć pod uwagę ograniczenia jakim podlegają, czy kontekst historyczny, to łatwiej to wyjaśnić w kilku zdaniach laikowi niż to dlaczego kogoś kiedyś jarały kręcące się sześciany. Muzyka scenowa była dość mocno zróżnicowana stylistycznie. Zresztą robiąc sobie tę swoją playlistę to muza była jednym z podstawowych kryteriów wyboru. Na szczęście dobre dema raczej zawsze miały muzykę co najmniej przyzwoitą, więc obywało się bez większych dylematów. Więc jakbym chciał ułatwić przyswajalność takiego programu jak Twój, to bym zwracał też uwagę na muzykę.

• Odpowiedz

@Trachu, post #1

• Odpowiedz