KRÓTKA HISTORIA POLSKIEJ AMISCENY ODC. 1 (1989-1991)
Oto pierwszy odcinek historii polskiej amisceny obejmujący zielone, niewinne lata 1989-1991. Każdy rok starałem się krótko podsumować, przedstawić 3 najlepsze dema i wymienić pozostałe godne uwagi produkcje i wydarzenia. Materiał wzbogacają rozmowy z twórcami, dla mnie osobiście bardzo ciekawe, bo dowiedziałem się rzeczy, o których nie miałem pojęcia.
Przyznam, że tematem chciałem się zająć już od pewnego czasu, ale jakoś brakowało bodźca. W 2021 Zenial z Kroniki Polskiej Demosceny zwrócił się do mnie i Slayera o pomoc przy spisywaniu dziejów amisceny - mieliśmy wskazać najlepsze dema, intra czy ziny z każdego roku. Zadanie okazało się niełatwe, ale wciągające. Pomyślałem sobie wtedy, że można by to kiedyś rozbudować, dodać rys historyczny, rozmowy z ludźmi... To była pierwsza iskra. Ale pożaru jeszcze nie wywołała. Drugą nieoczekiwanie wykrzesał MarX, kiedy poprosił mnie o artykuł do pierwszego numeru Amiga Friendship. Dopiero wtedy stara mumia zapłonęła. Gdyby nie ci dwaj, raczej bym nie ruszył z tematem. Dzięki, Panowie!! Podziękowania należą się też Slayerowi za pomoc przy kolejnych odcinkach, a także Jimowi (Tjhanziemu) za konsultacje przy opracowywaniu lat 1996-1997.
Po co w ogóle zajmować się takimi pierdołami, skoro są rzeczy ważniejsze - krowę trza przecie wydoić, obornik przerzucić? Trudno się nie zgodzić. Ale prawda jest taka, że lata słuchania modułów, oglądania dem, korespondowania z ludźmi z całego świata miały na mnie tak wielki wpływ, że nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak by wyglądało dzisiaj moje życie gdybym nigdy nie odkrył sceny. Gdybym pewnego dnia nie zainteresował się crackerskimi intrami na C64 albo nie trafił na demo Quartet Chip, od którego wszystko się dla mnie zaczęło... Ten cykl to rodzaj podziękowania i wyrażenie wdzięczności dla sceny. Poza tym ktoś musiał się w końcu zająć tematem, bo nikt inny się nie kwapił. A czas mija. Za parę lat chcąc porozmawiać z uczestnikami tamtych wydarzeń trzeba będzie udać się na oddział geriatrii... Miłej lektury!
ROK 1989: NIEWINNI CZARODZIEJE
Przed 1989 rokiem polska amiscena nie istniała. Pierwsze powody są oczywiste: Czarnobyl, Polo Cockta i Papa Dance. Ale poza nimi były inne. Nie dość, że sama Amiga była w tym czasie droga, to jeszcze obowiązywało embargo CoComu na komputery 16- i 32-bitowe i chcąc mieć Amigę trzeba ją było po prostu do Polski przemycić. Ukryć gdzieś między bezpiecznym, niebudzącym zastrzeżeń celników towarem typu banany, karabiny czy głowice atomowe.
Autor słynnej onegdaj książki "Na początku był wodór" zapomniał na końcu dopisać "i Quartet", bo to właśnie dzięki nim narodziła się krajowa amiscena. Grupę założyło w czerwcu 1988 w Szczecinie czterech dżentelmenów; Hi-Man, Jemasoft, Mr. Raf i Polonus. Najpierw był tylko C64. Na Amidze Quartet zadebiutował w pierwszej połowie 1989 roku, wydając głównie niewielkie interka w rodzaju "Megademo Preview" czy "Xenon 2 Intro" kodowane przez Duddiego. Pozostali członkowie na Amidze udzielali się graficzne i tekstowo, a w 1990 dołączył K.K. jako koder posiłkowy. Dziękujemy Wam, chłopaki!
Do najważniejszych produkcji z tamtego okresu zaliczyć można "Holidays in Moscow", a przede wszystkim kilkuczęściowe megademo "Christmas '89 Demomix", które jest czymś w rodzaju posumowania ówczesnej działalności grupy.
Zawsze mnie jednak zastanawiało, dlaczego Polonus i Jemasoft, tak pełni inwencji na C64, nie zrobili żadnego dema na Amigę? Nie wytrzymałem i zapytałem ich! Niestety wbrew temu, czego się spodziewałem (walka o wpływy, spiski, mordobicie, szantaż) odpowiedź okazała się prozaiczna... Jeśli chcesz ją poznać, czytaj dalej.
W grudniu 1989 w Gdańsku odbyło się pierwsze nieformalne spotkanie krajowych scenowców. Ze scrolla w którymś demie Jokerów możemy się dowiedzieć, że: "Były znaczki, flagi, nawet bufet. Było około 40 osób, m.in. Mr.Root, Quartet w starym składzie".
NAJWAŻNIEJSZE DEMA 1989
Holiday in Moscow
(wyd.: 08/1989)
Kod: Duddie
Grafika: Duddie, Mr. Raf
Muzyka: Mike Pouet
Jak informuje mistrz Wincenty Kadłubek, 16. lutego 1989 Duddie dostał Amigę i, jak to geniusz, już 35 dni później złożył swoją pierwszą produkcję, a uczył się uprawiając reverse engineering czyli grzebiąc w cudzych routinkach. Ambitnie, bo mógł przecież włączyć sobie jakiś tutek na YouTube... Jak sam twierdzi, pierwsze demo było z Copperowymi paskami i logosem. Niestety najwcześniejsze dzieła Duddiego zaginęły, a przy kilku innych nie da się ustalić dokładnej daty wydania, dlatego za pierwsze polskie demo na Amigę umownie uchodzi właśnie "Holiday in Moscow" z sierpnia 1989. Znajdziemy w nim bujające się na sprajtach creditsy, podskakujący scroll oraz drugi, pionowy, który dołącza po chwili. Znakiem rozpoznawczym Quartetu zawsze było poczucie humoru oraz dystans do siebie. Nie inaczej jest tu. Całości towarzyszy jajcarska przeróbka hymnu rosyjskiego, logo grupy napisano cyrylicą, a scrolle dostarczają wysokokalorycznej rozrywki.
Kolekcja czterech (a z endpartem pięciu) urokliwych onescreenerów, gdzie możemy podziwiać głównie różne wariacje scrolla, equalizery i digitalizowane foty. Efektom towarzyszą wesołe muzyczki, w większości covery i kolędy. O grafice można powiedzieć jedynie tyle, że jest. Najciekawsza jest druga część, gdzie mamy dwie oryginalne wariacje odbijającego się scrolla, w tym jedną z mirrorem i słitaśne equalizery w postaci banieczek. Szkoda, że zabrakło typowo Copperowych barów, które Duddie przecież uwielbiał... Największym atutem dema jest piękny, beztroski i niewinny klimat, który mógł się wytworzyć tylko wtedy. Pod koniec 1989 roku. Duddie podsumował demo tak: "Christmasy są odzwierciedleniem tego, co działo się wtedy między nami i w naszych życiach. Taka sielanka, byliśmy gangiem. Czuliśmy się świetnie w swoim towarzystwie".
Czas na małą pogawędkę z Quartetem. "Za udział" wzięli: Jemasoft, Duddie oraz Polonus.
Jak dzisiaj oceniacie te dema?
Duddie: Cudownie. Uważam, że były to rzeczy, które świetnie oddawały ducha tamtych czasów. Był to też dobry czas dla nas w Quartecie, spędzaliśmy go razem bawiąc się, ucząc, śmiejąc... Piękny okres i dema. Pamiętaj, że dem było coś koło dwudziestu, tylko z czasem zaginęły. Jedne były lepsze, inne gorsze. Ale Holidays to było chyba 11 demo z rzędu.
Jemasoft: Ja oceniam te dema bardzo dobrze, a Christmas Demo Mix to wisienka na torcie, efekt naszej przyjaźni. Z tym demem wiąże się mnóstwo pozytywnych wspomnień z okresu naszych spotkań, głównie u Duddiego na chacie.
Czy pamiętacie jakieś zabawne historie związane z powstawaniem ich?
Duddie: Robiliśmy tę produkcję przez kilka dni i nocy z rzędu i jak zgłodnieliśmy to stwierdziłem, że mam wielką puszkę "tuszonki" w lodówce. Napaliliśmy się strasznie, otwieramy wielką dwukilową puchę, coś tam cieknie, ale mówimy: „Eee.... i tak się zje”. Po otwarciu okazuje się, że jest to... groszek konserwowy. No nic, posypaliśmy go czarnym pieprzem i wcinaliśmy łyżkami.
Jemasoft: Ja pamiętam, że chciałem zrobić od zera wektorówkę, ale jak w końcu doszedłem do tego jakie dane trzeba wystawić dla Blittera, żeby narysować zwykłą kreskę to byłem w szoku i stwierdziłem, że na ch... mi ten cały Blitter jak wszystko muszę policzyć za niego i jeszcze trochę.
Czy poszczególne efekty i części Christmas Megamix Duddie wymyślał sam czy siedzieliście nad tym wspólnie?
Jemasoft: Coś tam obgadywaliśmy na naszych spontanicznych spotkaniach, a Duddie wcielał to w życie, ale sam był autorem większości pomysłów.
Duddie: Tak, dużo rzeczy wymyślałem sam, ale siedzieliśmy razem i razem się bawiliśmy. Ogólnie wszystko było od zera. Miałem taką wizję i tak to powstało.
W scrollu można przeczytać, że jedynie Ty i Mr. Raf mieliście wtedy Amigi. To w jakim sposób pracował wtedy Wasz muzyk Mike? Robił muzę u któregoś z Was? I dlaczego w demie jest tyle coverów?
Jemasoft: Duddie potrzebował odlotowej muzyki więc zamknął Mike’a w pokoju i powiedział, że nie wypuści dopóki ten muzy nie zrobi. Wtedy zdaje się powstał mój ulubiony Mikemetal, który jest absolutnie the best i jak wpadnę w trans to puszczam to na pełny regulator.
Duddie: Tak było. Zamykałem go u siebie w pokoju i nie wypuszczałem dopóki nie zrobił muzyki. Serio.
Jemasoft: Jednym słowem Duddie więził Mike'a. Dziś to podlegałoby pewnie pod paragraf, a wtedy było zabawne ;-)
Duddie: A covery? Podobały nam się :)
Gdzie i jak te dema było spreadowane? Czy była to głównie giełda i te kilka kontaktów zagranicznych, które wymieniacie w scrollach?
Duddie: Mieliśmy bardzo dużo kontaktów i wszystko szło dyskietkami za granicę. Dużo dobrych rzeczy dostawaliśmy z powrotem.
Czyli mieliście jakiś odzew z zagranicy?
Duddie: Tak, bardzo duży i wiele się działo.
Duddie, w intrze do Kebaba #2 zrobiłeś chyba pierwszą wypełnianą wektorówkę w Polsce. Czy naprawdę wszystkiego nauczyłeś się poprzez reverse engineering?
Duddie: Tak. 100% mojej wiedzy o Amidze pochodzi z reverse engineering. Uwielbiam RE.
Krótko po tym zrobiłeś demko Fill the Power dla islandzkiej grupy Artemis. Jak do tego doszło, jak oceniasz tę współprace i czemu demek nie było więcej?
Duddie: Fajni ludzie, fajnie się pracowało. Ale już wtedy przeszła mi ochota i szukałem nowych wyzwań.
Dlaczego Polonus nigdy nie zrobił dema na Amigę?
Jemasoft: Bo nie miał Amigi, a jak inni sobie pokupowali to w końcu został sam, biedny, sfrustrowany i samotny.
Polonus: Polonus nie pisał dem na Amidze, bo jak się zaczynał temat, to Amigi nie miał. A trudno korespondencyjnie kodować… a potem jak już miał, to mu się nie chciało, wchodził w fazę lenistwa. Zaraz potem kupił pierwszego Maca i tak to jakoś bokiem poszło.
A Jemasoft?
Jemasoft: Trochę pisałem, ale w sumie nic nie wydałem. Oto dowód. Bardziej interesowało mnie to, jak działa Amiga i jakie ma możliwości techniczne. Kompletnie nowa, wręcz cudowna architektura komputera oraz zupełnie odlotowy wielozadaniowy system operacyjny. Popisałem sobie kilka procedur z efektami, ale nigdy w sumie nie poskładałem tego do kupy, żeby coś wydać. Wtedy już studiowałem i nie miałem tyle czasu na zabawy. Poza tym z natury jestem leniwy i żeby się ruszyć muszę mieć jakiś pomysł, który mną owładnie. Raczej sprawdzałem sobie jak działa Copper, Blitter, procesor. Jak szybko komputer jest w stanie wykonać pewne operacje. Myślałem nawet, że napiszę sobie wersję Sinstara na Amigę, żeby sprawdzić jak to wyjdzie szybkościowo w stosunku do C64, ale ostatecznie tego z różnych powodów nie zrobiłem.
I na koniec - jesteście w stanie dokończyć dzisiaj słynną frazę: "Kebab śmieszy, Kebab radzi, Kebab..."? ;)
Jemasoft: Oczywiście: "Kebeb śmieszy, Kebab radzi, Kebab jaja Ci wysadzi!!!".
Inne warte odnotowania produkcje:
Megademo Preview/Quartet, Xenon 2 Intro/Quartet
ROK 1990: NOWE DZIECIAKI NA DZIELNI, MEGADEMA, KEBAB
Najważniejszym wydarzeniem 1990 roku było pojawienie się dwóch poważnych konkurentów Quartetu: grup Katharsis i Joker Team. Powstała w ten sposób święta trójca polskiej sceny, której długo nikt nie był w stanie podskoczyć.
Katharsis założyło w Warszawie około marca 1990 dwóch koderów - Raf i Mac (późniejszy Mok), starzy kumple od Spectruma, a później dołączyli jeszcze S.S. Captain (swapper), Andy Brent (koder), siostra Mac'ka - Agony (grafika) i Jerry (grafika). Po kilku cracktrach wytoczyli ciężkie działa i na długo ogłuszyli konkurencję wydając "Megademo One". Najlepsze polskie demo 1990.
Joker Team została założona na początku 1990 roku w Gdańsku przez GBH (kod), Rysa (grafika) i Kadiego (muzyka). W pierwszym okresie wydawali małe, jednoekranowe demka w rodzaju "Cromdemo" czy "Unlimited Bobs" - sprawne kodersko, ale odtwórcze. Tym, co sprawiło, że trafili do podręczników szkolnych i na plakaty w Dzienniku Ludowym było coś, czego nikt wtedy na polskiej scenie nie miał: design. I poczucie estetyki. A to głównie za sprawą tajemniczego Rysa - Kosmity, który został przeteleportowany na scenę prosto z pierścieni Saturna. Przy Jokerach demka konkurencji wyglądały po prostu jak dziecięce bohomazy.
W lipcu 1990 ukazało się megademo grupy Pyrrusians, znanej dotąd głównie z tego, że był w niej Mr. Root. Demo opisuję niżej.
No i na koniec wracamy do Quartetu. Na wieść o postępach jakie poczynili rywale, Duddie zaczął pałętać się po domu jak, nie przymierzając, asteroida Oumuamua, po czym zamknął się na tydzień w pracowni, przeszedł na dietę płynną i jako pierwszy na polskiej scenie zakodował wypełnianą wektorówkę. Mowa o intrze do Kebaba #2 (wrzesień), a nieco później demku "Fill the Power" (czyż nie genialna nazwa!) zakodowanym dla islandzkiej grupy Artemis (październik). No i oczywiście Kebab. Pierwszy polski amigowy zin w historii zaczął się ukazywać we wrześniu i do lutego 1991 wyszło 5 numerów. Ciekawostka, o której nie wszyscy wiedzą - prawie równocześnie z Kebabem, w listopadzie 1990 ukazał się pierwszy i jedyny numer Shadow Disk News trójmiejskiej grupy Shadow, kodowany przez samego Mr. Peta z Sanity, notabene Polaka.
NAJWAŻNIEJSZE DEMA 1990
Megademo One/Katharsis
(wyd.: 02/08/1990)
Kod: Mac, Raf, Andy Brent, War
Grafika: Mac, M. Pendec, Agony, War
Muzyka: Raf Pouet
Większość efektów jest typowa dla tamtego okresu - druciaki, sinus scrolle, falujące logosy czy plasma, chociaż całość została zakodowana bardzo zgrabnie i nie odbiega od czołówki światowej. Za to jeden efekt urywa dupsko do dziś. To niesamowity, jakby wokselowy zielony scroll z pierwszej części. Jak dla mnie najciekawszy polski efekt z tamtego okresu! Demo uwodzi widza ilością contentu (6 części, aż 7 modułów), żywiołową kolorystyką i nieuchwytnym, czarodziejskim klimatem początku lat 90. Warto też wyróżnić część Unibobs z zawrotną ilością kolorowych bobów na ekranie oraz loaderpart ze świetną muzyczką Rafa i pamiętnym screenem z X-Copy, zainspirowanym niechybnie Megademem Silentsów. Demo dedykowane jest Warowi (autorowi części Unibobs), który zginął w wypadku w trakcie prac nad demem. Ciekawostką są dwa moduły w formacie Oktalyzera i Future Composera - rzecz nieczęsto spotykana w demach.
Cieszę się bardzo, że Raf dał się namówić na dłuższą rozmowę.
Z tego co wyczytałem, Amigę miałeś od listopada 1989. Niełatwo było w tamtych latach sprowadzić Amigę do Polski, jak Ci się to udało?
Raf: Nie było z tym żadnych problemów. Działała słynna giełda "na Grzybowskiej" i tam można już było kupić praktycznie dowolną Amigę, czy to od ręki czy na zamówienie. Z tego, co pamiętam, zestaw A500 z monitorem był po prostu kupiony na stoisku, razem z polskim wynalazkiem, czyli stacją 5,25" - bo dyskietki 3,5" były wtedy dwa albo i trzy razy droższe.
Jak wspominasz tworzenie Megademo One?
Raf: Tak się złożyło, że wielu z nas, znajomych z ZX Spectrum i też ogólnie, na przełomie lat 89/90 przesiadła się na Amigi. Po pierwszej fascynacji systemem, grami i możliwościami, od razu zaczęliśmy próbować coś dłubać. Tu zaważyła przeszłość związana z ZX Spectrum - zarówno ja jak i Mac byliśmy aktywni w "Grzybowskim" środowisku ZX. Mac był zresztą uważany za najzdolniejszego wśród nas - był zdecydowanie lepszym programistą ode mnie, łamał loadery, napisał pełny monitor Z80 do przystawki, która umożliwiała analizę i łamanie dowolnego programu, czynił cuda podczas gdy ja klepałem swoje demka muzyczne na beepera 48K. Był też Wojtek, czyli War, mój kolega z piaskownicy.
A jak wspominam tworzenie? Mój wkład w Megademo powstawał po szkole. Właściwie wtedy Amiga, a właściwie komputer - bo za czasów ZX Spectrum było podobnie - stanowił cały mój nie-szkolny świat. Przychodziłem do domu, jadłem obiad i siadałem do komputera. "Pracowałem" albo grałem cały czas, często chodząc spać po północy albo później. Głód wiedzy był wtedy ogromny - nowy system, nowe możliwości, chłonęliśmy to jak woda gąbkę. Nauka assemblera 68000, nauka obsługiwania i w ogóle filozofii układów specjalizowanych w Amidze (Blitter, Copper) to było wyzwanie i straszna frajda dla nastolatka utopionego w komputerach od wieku 10 lat, gdy dostał ZX Spectrum.
Powoli, bardzo powoli, głównie ze względu na brak informacji i doświadczenia, coś tam się w Amidze dłubało. Mnie zawsze fascynowało programowanie i tworzenie muzyki, dlatego assembler i tracker były najczęściej uruchamianymi programami na mojej Amidze. Z tego, co pamiętam, zaczynałem o assemblera Seka, potem MasterSeka, a potem AsmOne, za to trackery to były Soundtracker, Startrekker, no i oczywiście Protracker. Zupełnie jak na Spectrum, gdzie w pewnym momencie Zeus Assembler nagrałem w tylu kopiach, ile tylko zmieściło się na obu stronach kasety, żeby nie trzeba było jej przewijać gdy chciałem go wgrać.
Szybko spiknęliśmy się na giełdzie w grupkę znajomych - z ZX Spectrum Mac i S.S Captain, dołączyli też Andrew Brent, Jerry i War. Mr. Root i Dr. Piotr to też byli znajomi z "Grzybowskiej" grupki i zawsze się blisko kolegowaliśmy. No i bardzo chcieliśmy zaistnieć, a wtedy wiadomo z czym się to wiązało - trzeba było wydać demo, a najlepiej megademo jak Red Sector.
Podejrzewam, że nie tylko ja siedziałem ile się da przed komputerem i dłubałem, chyba każdy z nas tak miał. To była totalna fascynacja, całkowite zanurzenie się z świecie najnowszej dla nas technologii i stałe uczenie się, próbowanie i kombinowanie. Z minimalnym wsparciem - pamiętam, że jedyną moją pomocą była piracka kserokopia Amiga Hardware Reference Guide i jakieś książki o Motoroli 68000. Nie było wtedy internetu (pierwszy raz zetknąłem się z nim w 1992 roku), a jedynym źródłem wiedzy były kserokopie angielskich i niemieckich książek. A że angielskiego uczyłem się prywatnie już od czasów podstawówki, chyba od 11 roku życia, to chłonąłem tę wiedzę ile się dało. Dzięki ZX Spectrum coś tam już wiedziałem o tym jak się programuje w assemblerze i bardzo chciałem to samo robić na Amidze. A że naturalne było wtedy wydawanie demek to powoli, krok po kroku, uzbierało się kilka produkcji, które wcześniej były dostępne "na giełdzie" w formie wykonywalnych plików. Na końcu poskładaliśmy to w całość i wydaliśmy.
Co dzisiaj o nim sądzisz?
Raf: Trudno uwierzyć, że udało się to sklecić. Megademko jak megademko, trzymało poziom, ale raczej kopiowaliśmy to, co widzieliśmy u innych, a właściwie inspirowaliśmy się pracą innych. Pamiętam że złotym wyznacznikiem były dla nas (dla mnie) demka grup Kefrens, Budbrain czy klasyka Red Sector, Razor 1911 i Scoopex. Nasze megademo było lustrem tego, co widzieliśmy i co umieliśmy - oczywiście zremiksowanym na nasz sposób. Katharsis Megademo to chyba jedna z pierwszych produkcji na polskiej scenie, która w 1990 roku dopiero raczkowała.
Z ciekawostek: trzecia część - ta z sinus scrollem, który w ówczesnych czasach był szczytem moich możliwości, zawiera muzykę, którą skomponowałem w... 1989 roku!
Mam wrażenie, że całe Katharsis Megademo odzwierciedla poziom polskiej sceny z 1990 i początku 1991 roku. Udowadnianie, że "my też możemy", podobnie jak inni, ale możemy. Patrząc z perspektywy czasu pierwsze i jedyne megademo Katharsis nie zwalało z nóg. Proste efekty, nieskomplikowana struktura - raczej zbieranina części niż prawdziwe trackmo, ale wtedy dla nas to było powolne odkrywanie czarnej magii, jaką była Amiga. Rzeczy bardziej zaawansowane - takie jak np. grafika wektorowa, to wtedy był dla nas poziom nieosiągalny, a już na pewno dla mnie. Tylko Andy Brent był w stanie wpleść w swoją część prostą grafikę wektorową - chodzi o te proste orbitujące wokół globu litery, rysowane Blitterem w czasie rzeczywistym. Ale Mac, jako najzdolniejszy programista wśród nas, szybko potem zrobił porządną procedurę grafiki wektorowej, następnie wektorówkę wypełnianą i cieniowaną, a ja w międzyczasie odkryłem Amerykę czyli krzywe Beziera i takie były plany na Megademo 2. I na planach pozostało.
Zupełnie wyjątkowa jest część "Unibobs", która była wcześniej rozpowszechniana jako plik. Włączyliśmy ją do Megademo, jako że po pierwsze to była nasza robota, a po drugie żeby uczić pamięć Wara.
Czy loaderpart z X-Copy był zainspirowany Megademem Silentsów czy może wpadliście na ten pomysł niezależnie od nich?
Raf: Nie pamiętam takiej inspiracji, ale po 30 latach trudno stwierdzić to z całą pewnością. Na pewno ważnym powodem wykorzystania grafiki X-Copy było fakt, że był to obrazek, który najczęściej widywało się na giełdzie przy ul. Grzybowskiej. I to raczej zadrwienie z tej sytuacji niż skopiowanie pomysłu było przyczyną wybrania tego a nie innego ekranu. Zadrwienie tyle świadome, na ile świadomy może być sarkazm w umyśle 16- i 17-latków. Dodatkowo, prawdopodobnie nigdy nie widziałem tego demka, o którym wspominasz, bo nie przypominam sobie, żebym kiedyś uświadomił sobie, że to mógł być plagiat.
Chciałbym Cię też zapytać o zielonego skrola z pierwszej części, bo to mój ulubiony efekt w całym demie. Wygląda bardzo nowocześnie jak na 1990 rok. Na jakiej zasadzie ten efekt działa i co było inspiracją?
Raf: To procedura autorstwa Maca i mi na przykład przypomina bardzo grę Ant Attack z ZX Spectrum. Zdaje się, że nikt wcześniej nie zrobił czegoś takiego, ale to był całkowicie jego pomysł i trudno mi się tu wypowiedzieć. Jak pisałem, Mac był najzdolniejszym z nas, no i stąd pewnie taki, a nie inny efekt. A jak to działa? Podejrzewam, że wszystko rysowane jest Blitterem na podstawie rastra grafik liter w jednym z dwóch buforów, a potem "gotowy" bufor jest wyświetlany, a w drugim rysowana jest następna klatka. Efekt jest prosty - wystarczy wklejać pseudotrójwymiarowy obrazek jednego piksela od najdalszych do najbliższych. Widzę też duże pole do optymalizacji, ale że to nie była moja część to nie odpowiem jak to dokładnie było zrobione. Ale jak się dokładniej przyjrzysz temu demku zauważysz, że kształt liter pochodzi z ZX Spectrum.
Bardzo mi się podoba muzyka w tym demie, zwłaszcza kawałki zrobione w Oktalyzerze i Future Composerze. Dlaczego tak mało zrobiłeś modułów w tych formatach i dlaczego Twoim zdaniem Oktalyzer i FC były tak rzadko używane na scenie?
Raf: Oktalyzer pozwalał na komponowanie utworów wykorzystujących 8 7-bitowych kanałów dźwięku miksowanych programowo. A to oznacza, że procesor musiał policzyć każde 20 ms dźwięku sumując odpowiednio sample z dwóch kanałów. Nie nadawało się to do demek, chyba, że do takich, które służyły prezentacji grafiki i niewiele się tam działo. Dlatego też Oktalyzer nie był często wybierany. Nawet gdy wykorzystywało się tylko 4 kanały i procesor nie musiał miksować sampli to i tak procedurka odtwarzania była mniej wydajna niż sountrackerowa albo protrackerowa. No i chyba najważniejsze - Oktalyzer zdaje się był produktem komercyjnym, a wszelkiej maści trackery, poza tym pierwszym, były de facto za darmo, nawet jak to były przeróbki oryginalnego "Ultimate Soundtrackera" Karstena Obarskiego o wątpliwym statusie legalności. Natomiast Future Composer był... inny. FC, o ile dobrze to pamiętam, korzystał zarówno ze zwykłych sampli jak i z instrumentów syntetycznych, a la C64. I tak naprawdę FC znakomicie nadawał się do tworzenia modułów do intr, gdzie jedynymi samplami była sekcja rytmiczna. Trudno też zignorować fakt, że po latach takiej syntetycznej de facto prostej muzyki z ZX Spectrum czy C64 nie było "parcia" na mało skomplikowane dźwięki - to pojawiło się dopiero później pod postacią "chip music". W latach świetności Amigi wydaje mi się, że wszyscy chcieli ujarzmić 4 kanały sampli i stąd brak powodzenia FC poza zastosowaniami niszowymi. Chyba też trackery były prostsze w obsłudze, co na pewno zaważyło na ich popularności.
