Aktualności Forum Graffiti Publicystyka Teleport
  • The Curse of Monkey Island

21.01.2012 09:44, autor artykułu: Konrad Czuba
odsłon: 4599, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

The Curse of Monkey Island

Seria przygodówek z Małpią Wyspą w tytule z pewnością znana jest amigowym miłośnikom tego gatunku. Urwała się ona jednak dla nas wraz z wydaniem przez LucasArts części drugiej - "Monkey Island 2: Le Chuck's Revenge". Na PC (a ostatnio również na konsole) ukazały się od tego czasu jeszcze trzy oficjalne części sagi (nie licząc okraszonych nową oprawą wznowień dwóch pierwszych gier oraz projektów nieoficjalnych). Na pohybel jednak lekceważącym nasze platformy producentom, zagramy dziś w "The Curse of Monkey Island" na naszych Amigach (oraz komputerach działających pod kontrolą systemu MorphOS). Musimy tylko zdobyć oficjalną, dwupłytową dystrybucję gry, a następnie zawartość krążków zrzucić gdzieś na dysk (wystarczy katalog "RESOURCE" oraz pliki "COMI.LA#") i wskazać tę ścieżkę w głównym okienku ScummVM, aby rozpocząć zabawę. Osobom słabo znającym język angielski polecam wersję spolszczoną (niestety, przetłumaczone są jedynie napisy - dubbing jest niedostępny).

O co chodzi?

The Curse of Monkey IslandNie obeznanym z grami z tej serii spieszę wyjaśnić, iż mamy do czynienia z przygodówką typu "point'n click". Podobnie jak w części drugiej, użytkownik postawiony jest przed wyborem, czy chce zagrać w grę "uproszczoną", czy w trybie tzw. "megamonkey", który wzbogacony jest o kilka/kilkanaście uprzykrzających życie (jednakowoż tak umiłowanych przez fanatyków przygodowych łamigłówek) zagadek. Zmienił się za to interfejs - w odróżnieniu od poprzednich tytułów na ekranie nie ujrzymy ani listy czynności, ani inwentarza.

The Curse of Monkey IslandPierwsze dostępne jest po przytrzymaniu na przedmiocie/osobie lewego przycisku myszy (ukaże się wówczas gustowna złota moneta z trzema piktogramami: weź/popchnij, obejrzyj oraz rozmawiaj/zjedz). Do "kieszeni" natomiast wchodzimy wciskając przycisk prawy. Ujrzymy wówczas wszystkie zebrane przedmioty umieszczone w eleganckiej skrzyni (co jest o tyle dziwne, że bohater ewidentnie chowa wszystkie - nawet dość sporawe - znalezione przedmioty po prostu w spodniach).

Jako pewna nowość, w trakcie gry pojawia się sekwencja bitwy morskiej (którą zresztą możemy prowadzić w trybie "uproszczonym" lub "wymagającym"), przypominająca trochę walkę okrętów w grze "Pirates!". W grze kierujemy poczynaniami znanego z dwóch poprzednich części młodego pirata Guybrusha Threepwooda (chłopak trochę podrósł i zmężniał od poprzednich części, aczkolwiek zgolił zarost - w pewnym momencie gry można usłyszeć, że zrobił to "w zeszłym tygodniu"). W intrze widzimy go, jak dryfuje w magnetycznym samochodziku z wesołego miasteczka (tak - wiem, że brzmi to trochę surrealistycznie, ale autorzy gry mieli jako punkt wyjścia dziwaczne, domyślnie zamknięte zakończenie części drugiej) po wodach Karaibów. Tym razem, dla odmiany, znów będzie musiał się zmierzyć z przeklętym piratem LeChuckiem, a przy okazji - ocalić swoją ukochaną Elaine, którą to przez przypadek... ale może nie zdradzajmy tak od razu, że chodzi o zdjęcie z niej klątwy związanej z przeklętym pierścionkiem zaręczynowym. Hmm... Co to ja miałem? A, tak - nie zdradzajmy.

The Curse of Monkey IslandTwórcy gry dołożyli wiele starań, aby miłośnicy serii poczuli się jak u siebie w domu. Przede wszystkim - przez grę przewija się szereg postaci dobrze znanych z poprzednich części. Oprócz wspomnianych Gurybrusha, LeChucka i Elaine (która nota bene przeżyła dziwną metamorfozę i przypomniała sobie, że wciąż kocha naszego bohatera), pojawiają się również: Wally-kartograf (choć w nowej dla siebie roli), kapłanka VooDoo, Stan (pewnie pamiętacie skąd trzeba go będzie wyciągnąć), czy tubylec Lemonhead. Co więcej, w naszym inwentarzu wciąż znajdują się balony wypełnione helem, napełnione pod koniec drugiej części. W grze nie zabraknie również dobrze znanych pojedynków na pirackie szable (w których nadziejemy się też na obelgi i cięte riposty), czy podróży między karaibskimi wysepkami. Ba, są nawet nawiązania do słynnych "stump joke" oraz "ask me about Loom" - jednym słowem stara, dobra Monkey Island.

