W 1995 roku amigowcy nie mieli "Dooma". Na niego musieli jeszcze poczekać. Co jakiś czas na Amigę były jednak wydawane kolejne gry, które w większym lub mniejszym stopniu próbowały naśladować tę grę. Tak też było z tytułowym "Ubekiem", który popełnił znany z kilku innych gierek Szymon Ulatowski.
"Ubek" to jedna z ciekawszych gier tego typu wydana na nasz ulubiony komputer. Gra ukazała się na trzech dyskietkach, a wydawcą została znana wtedy firma Twin Spark Soft. Wymagania gry są dosyć skromne - 2 MB pamięci oraz procesor co najmniej 68020. Jak widać "Ubek" zadowoli się nawet chipsetem ECS, a posiadaczy monitorów VGA ucieszy zapewne fakt, że nie będą oni mieli wielkich problemów z uruchomieniem gry. Co prawda gra sama się nie wypromuje, ale mały "utilek" dostępny na Aminecie - New mode - załatwi sprawę. Kolejną ciekawostką jest fakt, że gra działa w trybie HAM (na ekranie mamy 4096 kolorów) - rzadko spotykana rzecz na klasycznych Amigach.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze dwie rzeczy. Doskonale napisaną dokumentację do gry, którą znajdziemy na pierwszej dyskietce z grą oraz cenę. Odnośnie pierwszego - nie widziałem jeszcze tak dobrze i pieczołowicie napisanego "manuala" do gry. Jest w nim opisany nawet sposób, jak prawidłowo przegrać grę na dyskietki HD. Dowiadujemy się również, że cała gra spakowana jest PowerPackerem - depakując grę możemy przyspieszyć jej wczytywanie, co wiąże się oczywiście ze wzrostem ilości zajmowanego miejsca na dysku twardym. Druga sprawa to wspomniana cena. "Ubek" został wydany jako "low cost" - gra już w dniu premiery była bardzo tania. Opakowanie to prosta tekturowa koperta zawierająca trzy dyskietki i krótką ulotkę. Ja swój oryginał kupiłem gdzieś w okolicach roku 1999, gdzie w jednym ze sklepów było jeszcze kilka amigowych pozycji. Gra była przeceniona z 14 PLN na 10 PLN.
"Ubek" posiada dosyć zabawną fabułę. Musimy się wcielić w agenta "ubeka" i zrobić małe zamieszanie w amerykańskiej elektrowni atomowej. Jak to zwykle w grach bywa, nie można iść prosto do celu - trzeba podążać drogą okrężną, aby gra nie skończyła się zbyt szybko. Tak więc u wejścia do elektrowni stoi sobie wieżyczka z minigunem, która z ogromną chęcią podzieli się z nami swoimi zapasami amunicji, jeżeli znajdziemy się w jej zasięgu. Nie mamy żadnej broni, która pozwoli nam na jej zniszczenie, tak więc trzeba znaleźć inne wejście. Na szczęście projektanci owej elektrowni (a może projektant gry?) przewidzieli taką możliwość (w innym razie inspektor BHP nie dopuściłby budynku do użytku) i umiejscowili wejście przez piwnice obiektu. Samo wejście jest oczywiście niestrzeżone, ale cały obiekt już tak. W dalszym etapie zabawy przedzieramy się po kolejnych piętrach budynku, aby w końcu dotrzeć do celu.
