Coś, co jest dobre, łatwo zepsuć. Tak się stało w przypadku kontynuacji przygód Larry'ego Laffera. Praktycznie wszystko to, czego można się spodziewać słysząc to nazwisko, (o ile grało się w pierwszą część), tutaj nie znalazło swojego miejsca. Gra bardziej przypomina klasyczne przygodówki Sierry, w których bohater musi jednak kogoś uratować i coś ocalić, niż losy podrywacza i łamacza kobiecych serc (choć to częściej jemu jest ono łamane). Pomimo tego, że w grze nadal mamy do czynienia z charakterystycznym pociągiem bohatera do płci przeciwnej, to jednak prysnął gdzieś urok ciętych żartów, dwuznacznych sytuacji i lekkiego erotyzmu. Larry został wykreowany na starego dziada, a jego historia bardziej przypomina przygody rodem z gry "Codename: Iceman".
Eve, miłość z pierwszej części przygód, nie przyznaje się do znajomości z Larrym i wyrzuca go na zbitą twarz bez grosza przy duszy. Larry musi więc spróbować stanąć na nogi i poszukać sobie nowej partnerki. Ilość miejsc do zwiedzenia z kilku dostępnych w pierwszej części, przeobraziła się w naprawdę pokaźną liczbę. Kręcimy się po ulicach Los Angeles, w którym do tej pory Larry mieszkał, aby następnie, w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności, wylądować na pokładzie rejsowego jachtu, w kurorcie wypoczynkowym, samolocie rejsowym i wyspie opanowanej przez złego profesora Noonookee, którego musimy unicestwić. Przy okazji Larry stanie się obiektem inwigilacji rosyjskich szpiegów. Każde z miejsc to od kilku do kilkunastu różnych lokacji, na których będzie coś do zrobienia.
Interpreter gry przeszedł trochę zmian (dla osób zainteresowanych technikaliami polecam poszperać w sieci na temat AGI (Adventure Game Interpreter) oraz SCI (Sierra's Creative Interpreter) - języków, w których pisane były gry Sierra). Wydawanie poleceń jest trochę wygodniejsze niż poprzednio. W dowolnym momencie możemy przywołać ostatnio wydaną komendę, czego ewidentnie brakowało u poprzedniczki. Wiele poleceń zostało uproszczonych, ale inne znacznie bardziej skomplikowano (TAKE i GET to nie to samo - dzięki takim smaczkom można naprawdę w grze "głupio" utknąć). Drażni mało szczegółowy opis lokacji po wykorzystaniu komendy LOOK/EXAMINE. Szukając czegoś konkretnego należy się do tego bardzo zbliżyć. Gra już nie próbuje zaznaczyć, że w tej lokacji jest coś istotnego. Gdyby nie miało to jakiegoś znaczenia, może byłoby to jeszcze do zdławienia, lecz tym sposobem, o wielu niezauważonych rzeczach, których nie zabraliśmy, dowiadujemy się, gdy jest już za późno, aby naprawić swój błąd. Poza tym w grze zbyt często się umiera lub jest się złapanym (co jest w sumie jednoznaczne). Mimo tego, że rodzajów śmierci jest wiele (niektóre nawet zabawne), to jednak chyba nie tego spodziewałem się od tej gry.
Gra jest pełna dłużyzn i przerywników, które mają być śmieszne, a nie do końca są. Czasami nawet drażnią i irytują. Humor jest jakiś taki dziwnie nieobecny, a te niewielkie jego oznaki bytności są raczej żałosne niż zabawne. Ogólnie gra przypomina sporą mordęgę. Na ten ostatni czynnik ogromny wpływ ma tylko jedna ścieżka prowadząca do celu (podobnie jak i w 95% innych gier, ale tutaj dosyć trudno ją znaleźć). Zboczenie z toru oznacza po prostu śmierć bohatera. Gra nie daje także podpowiedzi zarysu ogólnych działań. Na przykład, aby uciec z wyspy musimy się przebrać, co zmyli szpiegów. Musimy się tego niestety domyśleć lub zginąć w nietypowych okolicznościach, aby to wyszło na jaw. To nie są rzeczy, o których się myśli w grze o przygodach Larry'ego. A wystarczyłaby jedna chmurka ze słowami głównego bohatera: "Larry, musisz się stąd wydostać, ale w tych ciuchach na pewno Ci się nie uda." Podobnie jest z wieloma innymi sytuacjami. Brakuje także kobiet, czyli tego, czym przygody Larry'ego Laffera stać powinny i tego, do czego powinien nieco zobowiązywać podtytuł. Nieco go parafrazując ośmielę się stwierdzić, że w grze raczej szukamy czegoś w nietypowych miejscach, lecz na pewno nie jest to miłość.
Jak już nie raz wspomniałem, gra prawie w ogóle nie emanuje erotyzmem. Co prawda zdarzają się jakieś drobne insynuacje czy chociażby postaci kobiet, które chodzą bez biustonosza, lecz są to obiekty graficzne wielkości Larry'ego i naprawdę ciężko cokolwiek dostrzec (o rozmowie z nimi nie wspomnę). W tym względzie grze daleko do tego, czego można doświadczyć w "jedynce". Poczynione zmiany nastąpiły pod wpływem krytycznych słów, jakie pojawiły się po premierze pierwszej części. Wydaje się jednak, że poszły one za daleko, gdyż zatwardziali fani przyjęli je z dezaprobatą. Twórcy gry zrezygnowali także z quizu ustalającego "dorosłość" gracza (no bo i po co miałby on być, skoro w grze "nic nie ma"). Ciekawostką jest możliwość ustawienia wulgarności gry, która niestety, mimo że grałem na najwyższym jej poziomie, nie rzucała się w ogóle w oczy. Czyżby zbędny bajer, a może ja nie dostrzegam takich elementów?
Graficznie i dźwiękowo gra uległa wyraźnej poprawie (w stosunku do tytułu z 1987 roku). Mniej szkicowate i kwadratowe obiekty, wszystko bardziej wyraźne i kolorowe. Muzycznie nie jest to jeszcze szczyt marzeń, niemniej jest to znacząca poprawa w stosunku do piskliwej muzyki z pierwszej części. Muzyka nie towarzyszy nam jednak przez cały czas (poza motywem we wprowadzeniu), lecz występuje na zasadzie krótkich, kilkunastosekundowych utworów (jingle), które pojawiają się w kluczowych momentach.
Jeżeli grałeś w pierwszą część przygód Larry'ego i masz nadzieję na dobrą kontynuację, "dwójeczka" Cię rozczaruje. Nie znajdziesz tutaj ani ciętego żartu, ani erotyki, ani tematyki dla dorosłych (przynajmniej nie w takich ilościach, w jakich można się tego spodziewać lub nie występuje w innych grach przygodowych). Jako rasowa przygodówka jest to typowy, choć raczej trudny produkt Sierry. Jako Larry, jest to duże rozczarowanie. Najgorsza ze wszystkich części dostępnych na Amigę.
Gra zajmuje 4 dyski. Posiada własny program instalujący grę na dysku twardym. Istnieje również możliwość instalacji przy użyciu WHDLoad.
Leisure Suit Larry goes Looking for Love (In Several Wrong Places) - Sierra 1989 | ||||
65 | 4 | |||
60 | OCS/ECS | |||
50 | ||||