Oprawa

W grafice gry widać największe różnice względem tego, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni. Przede wszystkim - zerwano z realistycznym (lub pseudo-realistycznym) wyglądem postaci. Teraz wszyscy są bardziej "kreskówkowi", Guybrush ma zdecydowanie pociągłą twarz i patyczkowate nogi, LeChuck - mięsiste wargi, zaś Elaine - wielkie oczy (straciła jednak moim zdaniem na atrakcyjności - najwyraźniej jednak obydwu jej adoratorom nie robi to większej różnicy). Podwyższona rozdzielczość (640x480 pikseli) i bogactwo kolorów robią już na pierwszy rzut oka kolosalne wrażenie na kimś, kto do tej pory grał w poprzednie części (nawet w wersji VGA). Tła zostały bardzo starannie narysowane (z pewnością najpierw na papierze, a dopiero później przekonwertowano je na postać cyfrową) i naprawdę cieszą oko. Animacji bohaterów także nie mam nic do zarzucenia. No, może poza dość ślamazarnym przemieszczaniem się Guybrusha. Zawsze można jednak rzecz przyspieszyć, wykonując dwuklik na strzałce przenoszącej nas do innej lokacji. Co dziwne, nasz inwentarz zdecydowanie odstaje od całości grafiki (paletę ma jakby uboższą, miejscami z ditheringiem), niektóre przedmioty mogłyby zostać narysowane ładniej. Jednak mimo wszystko oprawa graficzna jest prawdziwą ucztą dla oczu, zwłaszcza że całości dopełniają filmowe przerywniki, łączące klasyczną animację z technikami 3D - niestety, sprzed przeszło dekady.

The Curse of Monkey IslandThe Curse of Monkey IslandThe Curse of Monkey Island

Muzyka jest bardzo przyjemna dla ucha, nie przeszkadza w rozrywce, a z pewnością nawet mniej wprawne ucho wyłowi tu i ówdzie znane z poprzednich części motywy (sami twórcy gry mają do tematu przewodniego humorystyczny dystans, co można zauważyć w opowieści jednego z piratów o prześladującej ich na pełnym morzu melodii: "TA-TA-TADADADA-TA", przez którą niemalże postradał zmysły). Wszystkie dialogi, jak przystało na grę z 1997 roku są w pełni "mówione", choć można oczywiście (a w przypadku osób o słabych zdolnościach rozumienia angielskiego ze słuchu - zaleca się) włączyć również wyświetlanie tekstu.

Humor

Ta działka zasługuje na osobny akapit. Dowcip w grze jest wyśmienity. Gra pełna jest nawiązań do innych szlagierów LucasArts (kto kojarzy tekst "I sell these fine leather jackets"?) i nie tylko, zaś dialogi i humor sytuacyjny stoją na naprawdę wysokim poziomie. Może w trakcie gry człowiek nie zwija się na podłodze ze śmiechu, ale wyszczerzyć się, i owszem, zdarzy - i to nierzadko. Aby jednak w pełni docenić dialogi, trzeba wykazać się niezłą angielszczyzną.

The Curse of Monkey IslandThe Curse of Monkey Island

Podsumowanie

"The Curse of Monkey Island" to z pewnością gra dobra, dopracowana i bardzo elegancko wykonana. Gra się w nią bardzo przyjemnie - zagadki prezentują (zwłaszcza w trybie "zwykłym") akceptowalny poziom, a gracz z niecierpliwością oczekuje co będzie dalej. Interfejs, chociaż z początku wydaje się dziwaczny, opanowuje się szybko i przeszkadzał będzie chyba tylko największym maniakom dziewięciu, czy dwunastu "rozkazów" obecnych na ekranie. W grze (jak przystało na przygodówkę ze stajni LucasArts) nie można zginąć, można co najwyżej się trochę pogubić (pamiętajcie, że niektóre przedmioty można łączyć lub używać jedne na drugich). Zdecydowanie polecam wszystkim amigowcom/mosowcom żądnym przygód i przygodówek.

The Curse of Monkey Island

Artykuł oryginalnie pojawił się w czwartym numerze Polskiego Pisma Amigowego.

 The Curse of Monkey Island - LucasArts 
  1 CD The Curse of Monkey Island
   
   

    
dodaj komentarz
Na stronie SCENA.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem