Na początek krótka historyjka. Pewnego dnia Jasio wybrał się do sklepu. Na stoisku z grami komputerowymi jedno z pudełek zwróciło jego uwagę - przedstawiało ono oddział futurystycznych żołnierzy walczących z kosmicznymi potworami. Jasio wrzucił grę do koszyka i udał się w kierunku kasy. Po drodze, na stoisku z filmami, zobaczył pudełko z nowym horrorem. Widniał na nim wampir ścigający przestraszonych ludzi. Jasio dorzucił film do koszyka, zapłacił za wszystko w kasie i powędrował do domu. W perspektywie miał ciekawy wieczór spędzony na graniu i oglądaniu filmu. Dwie godziny później Jasio wiedział już, że z ciekawego wieczoru nic nie będzie. Gra, która miała być dynamiczną kosmiczną strzelanką okazała się symulatorem kosmicznego statku handlowego, a nowy horror z wampirem reedycją albańskiego filmu grozy z lat pięćdziesiątych o wilkołaku-kapitaliście. Ta niemiła przygoda nauczyła Jasia, żeby nie sugerować się już nigdy tym, co widać na pudełku.
Powyższa historia jest oczywiście wymyślona, ale stanowi wstęp do opisu zjawiska, z którym prawie każdy z nas już się spotkał lub dopiero się spotka. Chodzi o chwyt marketingowy, który ma zachęcić potencjalnego klienta do kupna towaru - w tym przypadku gry komputerowej. Ten chwyt to opakowanie, które nie do końca odpowiada temu, co jest w środku. Mówiąc krótko: co innego na pudełku, a co innego na ekranie. Oczywiście nie zawsze musi to być świadome i perfidne działanie wydawcy, który za wszelką cenę chce nabrać klienta. Czasem może to wynikać np. z pośpiechu wydawniczego ("Znajdźcie szybko jakiś obrazek na pudełko, bo jutro już drukujemy!") albo braku funduszy na wynajęcie dobrego grafika ("Krzychu, co miałeś w podstawówce z plastyki? Trójkę z plusem? A pamiętasz tę grę, o której ci opowiadałem miesiąc temu? To weź mi narysuj obrazek na pudełko. Nie szkodzi, że nie widziałeś gry - akcja dzieje się w średniowieczu, narysuj jakiegoś rycerza i smoka."). W przypadku amigowych gier nie mieliśmy wielu okazji do spotkania się z tym zjawiskiem, bo w czasach powszechnego piractwa gry posiadaliśmy w formie bezpudełkowej. Zjawisko to jednak istniało i chciałbym tu przedstawić trochę przykładów.
Kategoria 1: na pudełku realistycznie, a w grze niekoniecznie
Pudełko gry "Cadaver" zdobi ładna ilustracja przedstawiająca rycerza. W grze również występuje rycerz, ale zupełnie inny - ma baryłkowatą posturę i przypomina zbójcerza Ofermę z komiksów o "Kajku i Kokoszu". Na boksie "The Speris Legacy" również widnieje jej główny bohater i dodatkowo ta sama ilustracja pojawia się na początku gry, ale właściwej rozgrywce towarzyszy już infantylna grafika w mangowym stylu. Czyżby wydawca obawiał się, że mangowy rysunek na pudełku będzie sugerował, że gra jest niepoważna? Szukając dalej można natrafić na "Lethal Weapon" - adaptację filmowej serii o tym samym tytule. Na pudełku zamieszczono reprodukcję filmowego plakatu do trzeciej części filmu, ale sama gra prezentuje postacie w pokurczonej i karykaturalnej formie. Gdyby pierwowzór był komedią to zastosowana grafika jeszcze by się broniła, ale do adaptacji filmu sensacyjnego nie pasuje. Ostatnie przykłady tej kategorii to dwie części gry "Rick Dangerous". Ilustracje na okładkach wyglądają niemal jak plakaty filmowe, szkoda jednak, że prawdziwy Rick, którego widzimy w grze, zupełnie nie przypomina tego z pudełka (przypomina za to Wilqa, superbohatera z Opola).