Agony - czy faktycznie była dziewczyną i co możesz o niej powiedzieć?
Raf: Odpowiedź jest banalna - Agony była siostrą Maca. Chyba raz tylko się spotkaliśmy, gdy kiedyś wpadliśmy grupą do Mac'ka do mieszkania na Ursynowie.
War. To dosyć tajemnicza postać, niewiele o nim wiadomo. Jak go wspominasz? I czy wiesz może jak zginął?
Raf: War to Wojtek, mój kolega z piaskownicy - dosłownie. Nie pamiętam kiedy się poznaliśmy, a właściwie kiedy nasze Mamy się poznały, ale to musiały być sam początek lat 80. Mieliśmy swoje kapsle, "żeleźniaki" czyli samochody firmy Matchbox, klocki Lego... To było tak dawno, że jak 13. grudnia 1981 roku rano nie było Teleranka to próbowałem się do Niego dodzwonić i spytać czy u niego też nie ma... Oczywiście nie dało się (wyłączono wszystkie telefony), więc poszedłem te 300 metrów do jego mieszkania po drugiej stronie ulicy spytać... Wojtek był bardzo uzdolnionym dzieckiem. Zawsze był najlepszy w klasie, startował w olimpiadach matematycznych. Chodziliśmy do jednej podstawówki, on klasę wyżej, bo jako szczególnie uzdolnione dziecko rozpoczął naukę od razu od 1. klasy, podczas gdy ja poszedłem do zerówki, mimo że byłem pół roku od Wojtka starszy. Prawdopodobnie gdyby żył, byłby teraz albo niezłym programistą, albo rozchwytywanym specem od cyberbezpieczeństwa, a może profesorem fizyki czy matematyki. Pewnie nie mieszkałby nawet w Polsce. Jak ja dostałem od Mamy ZX Spectrum w 1984 roku to on chwilę potem dostał od swojego Ojca Commodore 64. I tak sobie żyliśmy w dwóch równoległych komputerowo światach, przekomarzając się - jak to dzieci - który komputer jest lepszy. Chodziłem do Wojtka słuchać i nagrywać na kasety "muzyczki" z C64 (Hubbard, Galway, Daglish, itd.), nawet do dzisiaj mam te kasety. On przychodził do mnie pobawić się klockami Lego albo pograć w gry. W krótkim czasie zaczęliśmy programować swoje maszyny, ale od razu było widać, że Wojtek był lepszy ode mnie. Zżymałem się z assemblera 6502, że głupi i prymitywny (co dalej twierdzę), ale tak naprawdę zazdrościłem mu i tego C64, i stacji dysków.
Amigę Wojtek dostał od Ojca gdzieś koło lipca 1989 r., więc razem ją odkrywaliśmy i zachwycaliśmy grafiką, dźwiękiem i możliwościami. Wojtek szybko zaczął ją programować w assemblerze, ja do Amigowców dołączyłem w listopadzie 1989 i tak zleciała zima 89/90 i późniejsza wiosna. Część Katharsis Megademo, której jest autorem, to była pierwsza nasza wspólna produkcja, gdzie On kodował, a ja zrobiłem całą resztę. Oczywiście była to kopia innego dema, ale zarówno wyzwanie, aby odtworzyć ten efekt jak i entuzjazm, który obaj mieliśmy, były tak duże, że nikomu to nie przeszkadzało.
1 czerwca 1990 roku Wojtek uległ wypadkowi w komunikacji miejskiej, jadąc tramwajem. Został zabrany karetką do Szpitala Bielańskiego i nigdy już nie odzyskał świadomości. Zmarł zdaje się tydzień później. Kto wie jak potoczyłoby się jego i tak naprawdę też moje życie gdyby Wojtek nie zginął... Jego grób można znaleźć na Cmentarzu Wawrzyszewskim w Warszawie.
Best of Raf, co dzisiaj myślisz o tym musicdisku?
Raf: Wydałem go, bo miałem trochę zrobionej muzyki, a nie zanosiło się ani na Megademo II, ani na inne tego typu produkcje. Ot, cała geneza. A że umiałem programować i starałem się łamać schematy, obudowałem moją procedurkę "gwiazdki aka bąbelki" obsługą dysku muzycznego. Z ciekawostek mogę zdradzić, że procedurę ładowania danych zrobił Dr Piotr z G-Force - dekodowała ona dane Blitterem, stąd charakterystyczne szybkie ładowanie ścieżek. Kolejna ciekawostka to fakt, że jest tam osiem utworów - tego, którym dysk się zaczyna, nie ma na liście i nie da się go później odtworzyć. Inna sprawa, że to naprawdę moduł-intro, krótki i bez zasadniczej treści.
Najbardziej żałuję tego, że miałem materiał ma drugą część dysku muzycznego i nawet nagrałem gotowe moduły na dyskietkę opisaną "TBORv2". Wciąż ją mam, podobnie jak wszystkie dyskietki z tych czasów. I... na tym się skończyło. Już po roku 2010, gdy emulatory były całkiem dobre, zrobiłem z niej obraz ADF i próbowałem odczytać, ale bez powodzenia; prawdopodobnie moduły są w formie skompresowanej albo coś źle zrobiłem i na dysku jest bardziej sieczka niż dane. Ale jeszcze kiedyś podejdę do tematu, bo niestety nic, co było na moich dyskach twardych nie przetrwało do obecnych czasów.
Mój ulubiony kawałek to Request, napisany dla S.S. Captaina. Czy pamiętasz jak powstawał?
Raf: Jak sama nazwa wskazuje, S.S poprosił mnie o muzyczkę do intro i... tyle pamiętam. Oczywiście moduł musiał być mały i taki był.
Ale a propos intr do gierek, które były sprowadzane przez S.S Captaina to wydaje mi się, że wiele osób je z tamtych czasów pamięta. I bardzo to miłe, że wchodzisz na aukcje jakiejś Amigi na Allegro i na zdjęciu widzisz... swoje intro. Albo wybierasz się na jakąś imprezę ze starymi komputerami, ktoś włożył dyskietkę do Amigi, żeby zagrać w grę, a na ekranie pojawia się intro z 1991 roku, jedno z pierwszych z twoją muzyczką.
Jak wspominasz pracę nad Let's Strip?
Raf: Już nie pamiętam tego demka, ale to chyba była pierwsza nasza produkcja z wektorami, które oczywiście napisał Mac. Nie pamiętam czy On złożył całe demko czy ja to robiłem, ale zdaje się, że to było demko plikowe. Produkcja typowa jak na te lata - trzeba było się pokazać na scenie, a że procedurka była ciepła i radosna, to wydaliśmy takie demko. Muzyka to moja interpretacja Kanonu Pachebella, a to dlatego, że wtedy brałem lekcje gry na klawiszu i to była jedna z moich prac domowych.
