Gdyby kiedyś zrobiono zestawienie najsłynniejszych serii wśród amigowych gier, to obok takich tytułów jak "Alien Breed", "Lotus" czy "Shadow of the Beast" znalazłby się zapewne "Turrican". Jestem pewien, że wielu posiadaczy A500 spędziło ładnych parę godzin nad tymi grami. W niniejszej recenzji chciałbym przedstawić trzecią i ostatnią część serii. Panie i panowie - oto "Turrican 3".
Na początku małe wprowadzenie dla osób, które nigdy nie zetknęły się z żadną grą z serii. "Turrican" to połączenie strzelaniny z platformówką. Sterujemy postacią ubraną w futurystyczną zbroję (tytułowy Turrican) i musimy utorować sobie drogę do wyjścia. Poziomy gry są dość zróżnicowane, są to w zasadzie małe labirynty pełne wrogów i innych nieprzyjemnych niespodzianek (zapadnie, przepaście itp.). Aby się nie zgubić w plątaninie korytarzy w niektórych miejscach umieszczone są strzałki wskazujące kierunek prowadzący do wyjścia. Sterowanie bohaterem nie ogranicza się tylko do biegania i strzelania. Zbroja, w którą jest ubrany ma kilka ciekawych funkcji. Przytrzymując FIRE uaktywniamy miotacz ognia (w "Turrican 3" zastąpiono go liną), wciskając spację unicestwiamy wszystkich wrogów na ekranie (nie dotyczy końcowych bossów), kierując joystick w dół i wciskając FIRE zamieniamy bohatera w najeżone kolcami stalowe koło, którym można taranować przeciwników lub przedostać się przez ciasne szczeliny.
Czarnym charakterem serii jest niejaki Maszyna, który pojawia się w różnych miejscach kosmosu i sieje zniszczenie. Punktem wyjścia "Turricana 3" jest ponowne pojawienie się Maszyny, któremu trzeba dobrać się do tyłka. Zanim jednak do tego dojdzie trzeba przemierzyć 5 światów po 3 poziomy każdy. Światy są dopracowane, każdy ma swój specyficzny wystrój. Znajdziemy tu futurystyczne wnętrza, klimaty w stylu "Obcego", nocne spacery pod gołym niebem, okazję do ponurkowania itp. Na każdym poziomie czekają na nas hordy wrogów, zarówno "drobnica" jak i większe sztuki wielkości 1/2 ekranu. Co jakiś czas można znaleźć przeróżne power-upy: nowa broń lub dopalacz już posiadanej, tarcza dająca chwilową odporność na trafienia, energia życiowa, a nawet dodatkowe życia. Na każdym poziomie jest także mnóstwo diamentów - jeśli uzbieramy odpowiednią ilość dostaniemy dodatkową kontynuację. Dla dociekliwych graczy autorzy przygotowali niespodzianki w postaci ukrytych miejsc wypełnionych różnymi bonusami. Gra jest dość łatwa (przynajmniej na poziomie Normal). Po kilku wieczorach spędzonych przy "Turricanie 3" można bez żadnych cheatów spokojnie dojść do czwartego, a nawet piątego świata. Największym utrudnieniem gry nie są wbrew pozorom wrogowie, ale przepaście, przy których trzeba wykazać się zręcznością oraz upływ czasu. Na przejście danego etapu mamy określony czas, jeśli się nie wyrobimy - tracimy życie. Tym samym kończy się upadek w przepaść. Radzę więc uważać.
Od strony technicznej "Turrican 3" ma zarówno zalety, jak i wady. Do zalet zaliczam: dobrą grafikę (bardzo płynna animacja, efekt paralaksy, zróżnicowanie przeciwników i scenerii), dobry dźwięk (7-kanałowa muzyka i efekty w dolby surround!), wysoką grywalność. Do wad: brak opcji zapisu stanu gry lub kodów, niesystemowość gry (dyski NDOS, obraz tylko PAL). W tej ostatniej kwestii rozwiązaniem może być pakiet WDHLoad, ja jednak grałem z dyskietek i nie odczuwałem dyskomfortu (dyski zmienia się tylko raz). Warto też zaznaczyć, że gra działa bez zarzutu na A1200 z 68030 i wykorzystuje rozszerzoną pamięć do przechowywania raz wczytanych poziomów. Całkiem nieźle jak na produkt z 1993 r.
Na koniec garść cheatów dla zdesperowanych (wpisywać podczas gry):
ETERNITY - energia
DESTRUCT - nieskończona liczba bomb niszczących wszystko na ekranie
ROLLING - energia w trybie wheel (kolczaste koło)
BEAMMEUP - skok do następnego świata
Turrican 3 - Factor 5/Rainbow Arts 1993 | ||||
85 | 2 (NDOS) | |||
85 | ECS | |||
80 | ||||