Świat od zawsze był pełen złych ludzi. Zawsze znalazł się jakiś szaleniec,
którego marzeniem było władanie światem lub jakimś regionem, narzucanie tam
swoich praw, dyktowanych swoją siłą. Współczesny świat po dzień dzisiejszy
zmaga się ze złem wszelakim w postaci terrorystów czy dyktatorów. Narody
Zjednoczone powołały organizację, której zadaniem jest pozyskiwanie
najlepszych najemników, którzy za odpowiednią zapłatą zgodziliby się zrobić z
tym porządek. Chętnych jest niewielu, lecz Ci, którzy przybyli, zgrabnie
podzielili się powierzonymi przez organizację zadaniami. Nasz bohater,
pozostający bez imienia i nazwiska najemny żołnierz, wybrał ich sześć. Czy
uda mu się je wypełnić, pozostaje w naszych (graczy) rękach.
Taka oto historyjka stanowi wprowadzenie do gry WatchTower. Jest to typowa
strzelanina w stylu War Zone, Chaos Engine, czy Dogs of War. Kierujemy
postacią uzbrojonego żołnierza, który musi zniszczyć lub zabić każdy cel, który
stanie na jego drodze do zwycięstwa. Widok w zasadzie identyczny jak w wyżej
wspomnianych tytułach - z lotu ptaka, z lekkim nachyleniem za plecy.
Żołnierzem przemy cały czas przed siebie (tj. w górę ekranu), czasami
odbijając nieco na boki. Niekiedy, aby pokonać np. zabudowania lub
przeszkodę terenową, mamy dwie drogi do wyboru - jak to się przyjęło -
łatwiejszą i trudniejszą (lecz bogatszą w dodatki). Żołnierz wyposażony jest
na początku każdej misji w pistolet, który można w trakcie rozgrywki
zastępować innymi znalezionymi spluwami - począwszy od kałasznikowa, przez
uzi i M16, a na minigunie, bazooce i miotaczu płomieni kończąc. Bronie
różnią się od siebie siłą rażenia oraz zasięgiem strzału. Jednorazowo możemy
mieć przy sobie tylko jeden rodzaj broni. W dodatku po wzięciu nowego oręża
nie możemy go zmienić na to, co mieliśmy wcześniej (chyba, że uda nam się go
znaleźć w dalszej części etapu). Warto więc zastanowić się zanim podniesiemy
lężący na trawce nabytek. Oprócz giwerki żołnierz posiada także zestaw
granatów. Na odprawie przed każdą misją otrzymujemy trzy granaty, których
arsenał również będziemy mogli zwiększać w miarę odnajdywanych po drodze
fantów.
Po drodze do największego drania w danej misji musimy stawić czoło armiom
żołnierzy będących na jego usługach. Na naszej drodze staną żołnierze,
snajperzy, komandosi, a także jednostki opancerzone jak np. czołgi czy wozy
z załogą obsługującą kilka szybkostrzelnych działek oraz szybkostrzelne wieże
wartownicze. Na końcu każdej misji czeka na nas główny sprawca zamieszania w
danym regionie. Zazwyczaj kieruje on jakimś większym pojazdem typu łódź
podwodna, helikopter lub wielki czołg. Wymienione większe jednostki
najprościej niszczyć granatami, lecz należy rozsądnie nimi gospodarować.
Czasami lepiej wyrzucić ich mniej i dokończyć dzieła zwykłym karabinem, a
zaoszczędzone "gruszki" wpakować w kolejny trudniejszy cel (np.
strażnika etapu). Szczegółowy opis przeciwników i broni znajduje się w
dokumentacji dołączonej do gry.
Ruchome cele, które należy unicestwić, to nie jedyne elementy, które napotka
nasz żołnierz na swojej drodze. Wszelkiego rodzaju broń znajduje się w
dużych, drewnianych skrzyniach, które opróżniamy strzelając w nie.
Czasami są one jednak puste. Z kolei w małych, drewnianych skrzynkach
znajdują się granaty lub pieniądze, które stanowią dodatkowe wynagrodzenie
dla najemnika (znaczenie wyłącznie punktowe). Nasz żołnierz nie jest
oczywiście niezniszczalny. Trafienie uszczupla jego zapasy energii, które
można uzupełniać znalezionymi apteczkami.
Jak już wspomniałem, przed żołnierzem sześć trudnych misji. Ich akcja odbywa się na trzech różnych terenach: pustynnym, w dżungli oraz w mieście. Dżungla, w której toczy się akcja misji pierwszej i piątej, jest jednym z najbardziej niewdzięcznych terenów w jakim przyjdzie nam walczyć. W porównaniu z pozostałymi misjami, będą to dwie najtrudniejsze przeprawy. Do tego wszystkiego dodatkowym utrudnieniem jest jeszcze upływający czas, który mamy na wykonanie zadania.
Grafika w grze jest trochę nierówna. Zwłaszcza etapy w dżungli sprawiają
dziwne wrażenie jakby były stworzone w palecie 32 kolorów. Później jest już
jednak znacznie lepiej. Pozytywne wrażenie robią kolorowe, efektowne wybuchy
oraz duże obiekty większych przeciwników. Chociaż ich wielkość nie zawsze
idzie w parze z jakością wykonania. Dla przykładu bombowce wyglądają jakby
(znowu) ktoś dokonywał redukcji kolorów lub nie dokończył ich malować. Chcę
tutaj jednak zaznaczyć, że absolutnie nie twierdzę, że grafika jest brzydka
lub gryzie w oczy. Widać na zdjęciach, że w żadnym razie tak nie jest.