Megademo/Pyrrusians
(wyd.: 01/07/1990)
Kod: The K, Pete, Dr Piotr
Grafika: Mr. Root
Muzyka: Mr. Root, Dr Piotr Pouet
Pyrrusians to dosyć enigmatyczna grupa - nie dość, że Megademo było ich pierwszą i ostatnią produkcją, to jeszcze natychmiast po nim koderzy The K i Pete zapadli się pod ziemię. Po prostu zniknęli. Złośliwi twierdzą, że Mr. Root, niezadowolony ze współpracy, zawiózł ich do tunelu z "Dark", wysłał w daleką przeszłość i teraz nieboraki muszą hackować krzyżackie bazy dla Władysława Jagiełły... Kodersko demo jest słabsze od produkcji Katharsis - mamy tu scrolle, sprite'y, druciaki i statyczne Copper bary czyli rzeczy znane i grane od kilku lat. Atutem dema jest za to muzyka. Moim ulubionym kawałkiem jest euforyczny, przesycony klimatem wczesnych amigowych produkcji moduł z części "Vectors". Ciekawostka - moduły są w formacie Oktalyzera. To pierwsza duża produkcja z udziałem Mr. Roota, chociaż on sam dzięki popularności swoich modułów był już wtedy postacią znaną na scenie. Aktywny oprawca muzyczny interek Katharsis czy Kebabów, tekściarz, scenowy aktywista i bon vivant. Poza tym jedyny Polak w historii, którego muzyka znalazła się w demie Sanity i jedyny, który załapał się na pozdrowienia w legendarnym demie Phantasmagoria/Anarchy! Wielki człowiek (1,9m).
Demo Compilations Pack nr 1: Crom Demo, Ramones, Robocop 2/Joker Team
(wyd.: 1990)
Demo Compilations Pack nr 2: Unlimited Bobs Demo, Art Demo, Lucky Luke/Joker Team
(wyd.: 02/11/1990)
Wczesne demka Jokerów to stylowe jednoekranowce ze starymi, dobrymi efektami w rodzaju druciaków, bobów czy equalizerów. Ale ambicje mieli większe. W scrollach możemy przeczytać, że trochę zazdrościli Katharsis i Pyrrusians ich megadem i zapowiadali rychłe wypuszczenie swojego, co udało im się dopiero na gdyńskim party w następnym roku. Joker Team udanie eksperymentowali też z wstawkami video (Robocop 2). Jednak ich największym atutem była moc piksela. Piękne logosy, zgrabne fonty, ze smakiem dobrane palety i wspaniałe fullscreeny - niektóre obrazki Rysa z Art Demo robią ogromne wrażenie do dziś. A wtedy po prostu szokowały. Każdy piksel zdawał się krzyczeć: "Na kolana, chamy!". Warto też wspomnieć, że slideshow Rysa zawiera moduł "Filmmix", który jest perełką w repertuarze Kadiego (choć to cover, jak zresztą wiele jego rzeczy) i do dziś słucha się go z przyjemnością.
Plikówka "Ramones" zaginęła, ale pozostałe dema z pierwszego packa zachowały się do dziś:
Crom Demo Robocop 2
Inne warte odnotowania produkcje:
Dema: Party Demo/Quartet (wyd.: 22/05/1990), 18 Years Party Zone/Quartet (wyd.: 19/06/1990), Mega Plotter/Quartet (wyd.: 27/10/1990)
Musicdiski: Muzax of Beast/Quartet (wyd.: 22/01/1990), Soundisk/Luzers (wyd.: 25/11/1990), Best of Raf vol. 1/Katharsis (wyd.: 09/12/1990)
ROK 1991: BITWY NA WEKTORY, WYSYP DISKMAGÓW, DROŻDŻE NA MELASIE, SZPIEDZY Z KRAINY DESZCZOWCÓW, PARTY W GDYNI
Polska scena była jak ruski telewizor - długo się rozgrzewała, a później wybuchła. W 1991 ujawniło się sporo grup, wyszło kilka całkiem niezłych dem, musicdisków, zinów, a scenowcy proliferowali niczym drożdże na melasie (porównanie by (c) recedent). Zaczęło się dziać.
Z ciekawszych grup warto wymienić powstałą w Świdnicy Hell Order Team (H.O.T.), która zyskała sławę przede wszystkim za sprawą obu części Prezydema (przy czym druga zawierała już bardzo zaawansowaną wektorówkę), ale zdążyli też wydać musicdisk, interka 3d Show i Mega Intro, a także pierwszy numer diskmaga Hot Dog, bynajmniej nietraktującego o kulinariach. We Wrocławiu działali Zack Team. Specjalizowali się w lekkich, żartobliwych produkcjach z długimi, jajcarskimi scrollami, z których do dzisiaj zachowały się: Teleexpress Demo, Obraz kontrolny, Zajawka (Anty wojna). Warto wspomnieć, że to właśnie w Zack Team zaczynał Scorpik. Na gdyńskim party H.O.T. i Zack Team połączyły się tworząc Deform, który to kilka miesięcy później zachwycił scenę wypuszczając kultowe "Deformations".
W Szczecinie działali też WFMH - spadochroniarze z ośmiobitowego Atari, zwani pieszczotliwie Wiejską Fabryką Młotów Hydraulicznych. W czerwcu 1991, po kilku średnich interkach, wydali całkiem przyzwoite jak na polskie warunki trackmo "With Vectors to Heaven". Demko prezentuje głównie sprawnie zakodowane, wypełniane wektory i bardzo ładny scroll na wektorowych sześcianach. Gdyby tylko było krótsze... Największym atutem dema jest świetna muzyka Dr. Cloo - pierwszy wielki hit przyszłej połowy tandemu Pic Saint Loup.
W lipcu wyszło świetne "Let's Strip" Katharsis kodowane przez Mac'ka i Rafa, zawierające napędzane Copperem plazmowe ewolucje i chyba pierwsze na polskiej scenie stencil vectors.
No i diskmagi! Po Kebabie na scenie pojawiła się pustka, która jednak natychmiast zaczęła się wypełniać dobrymi chęciami. Między lutym a listopadem 1991 wyszły trzy numery magazynu Ala Ma Kota/Luzers, dwa numery Zig Zaga/Action Direct, cztery Fat Agnusy grupy Investation, a także po jednym numerze wspomnianego wcześniej Hot Doga/H.O.T i Next Life'a Future Revolution.
W 1991 roku rozpętała się wojenka między grupą Luzers a Rafem/Katharsis. Black Conrad opowiedział mi, że na warszawskie party szykował nawet produkcję pod złowieszczym tytułem "kepud ot faR", ale ostatecznie jej nie wystawił. Paliwo konfliktu szybko się wypaliło i sprawa skończyła się nijak. Tymczasem cała scena oczekiwała, że Panowie wykażą się kulturą oraz nienagannymi manierami i załatwią to jak dżentelmeni, a więc że jeden drugiemu po prostu skuje mordę.
Czas na zagadkę. Czy wiecie jaka była pierwsza polska produkcja wystawiona na zachodnim party?... Do wygrania milczące wyrazy uznania i niechętny, spocony uścisk dłoni. Anyone? Anyone? Bueller?... Była to The Music Collection/G-Force & Katharsis, musicdisk Mr. Roota zakodowany przez Dr. Piotra vel Docenta, a party, na którym się ukazał to Amega w Norwegii, gdzie wyszły takie klasyki jak Virtual World/Tomsoft, Alpha & Omega/PMC czy Ice/Silents. Duża rzecz. A warszawska ekipa (Root, S.S. Captain, Jerry i Dr Piotr) to pierwsi polscy wysłannicy na zgniłym Zachodzie. Nasi szpiedzy z Krainy Deszczowców.
Postanowiłem zapytać Docenta jak dzisiaj wspomina muscidisk i tamten wyjazd.
"The Music Collection" nazywany był także "Change dyskiem" :) Ciekawostka - prawym przyciskiem myszki można zmieniać obiekt 3D robiący za equalizer. Faktycznie wygląda na to, że to pierwsza polska produkcja wystawiana zagranicą. Niestety z samego party niewiele już pamiętam, to było ponad 30 lat temu... Pamiętam za to demo PMC i Silentsow i to, że część ekipy PMC chodziła w cylindrach na głowie... W pamięci został mi też praktycznie brak nocy z prawdziwego zdarzenia - nocą nie było ciemności tylko taka szarówka, na tyle jasna, że wszystko było widać i światło było niepotrzebne (party odbyło się w miejscowości Porsgrunn - przyp. red). No i jeszcze Mr. Root zamawiający w 7/11 (to taka sieć sklepów) "tu ti" :) Na następnym wyjeździe na party do Niemiec The Generat przekuł to na "zwei herbaten"... Pamiętam jeszcze, że party odbywało sie w szkole i na ścianach wisiały automaty z prezerwatywami, co nas mocno rozbawiło. No i spory mandat, który dostal S.S. Captain za przekroczenie prędkości o parę km na jakiejś podrzędnej, pustej drodze. To było w drodze powrotnej, z kasą było już krucho, więc wynegocjowaliśmy kredytowy. Ten mandat wisiał chyba potem w ramce u S.S. na ścianie.
Punktem kulminacyjnym roku 1991 było oczywiście gdyńskie party zorganizowane w listopadzie. Poświęciłem mu cały materiał (Gdyńskie copy party 25 lat później), więc ograniczę się do najważniejszych faktów. Party odbyło się dniach 16-17 listopada i zjawiło się na nim około setki scenowców. W demo compo wystawiono 7 produkcji (w tym 5 dem, intro i musicdisk), odbyły się konkursy muzyczne i graficzne. 3 zwycięskie dema omawiam poniżej: "The Return" Joker Team, "Power of Inspiration"/H.O.T. i "Defene coś tam" Luzersów. Oprócz nich swoje produkcje wystawiły Action Direct, Addonic PL, Old Bulls i Zack Team, choć niestety część z nich zaginęła. Warto wspomnieć, że w music compo drugie miejsce zajął nieznany jeszcze wtedy szerzej, młody i przystojny XTD/Haze.
WYNIKI:
DEMO COMPO
1. The Return/Joker
2. Power of Inspiration/H.O.T.
3. Defene coś tam/Luzers
MUSIC COMPO
1. Mr. Root/Acme (moduły "Drinking Coke" i "Quantum-2")
2. XTD/Haze (moduły "After Dream", "Blade Walker")
3. Pic Saint Loup (moduły "Long and Nice Dream" i drugi, nieznany)
GFX COMPO
1. Animal/Action Direct
2. Seq/Zack Team
3. Dan/G-Force
NAJWAŻNIEJSZE DEMA 1991
The Return/Joker Team
(wyd.: 16/11/1991)
1. miejsce na Gdynia '91 Party
Kod: GBH
Grafika: Rys, RAFII
Muzyka: Peters
Przez wiele lat myślałem, że to jednodyskowe demko. Prawie wszyscy tak zresztą myśleli. Wprawdzie krążyły plotki o drugim dysku z mityczną animacją Rysa, ale nikt ze znajomych tego nie miał. Ale cuda się zdarzają! Minęło 20 lat i okazało się, że dysk drugi jednak się zachował. Faktycznie całą jego powierzchnię zajmuje znakomita, zapierająca dech animacja, która trwa niestety zaledwie 30 sekund. W tamtych czasach dyskietki były drogie i zawsze ich brakowało, więc ludzie kopiowali jedynie drugi dysk z "właściwym" demem. W The Return zobaczymy typowe dla tamtych (i wcześniejszych) lat efekty w rodzaju wektorowego scrolla, plazmę RGB, boby w różnych konfiguracjach, a nawet stare dobre druciaki. Najciekawszym efektem wydaje się sześcian z wypełnianymi literami na ścianach. Tym, co sprawiało, że The Return zapadało w pamięć była grafika. Fullscreeny i logosy były tak dobre i tak mocno odstawały poziomem od ówczesnej polskiej średniej, że ludziom po prostu spadały kapcie. I to razem z onucami. Smaczku dodaje fakt, że Rysa prawie nikt nie znał osobiście. To taki trochę invisible man polskiej sceny. Niektórzy podejrzewali nawet, że Rys tak naprawdę siedzi w jakiejś zatęchłej gdańskiej piwnicy, żywi się owadami i maścią na hemoroidy, a na dwór wymyka się dopiero po zmroku, żeby nikogo nie bulwersować swoją fizjonomią. No i nie można zapomnieć o soundtracku Petersa, który natychmiast stał się klasykiem. Nasty.short to wolny, klimatyczny moduł z prostym, melancholijnym tematem pianina, który scenowcy mogli puścić swoim dziewczynom bez obaw, że te ostatnie uciekną z piskiem i w samej bieliźnie z mieszkania. Oglądane dzisiaj demo trochę się dłuży. Tym bardziej, że nie można w żaden sposób przeskoczyć do następnej części. Trochę też męczy designowa monotonia - każdy efekt poprzedzony jest identycznie wyglądającą zapowiedzią, po czym następuje prezentacja. No ale wtedy standardy estetyczne były inne i nikomu to nie przeszkadzało.
Power of Inspiration/Hell Order Team
(wyd.: 16/11/1991)
2. miejsce na Gdynia '91 Party
Demo można określić jako jedno wielkie wektorowe szaleństwo. Już pierwszy efekt z wielkim scrollem na tle Copperowych pasków robił wrażenie, choć dobór kolorów powodował skręt kiszek. Oprócz tego w demie zobaczymy wypełniane gumowe wektory, wektorowe kulki z punktów, połączenie wektorów z raytracingiem, albo typowy dla tamtych lat, rozbudowany świat, zainspirowany Terminatorem. Oczywiście wektorowy. Kodersko była to zdecydowanie najlepsza produkcja z party. Właściwie na poziomie światowym. Znać było, że Musashi pilnie studiuje dokonania koderów Budbrain, Pure Metal Coders czy TomSoft, ale nie interesuje go zwykłe odtwarzanie czyichś procedur tylko próbuje pójść dalej, zrobić coś po swojemu. Przykładem wspomniany miks raytracingu z wektorami. Animacja została wygenerowana za pomocą własnych procedur Musashiego napisanych w Amosie i, wedle słów autora, to on pierwszy pokazał na Amidze tzw. lightsourced objects.
Warta wspomnienia jest też muzyka Scorpika. Rider Death to utwór dosyć nowoczesny i oryginalny jak na swoje czasy - muzyka typowo ilustracyjna, transparentna, bez rozbudowanych solówek, za to z nutką niepokoju i ciekawą aranżacją.