|
|
Kategoria 2: jestem na pudełku, ale w grze mnie nie ma
Na pudełku "Turricana 3" znajduje się między innymi dinozaur, ale w grze żadnych dinozaurów nie ma. Po co więc umieszczono go na pudełku? Jedyne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy to moment, w którym gra się ukazała. Trwał wtedy szał związany z filmem "Park Jurajski" i dinozaury były obecne wszędzie. Możliwe, że właśnie dlatego jeden trafił na pudełko "Turricana 3". Z kolei w strategicznej grze "Napalm" występuje mnóstwo pojazdów i jednostek latających. Na pudełku możemy podziwiać czołgi i samoloty, ale z jakiejś innej gry, bo w "Napalmie" one nie występują. Wygląda to trochę jak pospieszne przygotowywanie obrazka okładkowego. Podobna sytuacja ma miejsce w przekonwertowanej z automatów strzelaninie "Flying Shark", która pozwala nam polatać dwupłatowcem. Samoloty wroga to też dwupłatowce. Co zatem na pudełku robi jednopłat? To są, można rzec, szczegóły. Ale są przykłady, które naprawdę rodzą pytania skąd takie pomysły. Europejskie wydanie gry "Impossible Mission 2" na pudełku ma zamieszczoną specyficzną ilustrację. Jest to przeróbka podobizny Brudnego Harry'ego, która nie ma absolutnie nic wspólnego z grą. Podobnie jest na pudełku budżetowej wersji gry "IK+", gdzie niespodziewanie pojawił się Steven Seagal oraz dwóch innych karateków. Jak łatwo się domyślić w grze nie ma żadnego z nich. A na koniec wyliczanki - "Pinball Dreams". Pierwszy porządny symulator flippera doczekał się kilku wydań i kilku pudełek. Na jednym widać narysowany fragment stołu "Nightmare", ale na drugim zamieszczono stół, którego w grze po prostu nie ma.
Kategoria 3: instrukcje były niejasne/plany uległy zmianie/artystyczne wizje
To chyba najobszerniejsza kategoria. "Apocalypse" to gra, w której latamy helikopterem. Pudełko sugeruje, że jest to Apache, ale w rzeczywistości jest to Comanche. Pierwotnie w grze też miał występować Apache, ale zmieniono plany. Wątpię jednak, żeby pudełko było gotowe na tak wczesnym etapie tworzenia gry. Z kolei w rodzimej bijatyce "Franko: The Crazy Revenge" możemy grać jako Franko lub Alex. Kim jest jednak tajemniczy pan widoczny na pudełku, bo nie przypomina żadnego z nich? Podobno sytuacja ma miejsce w grze "Uridium 2" i postacią pilota na pudełku. Indywidualna wizja grafika, czy zmiana planów autorów gry? To samo pytanie można zadać patrząc na pudełko "All Terrain Racing", bo widniejący na nim samochód w grze się nie pojawia. Również detektyw, w którego się wcielamy w grze "Cruise For A Corpse" i ten, który znajduje się na pudełku, to dwie różne osoby. Autor ilustracji chyba uznał, że detektyw powinien być podobny do Herculesa Poirota. Wyliczając dalej mamy "Wolfchild", gdzie wcielamy się w jasnowłosego bohatera. Kiedy pozował do ilustracji na pudełko, musiał przefarbować włosy na ciemno, ewentualnie modelem był jakiś inny, ciemnowłosy facet. "Fire Force" zaś to strzelanina, w której jednosobowa armia w postaci długowłosego komandosa musi stawić czoła oddziałom wroga. Biedak musiał chyba zginąć na polu walki, bo do obrazka na pudełku pozował obcięty na krótko dubler. Podobny scenariusz, czyli jeden komandos kontra masa wrogów, zastosowano w grze "Operation Wolf". Dlaczego zatem na pudełku widać trzech wojaków? W "Operation Thunderbolt", czyli kontynuacji wcześniej wymienonej gry, udział bierze dwóch komandosów, z których jeden jest czarnoskóry. Tymczasem na pudełku obaj są biali. W grach "Bill's Tomato Game", "Pacmania" i "Supaplex" wystąpiła identyczna sytuacja - bohaterowie gier, którzy są kuliści, na ilustracjach pudełkowych zyskali kończyny. "Waxworks" to gra horror, w której centrum wydarzeń stanowi gabinet figur woskowych. Autor ilustracji na pudełku najwyraźniej uznał, że przedsmak czekających na nas atrakcji najlepiej pokaże demoniczna świeczka-mutant. Ostatni tytuł w tej kategorii to "Pinomania"- prosta gra logiczna polegająca na układaniu z klocków zadanego kształtu. Jak przedstawić taką grę na pudełku? Wydawca postanowił, że najlepsze będą dłonie i metalowa kula, w której odbija się stół flippera.
