"T-Zer0" (wcześniej znana jako "Trauma Zero") to kolejny produkt wydany przez Clickboom, który w słabnących komercyjnie latach Amigi miał szansę pokazać, że Amiga posiadała potencjał do tworzenia interesujących gier. Po ciekawej, choć żółwio wolnej strategii RTS "Napalm" oraz kiepskiej, choć pełnej oryginalnych rozwiązań i wodotrysków bijatyce "Capital Punishment", przyszła pora na strzelaninę wzorowaną na klasyce gatunku jaką jest "R-Type". Rozprowadzana na srebrnym, wypełnionym po brzegi krążku gra oferuje całkiem sporą porcję rozrywki dając szansę graczowi (lub graczom) zasiąść za sterami statku kosmicznego, który ma za zadanie zniszczyć wymiar T-Zer0. To stamtąd nadciąga wróg, który chce unicestwić naszą galaktykę.
Wprowadzenie do gry składa się ze statycznych obrazów, kilku dialogów oraz kilku animowanych, renderowanych sekwencji. Dopełnia je opowieść zamieszczona w dwudziestostronicowej, kolorowej dokumentacji. Po dokładnym zaznajomieniu się z nimi, chwilę czasu warto poświęcić na bliższe przyjrzenie się naprawdę bogatemu w rozmaite opcje głównemu menu. Na początek zwróćcie uwagę na to, że gra oferuje dwa tryby rozgrywki. Pierwszy to Story, gdzie będziemy musieli przedostać się przez pięć światów, zbierając różne bonusowe gadżety mające wpływ na przebieg zabawy. Drugi to Arcade, gdzie cała fabularna otoczka nie ma znaczenia - przed nami tylko cztery światy rozgrywane zawsze w ten sam sposób. Nie pomińmy ustawień poziomu trudności - na łatwym gra kończy się po dwóch światach, a aby zagrać dalej i zobaczyć zakończenie, należy grać na najwyższym poziomie trudności. Trzy statki (jest jeszcze czwarty - ukryty), które pozostawiono nam do wyboru różnią się między sobą prędkością poruszania się, kształtem, co w przypadku budowy tuneli, może czasami mieć znaczenie oraz możliwością ich dozbrajania. Każdy świat w trybie Story składa się z czterech etapów, z czego przelot odbywać się będzie zawsze tylko przez trzy. Pierwszy - Entrance - jest decydujący o dalszych krokach. W zależności od tego ile zbierzemy w nim klejnotów (gems), trafimy do trasy A lub trasy B. Różnią się one poziomem trudności oraz ilością występujących bonusów. Na końcu jednej z przelotowych tras czeka mniejszy strażnik, po którego pokonaniu zmierzymy się w trzecim etapie - EXIT - z prawdziwym bossem świata. W trakcie gry każdy ze statków będziemy mogli uzbroić w danym momencie w jeden typ broni głównej (laser, plazma, działo - zmieniane w zależności od zebranych gadżetów) oraz jeden typ broni pomocniczej (kierowane rakiety, strzały boczne, strzały tylne, dodatkowa plazma, rakiety niekierowane - zmieniane j.w. przy czym nie wszystkie z nich są doczepiane do każdego statku). Dodatkowo na naszej drodze znaleźć możemy gadżety specjalne dające nam kilkunastosekundową nietykalność, broń specjalną, przyspieszenie, ale również i odwrócenie sterowania lub brak możliwości oddawania strzałów. Są również gadżety zwiększające liczbę żyć oraz ilość bomb niszczących wszystkich przeciwników na ekranie. Oprócz power-upów znajdziemy też bonusy, gwiazdki, złote gwiazdki o specjalnym znaczeniu oraz klejnoty (tylko w trybie Story). Po ukończeniu etapu są one zamieniane na punkty lub, w przypadków złotych gwiazdek i klejnotów mają dalsze znaczenie fabularne.
Od strony audio-wizualnej, niczym każda gra wydana przez Clickboom, "T-Zer0" zachwyca. W pełni wykorzystana moc chipsetu AGA oferuje nam ekrany w wysokiej rozdzielczości w 256-ciokolorowej palecie barw będące różnego rodzaju przerywnikami, ale i również pełnią one dużą funkcję informacyjną. Ponadto mamy renderowane animowane sekwencje (nazywane "filmami"), które jednak w mojej ocenie są zbyt ciemne i zbyt enigmatyczne, aby odkryć w nich jakąś głębię i znaczenie. Szczerze przyznam, że spokojnie można było z nich zrezygnować kosztem większej ilości statycznych obrazków z miłym dla ucha głosem komentatorki lub nawet prostymi, znacznie bardziej czytelnymi, klasycznymi animacjami. Sama gra nie jest już w wysokiej rozdzielczości, lecz w niskim overscanie, ale oferuje całkiem sporo w porównaniu do podobnych tytułów, jak choćby efekt przezroczystości o zmiennej kolorystyce oraz animowane tła. Muzycznie i dźwiękowo mamy wszystko to, do czego Clickboom zdążył nas już przyzwyczaić, a więc wysokiej jakości moduły muzyczne, głos lektorki komentujący wydarzenia oraz muzykę ze ścieżek audio płyty odgrywaną w trakcie gry. Warto odnotować, że w zależności od ustawień w głównym menu, bonusy w grze mogą być w jednym z dwóch rodzajów graficznych, podobnie jak i towarzysząca nam muzyka - czysty bajer, ale wpływa pozytywnie na odbiór całości pod kątem tych elementów.
