W życiu przychodzi taki moment, w którym mamy ochotę oderwać się, choć na chwilę, od rzeczywistości i poszybować gdzieś daleko, przy okazji zobaczyć najdalsze zakątki kosmosu, obejrzeć florę i faunę odległych, także błękitnych planet, czy też zabawić się w grotołaza i zwiedzić głębokie jaskinie usytuowane gdzieś na wulkanicznych planetach w zapomnianych rejonach przestrzeni kosmicznej. Do pełni szczęścia przydałby się jednoosobowy statek kosmiczny, który pozwoli nam odwiedzić wszystkie te cudowne miejsca. Oczywiście wszystko to jeszcze długo pozostanie w sferze dalekich marzeń. W sferze naszych wyobrażeń pozostaje także to, czego się możemy tam spodziewać. Namiastkę tego wszystkiego dała nam bardzo zasłużona dla Amigi firma Team 17 wydając jedną z najlepszych strzelanek z widokiem z boku o wdzięcznej nazwie "Project X".
Tytułowy projekt to nazwa eksperymentu, który przeprowadzili ziemscy naukowcy na jakichś dziwnych stworzeniach, które napotkano podczas eksploracji kosmosu. Badano je, napromieniowywano, a w wyniku tego powstały hordy mutantów, nad którymi naukowcy stracili kontrolę. Zdecydowano się więc wywieźć je w odległe rejony wszechświata na porzuconą przez Ziemian stację kosmiczną na planecie Ryxx. Niestety, mutanty nie tylko przetrwały, lecz zaczęły szukać zemsty na swoich oprawcach. W obawie przed atakiem postanowiono zlikwidować je całkowicie. Znaleziono więc śmiałka. Do jego dyspozycji oddano jeden z trzech modeli statków kosmicznych, wyposażono go w kilka rodzajów broni i postawiono jeden cel - zniszczyć zło, które żyje na planecie Ryxx. Uprzedzono jednak, że na jego drodze staną bardzo zróżnicowani przeciwnicy, poczynając od nieorganicznych asteroid, przez różne roboty, aż do organicznych paskud.
Fabuła w strzelaninie to sprawa bardzo drugorzędna. Nie inaczej jest i tym razem. W tej grze chodzi o maksymalną rozrywkę, w której nasz mózg uczestniczy w minimalnym stopniu, a na pierwszy plan wysuwa się refleks i wytrzymałość mięśni ręki umożliwiająca omijanie przeciwników i ich pocisków. Naszym zadaniem jest przebrnąć przez pięć poziomów, nafaszerowanych po brzegi przeciwnikami i zniszczyć centrum stacji kosmicznej, głęboko ukrytej pod powierzchnią planety. Dodatkowo, czasami po niektórych etapach czeka nas dosyć interesujący etap bonusowy, w którym można zdobyć dodatkowe życie.
Spróbujmy teraz chłodnym okiem przyjrzeć się grze od strony technicznej. Jeśli chodzi o wykonanie audio-wizualne to właściwie nie trzeba się zbytnio rozpisywać, gdyż jak powszechnie wiadomo, jeśli coś wychodzi ze stajni Team 17 (np. "Superfrog", seria "Alien Breed", seria "Body Blows", "Overdrive"), to oba te elementy są na naprawdę wysokim poziomie. Grafika jest bardzo dobra pomimo 32 kolorów, wszystkie obiekty na ekranie są szybko i płynnie animowane, wybuchy których jest dosyć dużo także są przyzwoite. Bardzo ładnie prezentują się scenerie, w których przyjdzie nam toczyć walkę: od mrocznej, ciemno-purpurowej przestrzeni kosmicznej z mgławicami i wrakami stacji kosmicznych w tle, przez błękitną leśno-górzystą powierzchnię planety (taką jak nasza 100 000 lat temu) i brązowe jaskinie wulkanicznej jej części, aż po zalane wodą korytarze czy samo wnętrze stacji kosmicznej.
