Aktualności Forum Graffiti Publicystyka Teleport
  • Napalm - The Crimson Crisis

23.02.2005 16:46, autor artykułu: Albin
odsłon: 11953, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Napalm

Napalm Ta gra stała się hitem zanim się jeszcze pojawiła. Wydana przez firmę ClickBOOM nosiła wcześniej nazwę Diversia i miała być wydana przez Vulcan. Pewnie niektórzy pamiętają jak na Amiga Show 98 było prezentowane grywalne demo przeznaczone dla ewentualnych wydawców (była to wersja wewnętrzna bez prawa do rozpowszechniania) na stoisku ACS-u. Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że to demo miałem już kilka dni przed Amiga Show 98, więc miałem kontakt z tą grą dużo wcześniej niż większość amigowców (przynajmniej w Polsce). Demo to wywarło na mnie ogromne wrażenie. Zapowiadała się gra, której jeszcze nigdy nie było na naszym komputerze. Chodzi głównie o grafikę i efekty dźwiękowe. Porównać można to jedynie do Dune II, jednak Dune to gra z innej epoki. Później pojawiło się demo Napalmu dostępne dla wszystkich. Gdy je ujrzałem, od razu w oczy rzuciła mi się poprawiona grafika. Różnica była ogromna, widać, że chłopaki musieli ostro pracować żeby w tak krótkim czasie dokonać tak wielu zmian. Przejście misji dostępnej w tym demie nie sprawiło mi zbyt wielkiego problemu, jednak udało mi się tego dokonać tylko raz. Widocznie miałem sporo szczęścia. Dla porównania pierwsze demo, to z Amiga Show 98, cechowało się tym, że było strasznie proste i po rozwaleniu wszystkiego, co można było rozwalić, przychodził czas na naciśnięcie ESC. Inaczej można było tak grać w nieskończoność.

Napalm Gdy nabrałem smaku na tę grę, musiałem odczekać jeszcze ponad pół roku do ukazania się pełnej wersji, żeby pod koniec czerwca 1999 r. stać się jej właścicielem. Cena, jaką musiałem za nią zapłacić nie była mała 218zł + 23zł koszty przesyłki. Dodać jeszcze wypada, że od zamówienia tej gry w Elboksie do jej otrzymania upłynął ponad miesiąc. Prawdopodobnie było to spowodowane wyższym popytem na grę niż były na to przygotowane firmy amigowe. Po otworzeniu opakowania oczom moim oprócz broszury reklamowej Elboksu ukazała się karta rejestracyjna i pudełko z grą. Było to zwykłe pudełko na płytę CD z książeczką w środku, która opisywała co i jak robić żeby nie przegrać oraz podawała skróty klawiaturowe ułatwiające sterowanie jednostkami, na przykład w czasie zadymy gdzie liczy się każda chwila i nie możemy sobie pozwolić na utratę kontaktu wzrokowego z jednostkami biorącymi udział w walce. Jako ciekawostkę mogę jeszcze napisać, że są takie misje gdzie czas leci do tyłu i w momencie gdy się ukaże cyfra 0 pojawia się napis "Mission Failed" (wtedy naprawdę trzeba się sprężać, a skróty klawiaturowe są jak wybawienie).

Napalm Szczerze mówiąc za taką sumę spodziewałem się trochę więcej niż karty rejestracyjnej, pudełka z instrukcją i płyty z grą. Firma ClickBOOM mogła dorzucić jakiś plakat związany z grą albo breloczek do kluczy. Wydatek niewielki, a reklamę mieliby za darmo. Ja na pewno, gdybym dostał taki plakat, zawiesiłbym go na ścianie obok plakatu LIGHT MY FIRE, który reklamuje PPC.