Grafika w "Ubeku" jest niestety nędzna. Paleta kolorów w trybie HAM owszem robi wrażenie, ale zapewne ze względów objętościowych oraz wydolnościowych naszych Amig obraz jest w bardzo niskiej rozdzielczości. Skutki tego są dosyć łatwe do przewidzenia - z bliska wroga rozpoznamy, ale gdy jest on już nieco dalej to przysłowiowa kaplica. W jednym z poziomów należy zdobyć kod otwierający drzwi. Owszem kod jest wypisany na ścianie, ale z tego zlepku pikseli naprawdę trudno go odczytać, a co dopiero znaleźć. Gdy stoimy dalej niż dwa kroki, widzimy jedynie wielokolorową plamę. To jest najpoważniejszy minus całej produkcji. Pomijając to, grafika jest jednak różnorodna i do rzadkości będziemy mogli zaliczyć sytuacje, jak np. w "Cytadeli", gdzie chodzimy po całym labiryncie praktycznie identycznych ścian i łatwo się zgubić. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że takie momenty również i tutaj wystąpią, lecz nie na taką skalę (wyjątkiem jest pierwszy etap, gdzie z tego właśnie powodu gubimy się cały czas). Niemniej jednak, skoro już porównujemy, czytelność samej grafiki oraz szczegółów nie umywa się do "Cytadeli". Z dźwiękiem nie jest lepiej. Moduł muzyczny taki sobie, sample kiepskie. Tak naprawdę to jest wszystko, co można na ten temat powiedzieć.
To, o czym można wypowiedzieć się w superlatywach to całościowe wykonanie i mechanika samej gry, które prezentują się naprawdę bardzo dobrze. Gra bezstresowo instaluje się na dysku twardym, a ponadto napisana jest systemowo (co oznacza, jak już wspomniałem, że da się ją wypromować). Zapisywać stan gry możemy w dowolnym momencie, co mi się bardzo podoba i jest rzadkością w grach FPP na Amigę. Mało tego, do plików zapisu stanu gra tworzy ładne ikonki z aktualnym obrazem sytuacji. Tak więc mając kilkanaście zapisanych stanów, możemy po tych obrazkach zapisanych w ikonach łatwo zorientować się "gdzie jesteśmy" i prostym dwuklikiem uruchomić od razu grę właśnie od tego momentu - bez przedzierania się przez menu i różne opcje. Niewyraźną grafikę w pewnym stopniu rekompensuje system namierzania przeciwników. Gdy wróg jest w zasięgu wzroku, zielony prostokącik obejmuje przeciwnika. Ten system także wskazuje nam pułapki, które czyhają na naszej drodze. Szkoda, że w "Ubeku" nie ma trybu multiplayer, choć w zamian za to, dla tych którzy twierdzą, że gra jest zbyt łatwa, autor przygotował tryb zombie - martwy przeciwnik po pewnym czasie ożywa i znowu z nami będzie walczył. Jedyny sposób, aby go skutecznie wyprowadzić na tamten świat, to granat. Poza grantami mamy do dyspozycji też nóż i kilka innych pukawek. W sumie nic specjalnie wyszukanego - znowu można powiedzieć, że trochę szkoda, bo nie ma czegoś takiego jak bfg10k znany z "Dooma". Ta pukawka jednym strzałem czyściła całkiem spory obszar - nawet nie trzeba było specjalnie celować.
Gra jest trudna, a momentami bardzo trudna. Szczególnie upierdliwi są snajperzy w drugim etapie. Zanim zdążymy ich zlokalizować, to oni już nas zabiją. Sterowanie ruchami bohatera odbywa się za pomocą myszki (celowanie) oraz kursorów (poruszanie). Mapy jako takiej w grze nie ma, jednak możemy znaleźć radar, za pomocą którego wyświetla nam się coś na kształt mapy. Sądzę jednak, że warto zagrać w "Ubeka". Naprawdę ciekawa i przemyślana produkcja mimo tych kilku wad. Kod źródłowy dostępny jest za darmo na łamach PPA (do pobrania z działu Rodzynki). Można go sobie skompilować samemu i cieszyć się grą za darmo. Sam "Ubek" jest nadal w sprzedaży - można go nabyć na składance Twin Spark Softu w krakowskiej firmie Elbox. Składanka jest dosyć droga, ale dostajemy praktycznie cały dorobek tej firmy na jednym kompakcie.
Ubek - Twin Spark Soft 1995 | ||||
40 | 3 | |||
40 | OCS/ECS, 2 MB | |||
80 | ||||