|
|
Kategoria 4: wczesne gry Psygnosis
Wczesne gry wydane przez Psygnosis miały pudełka ze wspaniałymi ilustracjami. Ich autorami byli zawodowi graficy, tacy jak np. Roger Dean czy Melvyn Grant. I chociaż ilustracje te prezentują wysoki poziom i do dziś robią wrażenie, to trzeba przyznać, że z samymi grami nie miały wiele wspólnego. Część z nich nie powstała nawet dla Psygnosis. Główną postacią gry "Agony" jest sowa. Na pudełku widać skałę, która na pierwszy rzut oka wygląda jak głowa sowy. Po dokładniejszym przyjrzeniu się zauważamy jednak, że skalna głowa ma uzębioną paszczę, więc nie może należeć do ptaka. Nie jest to zatem ilustracja stworzona do "Agony", ani w ogóle dla Psygnosis, bo już kilka lat wcześniej była wykorzystana na pudełku gry "Planet Of Death" dla ZX Spectrum. Podobna sytuacja ma miejsce w grach "Anarchy" i "Baal". Grafiki na pudełkach nie mają nic wspólnego z treścią gier i były już wykorzystane wcześniej - jedna na okładce książki "Pan Snów" Rogera Zelaznego, a druga jako... wycinanka dla dzieci umieszczona na pudełku płatków śniadaniowych. W przypadku ilustracji dla "The Killing Game Show" nie wiem czy była stworzona specjalnie dla tej gry, ale widać, że z jej treścią nie ma wiele wspólnego. Na koniec zostawiłem bardzo znaną trylogię "Shadow Of The Beast". Ilustracja do części pierwszej została stworzona specjalnie dla Psygnosis, chociaż widoczne na niej mechaniczne zwierzęta w grze się nie pojawiają. Inaczej było z ilustracją dla drugiej części, która jest przeróbką obrazu "Sentinel" Rogera Deana (zgodność z treścią gry wciąż jednak znikoma). "Trójkę" zdobi obrazek, który powstał specjalnie dla tej gry, ale niewiele ma z nią wspólnego (co nie powinno specjalnie dziwić, bo jej autor, David John Rowe, stworzył również ilustrację do opisanej wcześniej gry "Flying Shark").
|
|
Czy rozbieżność pomiędzy ilustracją na pudełku, a właściwą grą jest czymś złym? Jeżeli ktoś kupował gry na podstawie recenzji w amigowych czasopismach, to wiedział czego się spodziewać i obrazek na pudełku nie miał znaczenia. Ale ci, którzy recenzji nie czytali mogli się naciąć. Dzisiaj poruszony przeze mnie temat to już tylko element amigowej historii, ale myślę, że dość ciekawy i wart zwrócenia na niego uwagi.