Brakuje imprez być może (chociaż imo jest ich sporo), bo może i formuła się trochę już przejadła. To jest to samo od lat, niezmienne, a jedyne zmiany są w zasadzie na gorsze. Tworzy się obecnie dziesiątki zbędnych kategorii, bo nikt już nie robi niczego ot tak, dla radości tworzenia, tylko ciśnie się dema i intra, żeby wystawić na party. A żeby zachęcić ludzi, wprowadza się kategorie 512b, 1024b, 4K, 8K, 40K, 64K... żeby każdy mógł coś napisać i gdzieś wystawić, żeby potem każdy mógł, jak dziecko w przedszkolu, dostać medal i dyplom na pamiątkę. Ech, te czasy, gdy były tylko 3 competitiony (a jak ktoś nie miał sił i czasu, żeby zrobić demo, to robił jakieś interko, ale wypuszczał je poza competition, albo wystawiał do obejrzenia, wiedząc, że to nie jest "pełnowartościowy produkt").
To, jak teraz wyglądają parties, przypomina mi nieco zabawę weselną - są wodzireje, są niezliczone atrakcje (bo scenowcy potrafią się nudzić, gdy przez 5 minut ktoś im czegoś nie zorganizuje), masa competitions (żeby każdy się na jakieś załapał), prelekcje, seminaria, wywiady, opowieści itd. Brakuje tylko teatrzyka kukiełkowego i konkursu na króla i królową party.
Narzeka ktoś na brak selekcji? Och, jest selekcja, jak najbardziej. W tym roku ze wspólnym kawałkiem napisanym z AceManem, nie dostaliśmy się (
link jakby ktoś chciał posłuchać; wersja compo była skrócona do regulaminotwych 4 minut). Ok, nie można zanudzać ludzi zmuszając ich do słuchania 50 utworów. Chociaż z drugiej strony - czemu nie? Przecież nie jest ta obecna scena aż tak duża, można zrezygnować z jakiegoś koncertu, pokazu sztucznych ogni, prelekcji na temat stawiania piksela poza monitorem itd. i po prostu puścić muzę w dwóch czy trzech częściach - bo za mało nas już jest (twórców), żeby robić z demoparty konkurs na miarę Eurowizji. Jak mam słuchać w wolnym czasie na party dwugodzinnego techno puszczanego z kolumn (żeby nie było ciszy i żeby był klimat) albo kanapowych komentarzy organizatorów, to wolę w tym samym czasie posłuchać sobie prac kolegów scenowców.
Warto też pamiętać, że dawne scenowe życie toczyło się też trochę wokół amigowej prasy dyskowej. Obenice jest internet, ale luki nie wypełnił. Forum to rozmowy, a nie artykuły. Nawet ten mój tekst pewnie ktoś potraktuje jako zbyt długi. Trudno.
Ostatnia sprawa - być może po prostu lepiej już nie będzie, bo lepiej już było - kiedyś, gdy ludzie żyli sceną, a nie obecnie, gdy jest ona traktowana jako zabawa o dosyć niskim priorytecie ("zrobimy intro na party" rzucone 10 dni przed imprezą, to nie jest to samo, co robienie dema na długo przed kolejnym party).