Co mamy na płycie? 20 traków muzycznych no i oczywiście grę, która zajmuje 174MB. Aby zacząć grać trzeba grę zainstalować na HD i robi się to za pomocą standardowego instalera (ale nie bójcie się gra nie instaluje się w całości). Po zakończonej instalacji na HD ubędzie nam góra 2.5MB, z czego około 1MB zajmują stany gry. W dalszym tekście nie będzie ani o wyglądzie gry ani jak ją ukończyć (wygląd gry jest identyczny z tym w demie). Napiszę jedynie, że gra jest trudna, a do przejścia mamy po 15 misji zarówno ludźmi jak i robotami.

Napalm I tu zaczynają się schody. O ile przejście gry ludźmi nie stwarza problemów z natury, że tak powiem, programowej, to ukończenie gry robotami jest niemożliwe dlatego, że w trzech ostatnich misjach, gdy już wszystko zrobimy co mamy zrobić i zniszczymy co mamy zniszczyć, ciągle nie ma końca. Siedzimy przed monitorem, patrzymy się w niego i czekamy na upragniony napis "Mission Complete" a on nie nadchodzi. To oznacza, że przyszedł czas na ściągnięcie łatki ze strony www.clickboom.com.

I teraz właśnie zaczyna się właściwy tekst. Gdy wysyłałem kartę rejestracyjną to w polu e-mail wpisałem null, bo wtedy jeszcze nie miałem modemu, (pomijam już fakt, że za wysłanie tej karty musiałem zapłacić 200% stawki dlatego, że karta była niestandardowa, po prostu była trochę mniejsza i musiałem płacić za znaczek 2zł, a jak by była większa to zapłaciłbym 1zł (poczta suxx)). Ale żeby ściągnąć łątkę trzeba znać oprócz numeru z karty rejestracyjnej jeszcze numer boomu, który przyznaje nam firma ClickBOOM po otrzymaniu karty rejestracyjnej. Ja na swój numer boomu czekałem ponad dwa miesiące i nie doczekałem się. W międzyczasie dorobiłem się modemu i postanowiłem jeszcze raz się zarejestrować, tym razem za pośrednictwem strony www. Jednak dokonanie tego nie było takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Kilka pierwszych prób zakończyło się totalną klapą. Po podaniu numeru z karty i swoich danych nadal miałem odmowę dostępu do mojego boomu, a bez znajomości owego boomu nawet nie miałem co marzyć o łatce. Owy boom jest dosyć ważnym elementem całej zabawy ponieważ posiadaczowi tego numeru przyznawane są punkty, za które otrzymuje się zniżki na gry wydawane przez firmę ClickBOOM.

Napalm Gdy minęło kilka dni i straciłem kilka impulsów, w końcu dostałem ten numer. Pomyślałem no to teraz łatka jest moja. Nic bardziej mylnego. Po wpisaniu hasła i numeru boomu zostałem wrzucony na stronę z grami, z której wynikało, że mogę kupić grę Capital Punishment za 5$ i temu podobne pierdoły. Gdy po kilku dniach wysiłków łatka była nadal moim marzeniem, postanowiłem dać sobie z tym spokój. Na szczęście łątkę zdobyłem w inny sposób, bez łaski firmy ClickBOOM.

Uważam, że firma przedobrzyła z zabezpieczeniami tego kawałka programu i to odbija się negatywnie na mniej doświadczonych internautach takich jak ja, dodatkowo słabo władających językiem Szekspira. Nie jest też wykluczone, że błąd zawarty w grze, o którym pisałem wyżej, został zawarty celowo, aby utrudnić życie nielegalnym posiadaczom tej gry. Wniosek ten nasunął mi się dlatego, że osoby odpowiedzialne za powstanie tej gry miały dość czasu, aby dopracować ją do takiego stanu, który nie wymagałby żadnych łatek do poprawnego działania. Łatki powinny uatrakcyjniać wygląd gry oraz szybkość jej działania, w ostateczności jej stabilność, a nie umożliwiać jej ukończenie. Owa łatka pozbawia nas problemów z ukończeniem gry i ulepsza jeszcze bardziej wygląd zaznaczanych jednostek. Poza tym nie ma żadnego dodatkowego wpływu na grę jak na przykład poprawę prędkości działania lub odgrywania ścieżki audio przypisanej do każdej misji (w zamyśle twórców gry było, że każda misja zaczyna się inną melodią odgrywaną prosto z CD, niestety efekt jest taki, że jeśli chce się słuchać muzyki w czasie gry trzeba ją włączyć przyciskiem play na CD-ROM-ie. Zaskakujący jest też brak jakiegokolwiek intra wprowadzającego oraz kończącego grę. Na końcu jest tylko samplowana mowa i przesuwający się w pionie obrazek.