O ile do grafiki zarzutów większych nie ma, to do strony dźwiękowej można się przyczepić w jednym miejscu, a konkretnie do tego, że w trakcie właściwej rozwałki nie przygrywa nam żadna muzyczka. Na szczęście rekompensują to przyzwoitej jakości efekty dźwiękowe, atmosferyczne szumy (inne dla każdej planszy) oraz komunikaty o nadciągającym niebezpieczeństwie czy aktualnie gotowej do użycia broni. Braki muzyczne nie występują w menu, w którym, jak to w produkcjach Team 17 bywa, przygrywają nam moduły autorstwa Allistera Brimble.
Obok grafiki i muzyki bardzo ważna jest grywalność, a tej "Project X" ma naprawdę dużo. Dużą miodność zapewnia mocno rozbudowany arsenał broni, możliwość wyboru jednego z trzech znacznie różniących się między sobą statków oraz cała masa przeciwników na tyle zróżnicowanych, że prawdopodobieństwo spotkania któregoś z pierwszego etapu na dalszych poziomach jest bardzo znikome. Niesamowite wrażenie robią także same etapy. Na próżno szukać w innych tytułach takiego zróżnicowania graficznego oraz pomysłowego (Ci co dolecieli do wodnych jaskiń domyślają się o czym piszę, a Ci którzy tego nie zrobili niech wiedzą, że sporo tracą). Ktoś może przyczepić się, że gra jest trudna. Owszem, ale nie na tyle, żeby ginąć nim dotknie się joysticka. A jeśli komuś nadal jest za trudno, to niech poćwiczy na poziomie rookie. Co prawda jest w nim tyle samo wrogów co na poziomie arcade, ale są wolniejsi i mniej strzelają. Jedyną wadą poziomu rookie jest możliwość grania tylko na dwóch pierwszych etapach. Aby pograć na kolejnych poziomach, trzeba od początku grać na poziomie arcade.
Reasumując: "Project X" zapewnia naprawdę dużo rozrywki w najlepszym wydaniu i szybko się nie nudzi. Niektórych może zdenerwować trochę za wysoki poziom trudności, ale po kilku godzinach/dniach treningu można dojść do wprawy w eliminowaniu kosmitów.
Jeśli idzie o wymagania to są one naprawdę minimalne. Do pełni szczęścia wystarczy dowolna Amiga z 1 MB pamięci. Gra mieści się na trzech (wersja specjalna) lub czterech dyskach (wersja pierwotna) i każdą z nich można zainstalować na twardym dysku. Wystarczy ściągnąć instaler WHDLoad. W tym wypadku dobrze jest mieć trochę więcej pamięci (3 MB w przypadku wersji specjalnej i 3.5 MB przy wersji pierwotnej). Gra bez problemu działa na rozbudowanych konfiguracjach (uwaga dla posiadaczy kart Blizzard 040/060 - istotne jest, aby slave do wersji specjalnej, działający pod WHDLoad, był w wersji 1.1a). Gra posiada możliwość zapisania tabeli najlepszych wyników. Grając z dysków dokonywane jest to na osobny dysk, podczas gdy gra zainstalowana przy pomocy WHDLoad dokonuje zapisów automatycznie przy wyjściu z gry do katalogu z grą.
Kilka miesięcy po premierze "Project X" autorzy wydali specjalną wersję gry - "Project X: Special Edition 93". Czym różnią się te dwa tytuły?
Project X | Project X - Special Edition 1993 |
dystrybucja na 4 dyskach | dystrybucja na 3 dyskach |
2 tytułowe moduły muzyczne | 1 tytułowy moduł muzyczny (wersja remix motywu z wersji pierwotnej) |
wersja trudniejsza (pierwszy etap jest dodatkowo dłuższy o kilka fal wrogów) | wersja łatwiejsza (statek po zniszczeniu nie traci 25% aktualnego stanu wszystkich broni, lecz spadają one o tylko jeden poziom (power-up)) |
ciekawsze opakowanie (duży box) | małe opakowanie, kiepska instrukcja |
oryginalna cena dwukrotnie wyższa od ceny wersji specjalnej | oryginalna cena niższa o połowę od wersji pierwotnej |
dodatkowy, "szósty etap" oraz animacja końcowa z trzecim utworem muzycznym | brak "szóstego etapu" oraz animacji; pojawia się jedynie ten sam ekran z gratulacjami |
"Project X", z racji swojej przebojowości i chyba po części także trudności,
stworzył wokół siebie mnóstwo mitów, w które, jak nie trudno się domyślić,
mnóstwo osób uwierzyło. Większość z nich była generowana przez pisma
komputerowe, które chciały sprawdzić czy konkurencja nie "podkrada" im
pomysłów i tekstów. Oto kilka z nich:
Teraz parę słów o tym jak grać. Na początku musimy wybrać jeden z trzech
statków, którym będziemy toczyć walkę. Warto wspomnieć, że statki oprócz
wyglądu zewnętrznego znacznie różnią się od siebie szybkością, uzbrojeniem
początkowym oraz możliwością rozbudowy. Oto krótka charakterystyka każdego z
nich.
Było o statkach, teraz parę słów o broniach i usprawnieniach z których możemy
korzystać. Na początek, aby móc z czegokolwiek skorzystać trzeba zebrać
odpowiednią ilość tzw. power-up'ów. Pojawiają się one po zniszczeniu
jakiejś fali wrogów i obrazowane są w postaci kółeczek z wpisaną w nie literą
P. Zacznę od usprawnień:
Teraz czas na broń, czyli to czym możemy powitać kosmitów. Należy pamiętać,
że nie każdy statek umożliwia w takich samym stopniu rozbudowę arsenału. Im
statek jest szybszy, tym mniej może rozbudować daną broń, dlatego jak
rozpoczynasz grę lepiej zastanów się czy wolisz być szybki i omijać większe
hordy wrogów, czy powstrzymać ich przy pomocy maksymalnie podkręconego
arsenału. Dostępne bronie można podzielić na pomocnicze i główne. Zacznę od
tych głównych:
Teraz czas na bronie pomocnicze:
Wybierz statek Crux II i od razu na początku podnieś szybkość. Następnie rozbuduj siedem razy plazmę, potem dwa razy działka boczne (Side), pięć razy rakietki samonaprowadzająca (Missile), a na koniec trzy razy podnieś Build. Od tej pory uzbierane power-upy używaj do aktywowania osłony (Stealth). Jeśli w tym czasie nie zginiesz, to już na pierwszym etapie będziesz dysponował chyba najlepiej uzbrojonym statkiem. Szybkość, a raczej powolność Cruxa II nadrobisz niesamowitą siłą ognia.
W wersji specjalnej istnieje sposób na przeskakiwanie poziomów. Aby to uczynić, należy wcisnąć i trzymać prawy przycisk myszy. Następnie wcisnąć i trzymać klawisz ESC. Gra powinna się wyłączyć próbując wrócić do menu. Jednak dopóki nie puścisz klawisza ESC nic takiego się nie stanie. Teraz wciśnij klawisz ENTER. Witaj w następnym etapie!
Drugi etap w pewnym momencie (po przeleceniu wijących się glizd) można bardzo łatwo przelecieć bez ingerencji w walkę
z przeciwnikami. Na samym dole jest tunel, do którego można się dostać na trzy sposoby:
Klawisz A włącza i wyłącza autofire - użyteczne, gdy nie posiadasz joysticka z tą opcją a lubisz strzelać laserem.
Project X/Project X Special Edition 93 - Team17 1992/93 | ||||
95 | 4 (3 - wersja SE) | |||
90 | ECS 1 MB | |||
88 (90 - wersja SE) | ||||