"T-zer0" śmiało zaliczam do udanych produktów kanadyjskiej firmy, choć nie jest to może majstersztyk z typowo konsolowym "feelem", którego wszyscy zapewne oczekiwali. Płynna animacja, możliwość prowadzenia rozgrywki dwuosobowej, mnogość opcji nie tylko mających wpływ na rozgrywkę, ale także na wygląd gry, przedsmak "nieliniowości" czy choćby niespotykany nigdy wcześniej w tym gatunku gier edytor poziomów to tylko nieliczne z atutów tej produkcji. Przeciwników jest sporo, nadciągają z każdej strony i oczy trzeba mieć naprawdę wokół głowy (a raczej ekranu), aby nie dać się im upolować. Duże znaczenie ma tutaj rozeznanie w etapach (niestety nie ma w grze trybu treningowego) oraz rozsądne dobieranie właściwej w danym momencie broni (a czasami nawet uzależnione od dokonanego na początku wyboru statku). W "T-zer0" nie mamy co liczyć na łut szczęścia i jedynie dobra znajomość tego, co nas czeka pozwoli nam przetrwać. To wyrachowana strzelanina, z wysokim poziomem trudności, który jednak nie wpływa na nasze zrezygnowanie. Po porażce dajemy grze jeszcze jedną szansę, bo być może tym razem zajdziemy dalej. Warto nadmienić tutaj, że gra zapisuje stan gry na jednej z dziesięciu pozycji (przed rozpoczęciem zabawy należy wybrać pozycję), pamiętając tym samym, w którym ostatnio etapie polegliśmy. To, do czego mam uwagi to mała różnorodność przeciwników - nawet w drugim świecie kręcą się te same obiekty i dodatkowo, co mogę napisać o wszystkich obiektach, są one trochę zbyt mało charakterne, jak na pazur gry. Do tego należy wspomnieć, że gra jest trochę za wolna - oczekiwałbym nieco więcej dynamiki rodem z "Project X", której tutaj zabrakło. I wcale nie mam na myśli powolności gry spowodowanej niedoborem amigowej mocy tudzież złą optymalizacją kodu - po prostu tak zaprojektowano tę grę. A wystarczyło przemodelować etapy na mniej "zawiłe" oraz zwiększyć domyślną prędkość gry do takiej, jaką uzyskujemy po wzięciu gadżetu przyspieszenia i z całą pewnością ten mój prywatny osąd można byłoby spokojnie wykreślić. Nic jednak straconego, gdyż takie etapy możemy sami zaprojektować, ale to już przecież nie będzie to samo...
Jeżeli będziesz mieć okazję nabyć ten tytuł na aukcjach internetowych i lubisz klasyczne strzelaniny, z całą pewnością z zakupu będziesz zadowolony i spędzisz z grą mnóstwo miłych chwil. To solidny produkt, profesjonalnie wydany, należycie przetestowany, oferujący całkiem sporo nowych i oryginalnych, jak na amigowe warunki, pomysłów, których ze świeczką szukać w innych tytułach. Jeżeli jednak okazjonalnie grasz w ten gatunek gier, liczysz na szybką, dynamiczną akcję na ekranie z mnóstwem fajerwerków i eksplozji, która pozwoli Ci odreagować po ciężkim dniu pracy, "T-Zer0" trochę Cię zawiedzie. I nie dlatego, że gra jest słaba, lecz dlatego, że większość z nas mogła mieć nieco inne oczekiwania odnośnie tego tytułu. Trochę winić za to należy marketing firmy Clickboom, która zbyt mocno reklamowała tytuł nieadekwatnie do jego ducha oraz zbyt mało prezentowano samą grę, skupiając się raczej na ekranach przerywnikowych wypełnionych mega eksplozjami.
Minimalne wymagania gry to dowolna Amiga z chipsetem AGA, napędem CD, procesorem 68030 oraz 8 MB pamięci Fast. Przed uruchomieniem gry należy ją zainstalować na dysku twardym. Dostępnych jest kilka opcji, które pozwalają przenieść na dysk wyłącznie minimalną ilość danych, jak również całą, liczącą sobie ponad 250 MB grę (oczywiście bez ścieżek audio, które zawsze będą doczytywane z włożonej do napędu płyty - bez płyty gra również będzie możliwa tylko, że bez muzyki). Na płycie z grą znajduje się również inny tytuł firmy - "Capital Punishment". Aby jednak w niego zagrać, należało zakupić za 10 dolarów kanadyjskich na stronie firmy ClickBoom instrukcję, którą pozwalałaby na jego uruchomienie. Obecnie jest to niemożliwe, co nie ma jednak żadnego wpływu na recenzowany tytuł.
T-Zer0 - ClickBoom 1999 | ||||
95 | 1 CD | |||
90 | AGA, 8 MB Fast, 68030, CD-Rom | |||
85 | http://www.clickboom.com/cgi-bin/index-games.cgi?part=t0 | |||