Power of Inspiration zestarzało się wyjątkowo wdzięcznie. Szybkie tempo, duża ilość efektów, możliwość przeskoczenia niektórych części myszką i muzyka, która nie wali sandałem powodują, że nadal przyjemnie się to ogląda. Oczywiście aż by się chciało odrobiny synchro, lepiej dobranych kolorów i korelacji efektów z muzyką (np. jakiegoś nawiązania do soundtracku z Terminatora), ale pamiętajmy, że to przecież 1991 rok.
Nie mogłem oprzeć się pokusie i zapytałem Musashiego jak wspomina tamten okres.
Czy pamiętasz w jakich okolicznościach powstał Hell Order Team? I kiedy to dokładnie było?
Musashi: Nazwa HoT została wymyślona przez mojego kuzyna, Marka. Razem z jego bratem Maćkiem oraz kumplem z klasy Sebastianem (autorem muzyki do Prezydema) stworzyliśmy HoT. Potem inni dołączali, ale długo to nie trwało, bo powstał Deform. To wszystko działo się na przełomie 1989 i 1990.
Music Disk 1 z lutego 1991 to najstarsza zachowana produkcja HOT. Czy faktycznie była pierwsza czy może wypuściliście coś wcześniej?
Musashi: Pierwszą produkcją HoT było Prezydemo 1. Zostało rozprowadzone na giełdzie we Wrocławiu, ale tylko wśród niewielkiej liczby osób (myślę, że JKK je widział, ale mogę się mylić). Były jeszcze inne produkcje jak np. intro "Raid over Baghdad". Niestety wygląda na to, że zaginęły.
Prezydemo 1. Czy pamiętasz co się w nim znajdowało?
Musashi: Nie pamiętam za bardzo Prezydema 1. Było podobne do Prezydemo 2, ale o wiele prostsze.
JKK powiedział mi, że na gdyńskim party H.O.T. i Zack Team postanowili zawrzeć małżeństwo z rozsądku i utworzyć grupę Deform. Stwierdziłeś ponoć, że wprawdzie potraficie kodować i robić grafikę, ale to oni robią show.
Musashi: Tak mniej więcej było.
Jak wspominasz tworzenie Power of Inspiration? Ile czasu zajęło Wam zrobienie go?
Musashi: Prace nad Power of Inspiration zaczęły się 3-4 miesiące przed party. Właściwie nie myślałem o demie jako produkcji na party, nie było tak do końca pewne czy rodzice pozwolą mi samemu pojechać na drugi koniec Polski (miałem 17 lat). Pisałem dużo kodu z efektami, a w pewnym momencie poskładałem co mam razem. Dlatego muzyka nie jest zsynchronizowana.
Power of Inspiration musiało wywołać szok na party, bo kodersko było na poziomie światowym. To była pierwsza polska produkcja z wektorowym światem. Pamiętasz jaka była reakcja na sali?
Musashi: Z reakcji na sali pamiętam, że demo było za długie :) Byłem też trochę zaskoczony, że tylu ludzi mi gratuluje.
Czy faktycznie jako pierwszy na Amidze pokazałes lightsource'owane obiekty?
Musashi: Nie było wtedy ani internetu, ani komórek, więc ciężko jest mówić, że ktoś był pierwszy. Jakieś 20 lat poźniej, jak ogładałem dema Amigowe, których nigdy nie widziałem, zauważyłem, że niektóre efekty pojawiały się wcześniej niż ludzie ogólnie przyjmują. Na pewno mieliśmy sporo kreatywnych produkcji w Polsce, które inspirowały scenę w innych krajach.
Bardzo ciekawym efektem jest miks raytracingu z wektorami. Podobno animacja została wygenerowana za pomocą procedur napisanych w Amosie. Mógłbyś powiedziec coś więcej?
Musashi: To był całkiem prosty "trik". Ten program był podobny to tego co ludzie dzisiaj piszą w shaderach GPU (np. na Shadertoy). W sumie bardzo krótki, ale wtedy potrzebował kilku dni, o ile dobrze pamiętam, żeby policzyć całą animację.
Defene coś tam/Luzers
(wyd.: 16/11/1991)
3. miejsce na Gdynia '91 Party
Kod: Black Conrad, Balcer
Grafika: Remix, Wok
Muzyka: Mr. Pavelo
Luzersi wydawali diskmaga Ala Ma Kota (do party zdążyły się ukazać łącznie 3 numery) i w zasadzie byli znani jedynie z tego. Dema chyba nikt się po nich nie spodziewał. Powszechnie uważa się, że walka o pierwsze miejsce w demo compo odbyła się między Jokerami a H.O.T. i trudno się nie zgodzić. Ale "Defene coś tam" to zupełnie przyzwoita produkcja jak na rok 1991. Co w nim zobaczymy? Nagie kobiety, krew, lasery i wybuchy? Niestety nie. Ale zobaczymy za to wektory. Dużo wektorów. Druciane, wypełniane, obracające się, gumowe, a nawet wektory trzęsące się z zimna! Tego chyba jeszcze nigdzie nie było. Początkowo to typowy sześcian show, ale w drugiej części pojawiają się również bardziej skomplikowane formy. Oprócz tego w demku mamy stare, dobre plazmowe keftale oraz dwa niezłe fullscreeny Remiksa w komiksowym stylu. Twórcy zdawali sobie sprawę, że przeciętny scenowiec ma już dość wektorów, i że wychodzą mu one nosem, uszami i wszystkimi innymi otworami, więc postanowili, że efekty będą zmieniać się szybko. Poza tym całości towarzyszy subtelny, nerdowski humor. "Czujecie? Idzie zima... Ale zasilacz nas ogrzeje!". Muzyka jest zaaranżowana w bardzo prosty, przejrzysty sposób i brzmi oldskulowo, ale zawsze lubiłem ten kawałek. W Another BaalsongMr Pavelo zastosował pewien fajny patent harmoniczny, nie tak znowu częsty na scenie w tamtych latach. Otóż w pewnym momencie stringi grają F dur, a bas nutę d, co niejako tworzy nam akord Dm7, a muzyka nabiera interesującego, bogatszego kolorytu.
Pozostałe warte odnotowania produkcje:
Dema: Revolution in Russia/Pepsi Drinkers & Red Spectres (wyd.: 08/1991), Crazy World/Dioxide (wyd.: 11/1991).
Intra: Kebab '91 Intro/Quartet (intro do ostatniego numeru Kebaba, wyd.: 02/1991)
Slideshowy: Betatag vol. 1/Beta Team (wyd.: 11/1991)
Musicdiski: Kadi's Sound Disk 2/Joker (wyd.: 01/1991), Sounddisk 2/Fluffy Bears (wyd.: 25/05/1991) zawierający wielki szlagier Anti Atari Song, Noisy Disc #1/Red Spectres (wyd.: 1991), Insert Coin/Red Spectres (wyd.: 09/1991).
Pod koniec roku 1991 pionki na szachownicy były rozstawione i wkrótce miała się zacząć regularna naparzanka. Ale to już temat na kolejny odcinek.
Na stronie SCENA.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies
(ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach.
Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy
niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki
internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.