W trakcie mojej przygody z "Abandoned Places" postanowiłem zainteresować się pozostałymi grami wydanymi przez Electronic Zoo. "Cardiaxx", spod ręki deweloperów z brytyjskiej grupy Eclipse, był jedną z nich. Co prawda przy tej pozycji pojawia się też marka Team 17, a to jedynie spotęgowało moją ciekawość, cóż to za zwierz, że przez tyle lat umknął mojej uwadze. A jak się okazało, zwierz jest dosyć nietypowy.
Przyznam szczerze, że o "Cardiaxx" nigdy wcześniej nie słyszałem. Spodziewałem się strzelaniny - typowej, w stylu "R-Type" czy "Disposable Hero". To, co zobaczyłem było do nich podobne, lecz zgoła inne. Było krzyżówką między wymienionymi tytułami a grą "Defender" (i jej kolejnymi inkarnacjami). W fabułę nie ma co się zagłębiać - typowa dla strzelaniny, o czym poinformuje nas intrygująco wykonane wprowadzenie (skojarzenia z wieloma grami Psygnosis jak najbardziej na miejscu - wektorowe obiekty na tle grafiki bitmapowej). Celem jest oczywiście eksterminacja wrogich jednostek, lecz nie odbywa się to w stylu "my sami, ich tysiące", lecz w podejściu na zasadzie fal. Owe fale są podetapami jednego dużego etapu. Jak to wygląda w praktyce? Bardzo prosto - przyjrzyjmy się samemu początkowi. Musimy zniszczyć kilka stacjonarnych dział. Możemy przemieszczać się w lewo i w prawo, aby dogodnie umiejscowić się i oddać celne strzały. Bez ich zniszczenia nie ruszymy dalej, gdyż drogę blokują głazy, których strzegą właśnie te działa. Po ich zlikwidowaniu przychodzi kolej na gąsiennicopodobną metalową istotę, która skrywa się za owymi głazami (przez które teraz możemy przelecieć). Po jej zlikwidowaniu, pojawią się kolejni przeciwnicy (z której strony informuje strzałka w dolnej części ekranu oraz słowny komunikat), aż do ukończenia etapu. Pamiętajmy, że tak sobie latać w lewo i w prawo nie możemy w nieskończoność. Na ukończenie całego etapu (wraz z podetapami) mamy ograniczoną ilość czasu (wyświetlaną również w dolnej części ekranu). Wydawać by się mogło, że zadanie jest proste, ale tak nie jest. Niesamowite tempo gry i niebywale płynna animacja stanowią nie lada wyzwanie i gracz musi wykazać się wyśmienitym refleksem, aby zbyt prędko nie zakończyć zabawy, pilnując w dodatku nieubłaganie mijającego czasu, którego nie jest zbyt wiele. To tak naprawdę jedyna prawdziwa, acz wielka wada tej gry, która rzutuje na jej ogólną ocenę. Brzmi to dosyć ironicznie, gdyż nie raz wielu tytułom życzylibyśmy dużo lepszej płynności - tutaj to mamy, a marzy nam się, aby było trochę "wolniej".
Graficznie gra wygląda interesująco, choć nie posiada jakichś przełomych czy miażdżących efektów. Ot, grafika właśnie w stylu "R-Type" czy "Uridium 2" - wszystko metaliczne, stalowo-niebieskie, choć w dalszych etapach możemy natrafić na obiekty rodem z twórczości H.R. Gigera. Do tego dochodzi super płynna, ultra szybka animacja, która mogłaby się wydawać być elementem przeważającym szalę sukcesu. Przyczypić się można do dosyć oryginalnego (jak wszystko w tej grze) rozwiązania dotyczącego prezentacji wyniku punktowego - na samym środku ekranu, w tle rozgrywki. Niebywała rzecz, która może nieco rozpraszać (choć czasami można ją wyłączyć klawiszem SPACE i nie zawsze dostępna jest w tej właśnie postaci). Pozostając jednak przy pozytywach, nie możemy zapomnieć o dobrej jakości muzyce (nazwisko Simmonds zawsze kojarzy się z dobrym udźwiękowieniem) czy ciekawie brzmiących dygitalizowanych efektach dźwiękowych informujących, z której strony nadciąga fala. Nawet pomimo tego, że na ekranie czasami zalatuje lekką pustką, a obiektów do zestrzelenia, w głównej mierze, jest tylko kilka w danej fali, to jednak wykonanie i to, co prezentuje sobą ten tytuł od strony audio-wizualnej, zasługuje na dobrą ocenę. Niemniej jednak, przy takim tempie gry i takim poziomie trudności, jaki gra nam serwuje, całość wcale nie prezentuje się tak dobrze.