Napalm Teraz będzie o szybkości działania. O ile ja na swojej Amidze 060/66MHz 32MB i AGAtką mogę grać z zadowalającą prędkością w lo-resie, to przy wysokiej rozdzielczości komfort gry spada. Warcraft II, którego mam na emulowanym Macintoshu chodzi o wiele płynniej niż Napalm w prawie tej samej rozdziałce (Warcraft 640x480, Napalm 640x512). Co innego gdy ma się kartę GFX, wtedy to można poszaleć. Najgorsze jest to, że posiadacze Amig tylko z układami AGA mają do dyspozycji tylko dwie rozdzielczości 320x256 lub 640x512; przydałoby się 640x256 lub chociaż 640x480.

Te kilka niedociągnięć w pełni rekompensuje nam gra, która ma wartką akcję, wiele rodzajów broni, (wszystkimi dysponujemy dopiero w ostatniej misji). Co dla mnie najważniejsze, gra jest trudna, więc nie ma sytuacji, że grę przechodzimy w dwa dni i czujemy niedosyt, chociaż jeżeli chodzi o Napalm niedosyt będzie panował zawsze (przynajmniej dla mnie). Osobiście przejście gry zajęło mi ponad miesiąc (wypadało po dwa i pół tygodnia na ludzi i robotów) codziennych, a raczej conocnych walk. Zawsze jednak możemy połączyć dwa komputery i zagrać z żywym przeciwnikiem. Wtedy to dopiero musi być zabawa (niestety ja jak na razie jej nie doświadczyłem). Napalm jest nieliczną dla mnie grą, nad którą trzeba się skupić. Nie da rady jednym okiem czytać gazety, a drugim patrzeć w monitor (jak ma to miejsce w Foundation), jeśli ktoś tego próbował to wie o co chodzi. Szczerze mogę ją polecić każdemu komputerowemu strategowi, a amigowcowi szczególnie, dlatego że na Amidze tak naprawdę są tylko cztery prawdziwe strategie czasu rzeczywistego Dune II, Settlers, Foundation no i Napalm (artykuł był pisany w roku 2000 - przyp. mailman). Ta gra jest jeszcze ważna z jednego powodu, może przekonać niektóre osoby do ulepszenia swojego konfigu, szczególnie, że karty turbo można teraz okazyjnie kupić za śmieszne pieniądze (np. sprawną 040/40 za 300zł, ale jeżeli ktoś woli męczyć się na 030-stce i płacić rachunki tepsie po prawie 250zl za korzystanie z internetu to jego sprawa. Hi Gasiu).

W instrukcji gry jest napisane, że minimum wymagań to 020MHz i 16MB pamięci, ale ja jeszcze nie widziałem Amigi z 020, która by zaadresowała 16MB. Kończąc ten artykuł czekam z niecierpliwością na mający się pojawić kompakt z dodatkowymi misjami, a jak by się pojawił edytor do robienia własnych plansz, to by było naprawdę super.


 Napalm - ClickBOOM'98 
100 1 CD Napalm - ClickBOOM'98
100
100 http://napalm.ppa.pl

    
komentarzy: 22ostatni: 15.09.2022 09:16
Na stronie SCENA.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem