"Tiny Troops", jak sama nazwa wskazuje, są to małe oddziały. W rolę przywódcy takich oddziałów wcielasz się Ty, drogi graczu. Do Twojej dyspozycji przekazano dwa plemiona: Furfurians i Klutes. Jednym z plemion kierujesz Ty, a kontrolę nad drugim powierzasz komputerowi bądź koledze (tudzież koleżance). To ostatnie rozwiązanie wydaje się najbardziej rozsądne. Gra w pojedynkę jest strasznie nudna i mało ciekawa, a poza tym niezależnie od tego, które plemię wybierzemy i tak będziemy toczyć boje na tych samym terenach i (o, zgrozo!) z tym samym rozstawieniem żołnierzy. Strony zmienią się tylko kolorami (niebiescy bądź czerwoni)! Wracając jednak do sedna. Twoi podkomendni to nic innego jak wszelakiego rodzaju żuki, stonki i inne robaki wyposażone w broń: lasery, granaty. Zadanie, jakie przed Tobą stoi, to wyeliminowanie przeciwnika z terenu, na którym rozgrywa się batalia. Cała kampania rozgrywa się w pięciu różnych światach, podzielonych na czternaście etapów, z których każdy to oddzielne starcie. Mapy są dość niewielkie, więc bitwy wydają się bardzo proste do wygrania. I w rzeczywistości tak jest.
Tuż przed bitwą możemy dowiedzieć się o zadaniu, które musimy wykonać (zazwyczaj jest to wyeliminowanie wszystkich wrogów, choć zdarza się również polecenie zniszczenia ich kwatery bądź jej zajęcie) oraz możemy przydzielić rodzaj i ilość jednostek, którymi będziemy dowodzić. Rodzajów jednostek jest stanowczo za mało: żołnierz (zwykły, z granatami lub z miotaczem płomieni), spadochroniarz, czołg, transporter, coś na wzór "walkera", samochód. Komputer dodatkowo posiada bunkry i minerów. Trochę mało. Potyczka (przynajmniej w pierwszym świecie) rozgrywa się na różnego rodzaju łąkach, gdzie byle kwiatek lub zagłębienie w ziemi jest doskonałym schronieniem lub zasadzką. Żyjątka rozpoczynają na urządzeniu teleportującym (nazwijmy je bazą) i naszym celem jest odnalezienie przeciwnika oraz zniszczenie go.
Naszemu oddziałowi wydajemy różne polecenia z menu umieszczonego w dolnej części ekranu. Możemy kazać żołnierzowi lub całemu oddziałowi iść w wybranym kierunku, zaatakować przeciwnika lub bazę bądź wycofać się w celu zregenerowania sił. Istnieją również takie opcje jak: anulowanie rozkazu, samobójczy (zazwyczaj) atak na bazę przeciwnika, grupowa ewakuacja. Możemy również tworzyć łączone ruchy (idź tutaj, a później skręć w lewo), typy ataku grupowego (szturmowy, na flankę). Każdy typ jednostki (żołnierz, czołg) ma swoją z góry określoną prędkość poruszania się (im jednostka wolniejsza, tym ma większą siłę ognia) oraz energię. Na prędkość nijak nie można wpływać, a energia to nic innego jak wytrzymałość. W miarę otrzymywanych "ciosów" energia maleje. Gdy zmaleje całkowicie, jednostka ginie. Jednostkę ze szczątkami energii, możemy naprawić - należy wtedy wycofać się do bazy (komendą z kluczem) i poczekać chwilkę.
Do zlokalizowania przeciwnika pomocna może okazać się mapa. Nasze oddziały zaznaczone są na niej na niebiesko, a oddziały wroga na żółto. Poza tym możemy zauważyć jeszcze obiekty zaznaczone na biało. Są to głazy, które możemy dowolnie przesuwać i zapewnić sobie tym samym ochronę przed atakiem przeciwnika lub przeprowadzić bezpieczny atak zza nich np. grenadierami.
Grafika w całej grze jest bardzo ładna. Pomiędzy bitwami witają nas bardzo ładnie renderowane obrazki (ciągle te same zresztą - co wskazuje na brak inwencji twórczej autorów, a co za tym idzie generuje lekkie znudzenie u gracza). Jak już pisałem, rozgrywka odbywa się w pięciu różnych światach (łąka, teren leśny wraz z trakcją kolejową, plaża, pokój dziecinny i kuchnia). W każdym z nich możemy podziwiać charakterystyczne dla niego elementy, które, co tu dużo mówić, zrobione są można powiedzieć perfekcyjnie. Na przykład w pierwszym świecie mamy ogromne kwiaty, zagłębienia w ziemi (przypominające - z punktu widzenia żuka - kaniony), kałuże, strumyki, liście, korzenie, pniaki. Do tego dochodzą jeszcze obiekty w postaci rybaka łowiącego ryby, domku krasnoludków, śpiących krasnali (szkoda, że nie są animowani - pobudziłoby to trochę rozgrywkę), które pełnią funkcję nie tylko estetyczną, lecz również i strategiczną. Takich atrakcji jest znacznie więcej. Jedynym mankamentem graficznym jest to, że każda jednostka piesza wygląda tak samo, a grenadier od żołnierza różni się ikonką nad głową. Można to było z powodzeniem przedstawić za pomocą chociażby innych kolorów, nie wspominając już o możliwości wprowadzenia całkiem odmiennych figurek.
Przejdźmy do dźwięku, któremu również nie można wiele zarzucić. Słychać ćwierkanie ptaków, kumkanie żab, wiejący wiatr, szum wody. Wszystkiego dopełniają okrzyki bitewne naszych podwładnych. Muzyka towarzysząca przerywnikom (w trakcie gry niestety nie występuje) to wojskowe tematy, bardzo dobrze oddające atmosferę i doskonale pasujące do całości.
Mimo bardzo ciekawej oprawy audio-wizualnej i nowatorskiego pomysłu, gra jest średnich lotów. Posiada kilka dość drastycznych wad. Oprócz tych już wymienionych (brak różnic między figurkami żołnierzy, niezależnie, którą stronę wybierzemy to i tak będzie to ta sama gra z tym, że w innych kolorach, mała różnorodność jednostek) jest ich jeszcze kilka. Po pierwsze: zapis stanu gry. Cóż za inteligent (że się tak wyrażę) wpadł na tak genialny pomysł, aby zapisywać tylko dane dotyczące numeru planszy i rodzaju jednostek biorących w niej udział. Nie ma zapisu aktualnego miejsca pobytu jednostki, co wyklucza zapis w trakcie etapu! Po drugie. Gra jest bardzo schematyczna, a przez to wydaje się nieco trywialna (choć kolejne misje są trochę ciekawsze). Misja, rozwałka, koniec. Kolejna misja, rozwałka, koniec. Takie odwalanie po kolei tego, co przygotowali autorzy, bez żadnych urozmaiceń. Przydałby się jakiś sklep z możliwością kupna nowych rodzajów broni lub chociażby edytor map. Kolejny mankament to powolność. Oddziały poruszają się jak muchy w smole, a sama bitwa jest mało dynamiczna i nie jest to bynajmniej spowodowane słabą prędkością naszej niedopalonej Amigi. Komputer posługuje się zawsze tą samą metodą i nawet laik będzie mógł tak opracować strategię, że za drugim podejściem wygra kolejną bitwę. Dla zaawansowanych strategów gra ta wyda się trochę za prosta i zbyt schematyczna, zaś reszta braci amigowej może sobie przy niej posiedzieć z jeden wieczór... ale nie dłużej.
Jeżeli chcesz zacząć grę od dowolnego etapu, to musisz troszeczkę zmodyfikować zapis stanu gry. Należy wówczas odnaleźć stosowne miejsce w pliku i zastąpić istniejącą w bajcie wartość przez numer poziomu zapisany w postaci szesnastkowej. W zależności od slotu, w którym zapisaliśmy stan gry należy zmodyfikować wartości w bajtach:
Stan zapisu gry na pozycji 1 - bajt 87
Stan zapisu gry na pozycji 2 - bajt 203
Stan zapisu gry na pozycji 3 - bajt 319
Stan zapisu gry na pozycji 4 - bajt 435
Stan zapisu gry na pozycji 5 - bajt 551
Jeżeli trzy pozycje przed podanym bajtem, istnieje ciąg FFFF oznacza to, że zapis dotyczy plemienia Klutes. Jeżeli brak jest tego ciągu to zapis jest dla plemienia Furfurians.
Tiny Troops - Vulcan Software 1997 | ||||
85 | 5 | |||
80 | ECS 1 MB | |||
75 | ||||