Aktualności Forum Graffiti Publicystyka Teleport
  • Twórzcie muzykę

23.02.2025 09:33, autor artykułu: XTD
odsłon: 55, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Artykuł ten napisałem, żeby zachęcić dawnych muzyków do tworzenia. Jak się okazuje jest ich całkiem sporo - ludzi, którzy kiedyś pisali coś w ProTrackerze, a potem porzucili muzykowanie na rzecz kładzenia glazury albo uczestnictwa w lotach kosmicznych. Tak czy siak - kilka słów zachęty zawsze się przyda, bo nic tak nie zniechęca jak brak zachęcania :).

Artykuł może być nieco przewrotny, mogą się w nim znaleźć skróty i uproszczenia, niemniej może on pomóc przełamać się niejednej osobie. Ponieważ wielu z nas jest już w wieku, w którym przełamanie się nie jest czymś trudnym i niespotykanym, rozpocznijmy je. W punktach.

1. Profesjonalne dźwięki

Niekiedy słyszy się, że coś gra profesjonalnie. Co to znaczy? Można by długo opisywać skąd w ogóle takie określenie się wzięło, co tak naprawdę należy rozumieć mówiąc o profesjonalizmie, profesji, doświadczeniu itd. Niemniej temat ten zostawmy ludziom, którzy lubią snuć profesjonalne teorie. My zaś zastanówmy się czy rzeczywiście dźwięk, preset czy też sampel może być profesjonalny, czy też nie. Jeżeli tak, to powinna istnieć jakaś organizacja typu Profesjonalna Rada Dźwiękowców, złożona z wybitnych profesjonalistów, którzy oceniają, które brzmienia są akceptowalne, a które należy czym prędzej skasować.

Idąc dalej tym tropem - niemal każda wtyczka VST posiada masę presetów z różnymi dźwiękami. Czy twórcy takich wtyczek (a raczej brzmień z listy) konsultowali się z jakąś organizacją, żeby oddzielić brzmienia nieprofesjonalne od profesjonalnych? Czy może celowo zastawili pułapkę na nieświadomego muzyka dając mu miks różnych brzmień - dobrych i złych - żeby potem słuchając czyjegoś utworu śmiać się, komentując "zobaczcie, ten gościu skorzystał z presetu bbb, ale się dał zrobić w konia!" Jeżeli czytając to masz wrażenie, że nie ma to sensu - to masz rację. Każde brzmienie może zostać użyte, jeżeli tylko twórca muzyki ma na to ochotę. Efektem użycia mniej typowych brzmień może być co najwyżej zdziwienie mniej wyrobionego słuchacza, który przyzwyczaił się do tego, że wszystko jest przewidywalne, a tu nagle "bas brzmi inaczej" (w domyśle "niż w utworach, które znam") albo "ta melodia jest zagrana jakoś inaczej" (w domyśle "innym dźwiękiem, niż bym się spodziewał").

Twórcy wtyczek dźwiękowych oferują Wam tysiące brzmień nie dlatego, żeby trudniej szukało się tego "dobrego" ani nie dlatego, żeby zastawić na Was pułapkę. Różnorodność brzmień ma sprawić, że muzyka będzie niepowtarzalna. Z kolei to, że wielu muzyków wykorzystuje typowe lub podobne brzmienia, żeby czasami nie wyjść przed szereg albo dlatego, żeby brzmieć "tak, jak w tym kawałku, który puszczają w radiu", to kwestia asekuranctwa i braku odwagi do eksperymentowania.

Nie przejmujcie się więc tym, że coś jest nietypowe bardziej, niż by się wydawało. Przed laty całkiem sporo ludzi mówiło mi, że moje moduły brzmią inaczej niż te zachodnie, że powinienem się wzorować na tym czy innym muzyku itd. Gdybym słuchał tych rad, to dzisiaj nikt nie znałby moich modułów, zwłaszcza na zachodzie. Po co słuchać kopii czyjegoś stylu, skoro jest oryginał?

2. Miks, miks ponad wszystko

Zapiszcie się do dowolnej grupy na FB związanej z dźwiękiem, wtyczkami itd., a niemal codziennie będziecie otrzymywali dobre rady jak profesjonalnie miksować utwory, jak sprawić, żeby brzmiały lepiej itd. Po paru takich tekstach, gdy już zakopiecie się w kompresorach, limiterach, equalizerach, saturatorach, filtrach itd. stracicie ochotę na pisanie czegokolwiek. Na wszystko musi przyjść właściwy czas. Powiedziałbym nawet nieco bezczelnie, wbijając kij w mrowisko, że miks jest najmniej istotny. Zapewne wiele osób by się oburzyło. Przecież miks jest bardzo ważny! Owszem, jest - zarówno bardzo ważny, jak i najmniej istotny. Nie ma tu sprzeczności! Jeżeli muzyka to kompozycja, pomysły, dobrane instrumenty, melodie, chwytliwe motywy, klimat i miks, to z tego wszystkiego miks, choćby nie wiem jak był istotny, jest najmniej ważny. W końcu coś musi być najmniej ważne, prawda? Jeżeli ktoś wyśle mi świetnie skomponowany utwór, który będzie brzmiał słabo, to ja sobie bez problemu mogę potencjometrem we wzmacniaczu (tak, nie słucham na telefonie, mam wzmacniacz i kolumny) zwiększyć głośność, podbić soprany, zmniejszyć basy - tak, żeby wrażenia odsłuchowe były dla mnie jak najprzyjemniejsze i by móc delektować się fajną kompozycją. Jeżeli natomiast utwór jest słaby, to najlepszy miks tego nie zmieni. Co najwyżej będę mógł puścić taki utwór paru audiofilom, którzy będą podnieceni faktem, że coś ładnie brzmi.

Sam cały czas się uczę i poznaję nowe techniki - to jest proces powolny i równoległy do tworzenia czy komponowania. I tak zawsze powinno być. Wszystko przyjdzie z czasem i zawsze będzie tak, że stare utwory będą brzmiały gorzej niż nowe (przynajmniej w odczuciu autora). Stare płyty Deep Purple, jak na obecne standardy, brzmiały o wiele gorzej niż nowe albumy. Nie przeszkadza to tej kapeli być znaną na całym świecie, a covery ich starych kawałków gra wielu muzyków. Tymczasem nowi muzycy, choćby mieli najlepsze brzmienie na świecie, mogą co najwyżej podziwiać starych mistrzów i ewentualnie zapłacić komuś za zrobienie remiksu.

Inna sprawa, że miks itd. jest naprawdę dziwną sprawą. Gdy prześledzi się trendy i standardy powszechne dawniej i dziś, można zacząć się mocno drapać po głowie i powiedzieć sobie "gdyby dzisiejsi profesjonaliści cofnęli się w czasie do lat 70., to by tamtych amatorów zjedli na śniadanie". Może tak, może nie - może tamci profesjonaliści wystawiliby obecnych za drzwi i zaryglowali się od środka. Czasy były inne, ale uszy mieliśmy bardzo podobne.

Tak czy inaczej, zamiast skupiać się na tym, żeby od razu brzmieć mistrzowsko, skupcie się na radości komponowania - dobrze Wam to zrobi.

3. Osiołkowi w żłoby dano

Tak, tutaj może być problem - wtyczek są tysiące i nikt nie jest w stanie przejrzeć ich możliwości w żadnym rozsądnym czasie. Może więc ograniczyć ich ilość? Albo poświęcić miesiąc na rozpracowywanie jak największej ilości? Tu problem stanowi jakaś nieodparta chęć, żeby zawsze wykorzystać wszystkie możliwości danego programu. Gdzieś tam jakiś programista umieści nową funkcję i od razu znajdą się muzycy, którzy szukają dla niej zastosowania. A to wszystko nie ma sensu. Można mieć całą masę wtyczek i używać kilku, żeby kiedyś być może wykorzystać resztę. Program, łącznie z wtyczkami, ma dawać nieograniczone możliwości, jednak muzyk nie musi tworzyć nieograniczonych dzieł wykorzystujących wszystkie dostępne narzędzia! Nie ma nic złego w tym, że np. nie wykorzysta się wszystkich możliwych kanałów i dźwięków - choćby z tego powodu, że to już nie czasy ProTrackera, gdzie ilość stanowiła jakiś limit.

Komendy ProTrackera będące całym "arsenałem" efektów w dawnych czasach, obecnie zastąpione są przez tysiące wtyczek do różnych zastosowań, mających różne możliwości - naprawdę nie sposób wszystkiego wykorzystać. Niemniej zdarzało mi się odkryć całkiem ciekawe brzmienie lub efekt wracając do jakiejś starej, zapomnianej albo rzadko używanej wtyczki. Można więc zacząć pisanie własnych utworów od prostych melodii z wykorzystaniem gotowych presetów pomijając w ogóle jakiekolwiek efekty, a co jakiś czas poeksperymentować już z nimi i zobaczyć co wyjdzie. Nie ma w tym nic złego - to tak, jak wykorzystywanie gotowych brzmień w postaci sampli.