Niemniej, od gry, która wymaga do działania kości AGA wymaga się czegoś
więcej. I właśnie w tym dostrzegam braki. Przesuw ekranu jest płynny, przy
dużej liczbie obiektów na ekranie gra absolutnie nie zwalnia. W kwestii
muzycznej nie ma się do czego przyczepić. Żołnierskie motywy w menu, podczas
odprawy przed misją, po misji czy po śmierci żołnierza. Wszystko przyjemne i
łatwo wpadające w ucho. Efekty dźwiękowe również niczego sobie: strzały,
wybuchy, warkot silników, odgłosy otoczenia. Wszystko co wojenna strzelanina
powinna mieć. Szkoda tylko, że wzorem hitów sprzed lat nie ma muzyki także
w trakcie gry.
Gra wydana została wyłącznie w wersji dla A1200/A4000. Dostarczana jest na trzech dyskach i bez większego kłopotu instaluje się na dysk twardy. Do działania wymaga sporo wolnej pamięci Chip - ponad 1.6 MB. Swoich sił można spróbować na trzech różnych poziomach trudności. Z tego co zauważyłem największa pomiędzy nimi rożnica polega na ilości trafień jakie trzeba zaserwować przeciwnikowi oraz szybkostrzelności niektórych z nich. Warto również nadmienić, że grać można w dwie osoby jednocześnie, co na pewno zwiększa atrakcyjność gry. Dużym plusem jest także zapisywanie listy najlepszych wyników.
Naszedł czas, aby trochę ponarzekać, bo niestety jest na co. Minusem jest na
pewno wspomniana nierówna grafika. Sprawa kolejna - cała gra, o czym już
kilkukrotnie pisałem, jest wzorowana na wielkich amigowych przebojach.
Niestety pod pewnymi względami nawet im nie dorównuje, a o przebiciu ich nie
może być mowy. Duży wpływ ma na to brak możliwości wyboru kolejności wykonywania
misji, a co się także po części z tym wiąże, brak jakichkolwiek kodów do
etapów, możliwości zapisu stanu gry, czy innej możliwości kontynuacji po
stracie wszystkich żyć lub po upływie czasu (w tym przypadku od razu
następuje koniec gry). Etapy są długie i naprawdę trzeba trochę potrenować
zanim pomyślnie przebrniemy chociażby przez pierwszy. A czeka jeszcze
kolejnych pięć. Mimo tego, że grę udało mi się skończyć na najłatwiejszym
poziomie trudności, to jednak wymaga to sporo samozaparcia i cierpliwości.
Nie wyobrażam sobie ukończenia gry na poziomie najtrudniejszym. Z drugiej
strony - nikt nie mówił, że będzie łatwo. Kolejna sprawa to bardzo nierówny
poziom trudności etapów oraz końcowych przeciwników. Wspomniane już etapy
pierwszy i piąty potrafią nieźle wyprowadzić z równowagi - zwłaszcza piąty,
gdzie pojawiają się nowi, strzelający bardzo szybkimi pociskami przeciwnicy.
Po tym co się tam dzieje, szósty etap to wycieczka przez park... Stwierdzić
muszę również, że strażnik etapu pierwszego jest najtrudniejszy w całej grze
(nawet biorąc pod uwagę tego z szóstego etapu, który jest wytrzymały, lecz
banalny w unicestwieniu). Nie można też nie wspomnieć o absurdzie
rozpoczynania każdej misji ze zwykłym pistoletem i trzema granatami.
Najemnik, który udaje się na misję bez odpowiedniego arsenału? Autorzy mogli
pokusić się (wzorując się na np. Dogs of War) o element jakiegoś sklepu lub
magazynu, w którym za zgromadzone pieniądze można by odpowiednio się
przygotować do zadania. Kwestia posiadania wyłącznie jednego rodzaju broni
także jest bardzo dyskusyjna... Można jeszcze przyczepić się do niekończącej
się amunicji, ale wówczas ukończenie gry graniczyłoby z cudem. Ostatni mankament to trochę
nieprzemyślany system wyrzucania granatów. Można dokonać tego na dwa
sposoby: odpowiednio prawym lub lewym klawiszem ALT (w zależności od gracza)
lub trzymając wciśnięty fire i dwukrotnie szybko poruszyć joystickiem w
kierunku, w którym ma granat polecieć. System jest o tyle nieprzyjemny, że
albo czasami można przez przypadek wyrzucić granat (w ferworze walki), albo
trzeba odwracać uwagę i szukać klawisza na klawiaturze. Z powodzeniem można
było to rozwiązać przez obsługę drugiego przycisku fire, a dopiero w
przypadku jego braku z klawisza na klawiaturze.
WatchTower nie jest grą złą - jest grą dobrą. Niestety, w porównaniu ze wspominanymi tytułami wypada dosyć blado, co jednak nie oznacza, że nie spędzimy przy niej kilku miłych chwil. Gra potrafi przyciągnąć na dłużej i stanowi doskonały zabijacz czasu na długie godziny. Szkoda jednak, że nie ustrzeżono się drobnym mankamentów, które wyeliminowane na pewno sprawiłyby, że całość nabrałaby jeszcze większego kolorytu i mogłaby rywalizować z najlepszymi.
WatchTower - CyberArts/OTM'96 | ||||
![]() |
78 | ![]() |
3 | ![]() |
![]() |
85 | ![]() |
||
![]() |
78 | ![]() |
||
![]() |