Podsumować ten tytuł jest bardzo trudno. Z jednej strony mamy nietypową, oryginalną strzelaninę, która charakteryzuje się niezwykle płynną i bardzo szybką animacją. Dodatkowo gra stanowi jedną wielką całość, a o tym, że przeszliśmy do kolejnego etapu dowiadujemy się po prostu z napisu na ekranie (żadnych "Loading - Please Wait" i tym podobnych - wszystko jest jedną, ciągłą rozgrywką). Graficznie ani dźwiękowo gra również nie kuleje (o czym wyżej), lecz z grywalnością jest coś nie tak. Chodzi o poziom trudności. Jest zbyt wysoki - dużo za wysoki. Nie ukrywam, że gra mimo wszystko wciąga i pomimo porażek chcemy zagrać raz jeszcze, lecz wolałbym nieco bardziej nacieszyć się zabawą odkrywając kolejne światy i smaczki gry niż zaczynać stale od początku, walcząc z czasem, aby zajść nieco dalej. Zabrakło mi tutaj pewnych drobiazgów, które nawet przy obecnych dostępnych funkcjach i rozwiązaniach gry mogłyby nadal sprawić, że tytuł byłby znacznie ciekawszy. Tak bez namysłu wymienię chociażby brak możliwości zatrzymania statku, co znacznie ułatwiłoby grę (choćby nie wiem jak wolno, ale statek zawsze się przesuwa w którąś ze stron), brak jakichkolwiek opcji, w których można byłoby dokonać wyboru poziomu trudności, który determinowałby ilość upływającego czasu lub chociażby kody pozwalające rozpocząć rozgrywkę od kolejnych etapów. A skoro mowa o etapach, tych dużych, to jest ich niestety tylko cztery. To chyba w pewnym sensie jest usprawiedliwienie, dlaczego gra jest taka trudna - bo jest krótka i powtarzalna (nawet przeciwnicy tak samo za każdym razem wylatują ze swoich nor). Trochę szkoda, bo pomysł kapitalny i wykonanie też nie najgorsze, lecz nieco zabrakło ostatnich szlifów.
A gdzie w tym wszystkim Team 17? Dwa lata po wydaniu oryginalnej gry Team 17 nabyło prawa do produkcji i wydało ją w tzw. formacie budżetowym. Nie było to bynajmniej zwyczajne ponowne wydanie tytułu, lecz wydanie ze zmianami, które mogłyby wyjść tytułowi na zdrowie, gdyby o czymś nie zapomniano... Gra została praktycznie niezmieniona. Niektóre źródła podają, że jest rozszerzona do ośmiu etapów i posiada etapy bonusowe, lecz nie było mi to dane sprawdzić. Niestety, poziom trudności nadal jest ten sam, a więc re-release to de facto taki "special edition" - wciąż diabelsko trudny i nużąco powtarzalny...
Gra zajmuje jedną dyskietką. Do uruchomienia wymaga dowolnej Amigi. Z racji dysku NDOS, instalacja na dysk twardy możliwa wyłącznie za pomocą pakietu WHDLoad.
Cardiaxx - Electronic Zoo/Team 17 1991/1993 | ||||
70 | 1 | |||
75 | OCS/ECS | |||
45 | ||||
Oryginalny pomysł, lecz gra nieziemsko trudna. |