Przede wszystkim ma być radość tworzenia! Jeżeli ktoś pójdzie drogą "najpierw poznam wszystkie możliwości, potem zacznę tworzyć", to może się okazać, że prędzej straci słuch (ze starości), niż zacznie cokolwiek komponować.

4. Wiekopomne, podniosłe dzieła

Tak, teraz taka moda, że wszystko musi być rewelacyjne, nowatorskie (a jednocześnie nie za bardzo, żeby słuchacz się nie zdziwił), bogate brzmieniowo, głębokie, odkrywcze itd. Ewentualnie bardzo eksperymentalne, co często bywa eufemizmem na określenie braku umiejętności zrobienia czegoś sensownego. Każdy nowy utwór musi koniecznie być nowym, przełomowym dziełem!

Może by tak spróbować zupełnie na odwrót? Zrobić coś wesołego, bez zadęcia, bez mega przestrzeni wypełnionej padami, pogłosami i ozdobnikami? Czemu nie? Tylko dlatego, że ktoś może powiedzieć, że utwór jest prosty albo wręcz prostacki? Niech sobie taki będzie.

Ludzie często na co dzień słuchają jakiegoś radia typu MAX MIX albo sieczki EDM lub techno czy nawet disco polo, a jak przychodzi do oceny czyjegoś utworu, stają się wielkimi krytykami i spodziewają się połączenia jazzu z orkiestrą symfoniczną.

5. Loopy, sekwencje itd.

Niekiedy problemem są umiejętności. Ktoś sobie pomyśli "ok, nie jestem zawodowym perkusistą, więc wezmę sobie sekwencję perkusyjną to od razu będzie lepiej brzmiało". Tylko dlaczego by nie pójść dalej? Można przecież kupić gotowe loopy basu, podkłady, melodie, a nawet ścieżki wokalne. Nic prostszego niż złożyć to do kupy, bo przecież nagrali to profesjonaliści. Skoro samemu nie gramy na gitarze, perkusji, basie, trąbce itd., to zostawmy to zadanie specom.

Prawda, że proste? Jasne, ale nie tędy droga. Skoro muzyka ma być Waszą własną, to trudno - perkusja nieraz wyjdzie bardziej uboga, bas mniej złożony, a motywy być może nawet nieco tandetne. Ale będzie to WASZA kompozycja, na miarę Waszych możliwości. Paganini nie urodził się ze smyczkiem w dłoni, a Beethoven nie miał klawiatury zamiast zębów - doświadczenie przychodzi z czasem. Jeżeli teraz zaczniecie wykorzystywać cudze prace, żeby stworzyć "własną" muzykę, to w zasadzie już skończyliście.

Nie powiem - loopy, gotowce itd. mogą być dobrą drogą na skróty, gdy np. tworzycie muzykę do prezentacji w PowerPoincie, którą przedstawicie klientowi na wyjeździe. Nikt wówczas nie oczekuje przełomowego dzieła, szkoda więc marnować czas - praca zarobkowa ma być jak najmniej męcząca, żeby starczyło czasu na hobby :).

Niemniej w sytuacji, gdy wystawiacie utwór na competition, korzystanie z gotowców jest już dla mnie mega przegięciem. W końcu jest to konkurs kompozytorski, a nie pokaz umiejętności DJ-ów. Jeżeli nie masz pod ręką wokalisty, to albo sam zaśpiewaj, albo nie baw się w utwory zawierające wokal.

Posiadanie praw do jakiejś paczki sampli nie sprawia automatycznie, że można z czystym sumieniem przypisać sobie autorstwo utworu. Kupujemy prawa do komercyjnego wykorzystania, a to nie to samo co autorstwo kompozycji.

6. Rulez - podsumowanie

Reasumując, najważniejsze to obudzić w sobie chęć do tworzenia. Robić, publikować na własnej stronie (albo na YouTube, SoundCloudzie, BandCampie, FB czy czymkolwiek innym) i cieszyć się z dobrej zabawy. Nie każdy muzyk zostanie wielkim kompozytorem lub "profesjonalistą". Zresztą wcale nie musi. Codziennie powstają tysiące utworów muzycznych. Jeżeli chcecie ścigać się z internetem goniąc kogoś lub starając się być "na czasie", to zawsze ten wyścig przegracie.

Oryginalnie artykuł został opublikowany w Amiga Friendship #2.

    tagi: XTD, muzyka, scena
dodaj komentarz
Na stronie SCENA.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem