Aktualności Forum Graffiti Publicystyka Teleport
  • Najlepsze amigowe dema roku 2017

23.01.2018 20:58, autor artykułu: Slayer & Jazzcat & Sachy
odsłon: 4341, powiększ obrazki, wersja do wydruku,

Po dobrym scenowo roku 2015 i słabszym 2016, upływające 12 miesięcy znów można uznać za bardzo udane. W ubiegłym roku zorganizowano sporo (także i w Polsce) imprez, na których ukazało się wiele świetnych produkcji. Pojawiło się kilka nowych formacji i - co staje się już tradycją - zaktywizowało się parę zasłużonych grup z przeszłości. Poniżej prezentujemy listę 10 najlepszych amigowych dem 2017 wg serwisu pouet.net. Listę uzupełniamy o swoje typy, które do pierwszej dziesiątki nie weszły (a które naszym zdaniem warto zobaczyć) oraz o krótkie podsumowanie całego roku.

Miejsce 10

Chapter7 - Skarla



Kod: Jamie
Grafika: Vinie
Muzyka: Marvin

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=69700

platforma: Amiga 060 AGA
party: Revision 2017, trzecie miejsce w Amiga Demo Compo

Naszą dziesiątkę zaczynamy od naprawdę mocnego uderzenia. Już sam ten fakt pokazuje, że rok 2017 był scenowo naprawdę niezły. Grupy Skarla nie trzeba specjalnie przedstawiać. Ta francuska formacja wydaje dema rzadko (ostatnie Massive ukazało się aż 6 lat temu), ale gdy już coś pokażą to zawsze jest na co popatrzeć. Chapter7 to produkcja na 060, gdzie tradycyjnie mamy pokaz jednego z najlepszych (a według co niektórych najlepszego) silnika 3d na Amidze, za którym stoi Jamie. Demo jest wysmakowane, utrzymane w monochromatycznej palecie i zawiera naprawdę mocne i zaawansowane, jak na procesor 060, efekty (fluidy / metaballsy / rozbijanie obiektów / tunele). Wrażenie robi płynność całej produkcji i wysoka jakość tekstur. Na uwagę zasługuje również bardzo dobra ścieżka dźwiękowa Marvina. (slay)

Świetne demo, praktycznie bez słabych stron, jednak jakby trochę niedocenione (#3 na Revision, #10 w Top10). Klimatyczne i techniczne, najwyższy poziom wykonawczy, ale spodziewany po ekipie z takim doświadczeniem i smakiem. Laboratoryjna perfekcja w każdym calu - aż do bólu. I tu właśnie mała łyżeczka dziegciu w hektolitrach miodności - lekko i podskórnie odczuwalny niedosyt emocji… Może za dużo zimnej kalkulacji, a za mało “efektu łoł”? A może dokładnie o to chodzi? Nie wiem, na pewno obejrzę to demo wielokrotnie, by kolejny raz poszukać odpowiedzi…. (sachy)

Ładne, wysmakowane demo w wolnym tempie. Uwielbiam otwierającą scenę ze skaczącymi piłkami, którym towarzyszą pięknie wtopione w muzykę odgłosy odbić. Moim ulubionym fragmentem jest tunel z “kisielu” - najpierw zostaje pokazany z zewnątrz, a później kamera wjeżdża do środka. Bardzo efektowne. Sam tunel wygląda tak realistycznie, że człowiek ma ochotę biec po łyżeczkę i sięgnąć do monitora! W demie jest więcej efektów niebywałej urody jak choćby majestatycznie sunący dym zbudowany z cząsteczek czy „Kierownikowe” bryły, skąpane w monochromatycznym świetle. Brakuje mi jednak spójności. Każdy efekt sam w sobie jest super, ale demo jako całość sprawia wrażenia zbudowanego z oderwanych od siebie fragmentów. To odczucie potęguje muzyka. Podoba mi się ten kawałek, brzmi też bardzo przyzwoicie, ale mam wrażenie, że zbyt dużo się dzieje jak na tak krótki czas trwania. Mamy tu ambient, dubstep, eteryczne wokalizy, a nawet elementy dubowe, jednak wszystkie te składniki nie chcą się kleić w całość. I ostatnia rzecz. Niektóre efekty są mocno (chyba zbyt mocno) zainspirowane kilkoma demami z ostatnich lat. (jazz)

Miejsce 9

Dandelion - The Electronic Knights



Kod: Bifat
Grafika: Chris Korte
Muzyka: Blue, Titus, Tobe

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=68903

platforma: Amiga OCS
party: Datastorm 2017, trzecie miejsce w Amiga OCS Demo Compo

Moim zdaniem najlepsza produkcja Bifata od czasu jego powrotu na scenę w 2016 roku, choć bardzo cenię również jego exe-packer Cranker, który po 27 latach zastąpił w końcu legendarny Titanics Cruncher (z jego słynnym “TITANICS-Cruncher decrunches while loading ...”). Dandelion to dla mnie demo, które choć nadal trochę osadzone w stylistyce oldskoolu, udanie próbuje wyjść poza bezpieczne standardy i zaproponować “coś nowego” na A500. Blob/Vector/Shade-ballsy to nie odświeżona idea z Red Sector Inc. MegaDemo, ale zupełnie nowa propozycja (polecam Blob/Shade’owy torus) i niezła blitterowa rzeźnia. Mamy też dopracowany Copper chunky (w tym wart zobaczenia tunel) oraz namiastkę “wektorowego świata”. Być może demko trochę kuleje pod względem spójności designu, ale podoba mi się próba zrobienia “szerszych” scenek (wnętrze torusa z wektorową wstęgą czy wektorowa sieć energetyczna na tle gwiazd) zamiast sekwencji pojedynczych efektów. Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnych produkcji Elektronicznych Rycerzy pod komendą Bifata, bo techniczne niespodzianki są niemal wpisane w ich kodeks honorowy. (sachy)

Zdecydowanie moje ulubione demo 2017! Oglądając Dandeliona na streamie nie mogłem się powstrzymać i raz po raz wykrzykiwałem: „Amigaaa!”. Mocno, głośno, z samych jajec. Sachy twierdzi, że demo jest oldskulowe, a dla mnie wręcz przeciwnie. Co my tu mamy? Transparentne metaballsy, tunel w Copper chunky, blurrowany twister z linii, majestatyczne słupy energetyczne i piękne, rozmyte wektory w części z creditsami, które przypominają nieśmiertelny Darkroom - Stellar… Dużo dobrego kodu. Może tylko tego mrugania mogłoby być mniej… Demo na pewno sporo by zyskało dzięki lepszej muzyce i designowi, ale mimo tych braków ogląda się bardzo dobrze i chce się do niego wracać. (jazz)

Dandelion to - jak dla mnie - najważniejszy amiscenowy powrót roku 2017. Nawet jeśli uznamy, że Bifat już w 2016 zapowiadał swój comeback niewielkimi scenowymi kapiszonami, to jednak dopiero na Datastorm wystrzelił ze swojej koderskiej armaty. The Electronic Knights - formacja stojąca za kultowym demem Rampage z CeBIT 1994 - zaskoczyła po latach bardzo zacną produkcją. Pod względem koderskim jest to z pewnością amigowa waga ciężka. Co ważne, mimo oczywistych retrospekcji mamy tu powiew świeżości, a efekty podane są w ciekawy sposób (przeźroczystości, rozmycia itd.). Najbardziej podoba mi się tunel z animowaną teksturą, metaballsy i scenka ze słupami wysokiego napięcia na tle nocnego nieba. W Dandelion brakuje mi jedynie jakiegoś wspólnego mianownika i spoiwa dla poszczególnych części. Tak czy inaczej, świetne, bardzo solidne demo. (slay)

Miejsce 8

Monomateria - Pacif!c



Kod: Deadguy
Grafika: Malmix
Muzyka: Wasp

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=68891

platforma: Amiga OCS
party: Datastorm 2017, drugie miejsce w Amiga OCS Demo Compo

W naszym scenowym podsumowaniu roku 2014 pisałem, że "warto obserwować team Pacif!c, bo jeszcze nie raz mogą nas w przyszłości pozytywnie zaskoczyć". I miałem rację. Rok później na miejscu dziewiątym rankingu mieliśmy ich kolejne demo (Oh Five!), a teraz wskoczyli jeszcze wyżej. Monomateria to produkcja utrzymana w ich ulubionym oldskoolowym klimacie, ale podana całkiem zgrabnie i chrupiąco, bez pleśni, mchu i nadmiernego sentymentalizmu. Nareszcie wypełniono braki kadrowe zatrudniając do pikseli Malmixa, który z powodzeniem zadbał o stronę wizualną. Tradycyjnie mamy tu dbałość o detal, świetne synchro, dopracowane przejścia między efektami oraz przyjemny soundtrack. I nawet pomimo tego, że mamy tu kilka sucharów (tunel z punktów, plazma itd.) to demo broni się jako całość, a niektóre smaczki (jak chociażby Lenny Kravitz wchodzący przy dźwiękach gitar, glitche na wektorkach czy przejście w efekcie z Protrackerem) są wprost wyborne. (slay)

Świetnie dopracowany oldschool, podany z lekkim odejściem od standardów. Broni się na tyle nieźle, by na mocno obsadzonym Datastorm 2017 (Winter) zająć #2 miejsce. Myślę, że spora w tym zasługa Malmixa (występ gościnny), który doprawił całość przyjemnymi paletami i grafiką, zapewne wymuszając również na koderze ładne przejścia między częściami. Niektóre efekty, choć “znane i lubiane”, dostały nowego sznytu, co wraz z dobrą synchronizacją bardzo je uatrakcyjniło. Całości dopełnia świetna muzyka Waspa, który moim zdaniem idealnie trafia w oldschoolowe klimaty i zawsze stanowi mocną stronę produkcji duetu (zazwyczaj) Pacif!c. (sachy)

Eleganckie, oldskulowe demo „sucharowych” braci – Deadguya i Waspa. Mimo że nie jestem fanem estetyki retro to muszę przyznać, że lubię Monomaterię, a nawet uważam za najlepszą produkcję Pacif!c jak dotąd. Bardzo mi się podobało przejście wskaźników wysterowania w wektory 3D, ładny kolorowy twister, zgranie efektów z dźwiękiem (wybuch sześcianu, pojawienie się obrazka z Kravitzem przy akompaniamencie Hendriksowskiej gitary), grafika i dobrane ze smakiem palety. Tunel z punktów i plazma trochę za bardzo jednak walą sucharem... Ale zatykam sobie wtedy nos aromatyczną kępką torfu i delektuję się przyjemną muzyczką Waspa, która przywodzi na myśl piękne, złote czasu amigowego modularstwa. Gdyby takie demo ukazało się w 1993 roku, wywołałoby masową histerię, a skrzynki pocztowe autorów byłyby pełne damskiej bielizny. (jazz)

Miejsce 7

Singularities - Unique



Kod: Dodke
Grafika: Raymon, Dodke
Muzyka: Glxblt
Tools: Chemic

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=69702

platforma: Amiga 060 AGA
party: Revision 2017, pierwsze miejsce w Amiga Demo Compo

Grupa Unique w końcu dopieła swego i nareszcie wygrała (po kolejnym krwawym boju) niemieckie party Revision. Singularities to nowoczesne i epickie demo na dopalone Amigi, które dzięki podwyższonej rozdzielczości wygląda naprawdę nieźle na leciwej babci AGAcie. Produkcja ma swój klimat (bezbłędnie dobrana ścieżka dźwiękowa), kosmiczny, dostojny, i zahacza nawet nieco o "pecetowy feeling" (dla jednych jest to plus, dla innych minus). Scenki 3d są dopracowane i ładnie oteksturowane, a wszystko chodzi płynne na 060. Uwagę zwraca spójna kolorystyka i bardzo zacny - dodany tu i ówdzie - postprocessing (szumy, światła itd.). Solidne demo, które dowodzi, że Dodke to dziś jeden z topowych amikoderów. (slay)

Mocne demo, z trochę oklepanym pomysłem przewodnim (kosmos), ale solidnie zrealizowane. Podoba mi się już sam niemal Pinkfloydowski początek (motyw muzyczny narzuca mi jakoś takie skojarzenie), który z czasem przechodzi w typową “techniawę”, ale w końcu to jest demo i tego należy się przecież spodziewać. Wśród pokazanych efektów szczególnie podobają mi się świetnie zrealizowane tunele wypełnione dodatkowymi elementami na pierwszym planie (oświetlane lub przezroczyste wektorowe bryły i filtr “krzyżykowy” na ekranie, przypominający fotografie z lądowników księżycowych, z dodanymi “zabrudzeniami od odcisków palców operatora kamery” - bardzo fajny zabieg). Demo zaprojektowane na duże ekrany i można polecać je właśnie na takie okazje jak “noce z demosceną” w kinach czy podobnych miejscach. Tam zaprezentuje się najlepiej i zrobi na widzach na pewno ogromne wrażenie. (sachy)

Demo z gatunku tych, które od pierwszych sekund chwytają człowieka za gardło (ewentualnie stopę, łokieć bądź inny organ) i nie chcą puścić. Już sam wstęp i pulsująca razem z LFO poświata zapowiada coś niesamowitego. Pojawiająca się dalej majestatycznie wirująca galaktyka, której towarzyszy muzyka w klimacie space age sprawia wrażenie sceny wyjętej wręcz z Kosmicznej Odysei. Co za rozmach! Dalej mamy ze smakiem dobrane palety, zabawy światłem, przezroczystości, dopracowane tekstury w tunelach. A scena finałowa to tzw. instant classic (nie mylić z instant coffee).

Warto zwrócić uwagę na soundtrack. Jest nie tylko ciekawy sam w sobie (kiedy ostatnio słyszeliście organy w kawałku scenowym?), ale doskonale współgra z narracją dema - motywy muzyczne zdają się być powiązane z konkretnym efektami, co powoduje, że produkcja sprawia wrażenie przemyślanej. Podoba mi się również organiczne, niewymuszone synchro.

Minusy? Jak dla mnie ciut za dużo scenek. Mimo że stoją na bardzo wysokim poziomie, odczuwam lekki przesyt. Przydałoby się też coś, co by spoiło wszystkie efekty. Owszem, łączy je w jakiś tam sposób ogólny, kosmiczny klimat, ale chciałbym, żeby jeden efekt wynikał z drugiego albo żeby chociaż była w nich jakaś logika. Tak czy owak jedno z najlepszych dem na AGĘ w ostatnich latach. (jazz)

Miejsce 6

Baby Steps - Booze Design



Kod: Jackasser
Grafika: Grip, Graphics
Muzyka: Virgill

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=70596

platforma: Amiga OCS
party: Gubbdata 2017, pierwsze miejsce w Amiga Demo Compo

Gubbdata to szwedzkie party kojarzone dotychczas głównie ze sceną C64. Zeszłoroczna edycja przyniosła jednak również i kilka amigowych produkcji. Największym zaskoczeniem było Baby Steps wydane przez - kultową na scenie C64 - grupę Booze Design. Koder Jackasser to między innymi współtwórca dema Andropolis, uważanego przez niektórych za jedno z najlepszych dem na C64 w historii. Pomimo tego, że oldskulowe, Baby Steps jest przyjemne, ma niezły kod, dobre przejścia (widać wpływ sceny 8-bit) to szósta pozycja w rankingu nieco dziwi. Być może głosujący dali Booze Design kredyt zaufania licząc na kolejne - już w pełni dojrzałe - amigowe produkcje. (slay)

Pierwsza produkcja Booze’ów na Królową Maszyn i od razu na wysokim poziomie. Panowie nie tyle nie wstydzą się komodorowskiego pochodzenia, co po prostu mocno je akcentują - bo dlaczego nie mieliby tego robić? Efektem tego jest stylistycznie bardzo komodorkowa produkcja (przejścia, niektóre palety, “SIDowa” muzyka), co mnie osobiście bardzo się podoba. Kod (jak na debiut, powiedzieć o nim, że “solidny” to mało, a “rewelacyjny” - trochę za dużo) na bardzo dobrym poziomie, cała produkcja dopracowana, może z lekko odstającym poziomem obrazkiem z końcowych napisów (choć tam chodziło zapewne o zaoszczędzenie dwóch bit-plane’ów by pokazać wektorowego pół-glenza w tle). Ilość pozytywnych komentarzy i wysokie miejsce na Top10 to zapewne pewien “pakiet powitalny” Booze’ów na scenie amigowej jako nowych kumpli w naszej ulubionej piaskownicy. (sachy)

Najbardziej podobają mi się w tym demie przejścia. Dopracowane i z pomysłem. Teksturowany sześcian też jest niezły. Najsłabsze punkty to dla mnie fatalny obrazek końcowy, masakryczne fonty i brak jakiegokolwiek zgrania z muzyką, co jednak może być zabiegiem celowym, mającym przywołać ducha staroszkolnych dem na c64. Niemniej obecność tej produkcji w top 10 jest dla mnie dużym zaskoczeniem….(jazz)

Miejsce 5

Blast From The Past! - Lemon. & The Deadliners



Kod: Dan, Soundy, Oriens
Grafika: Facet, Made, Magic, Titan
Muzyka: Dascon, Virgill

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=69688

platforma: Amiga OCS
party: Revision 2017, drugie miejsce w Amiga Demo Compo

Oldskul, ale zrobiony ze smakiem. W demku zwracają przede wszystkim uwagę ciekawe patenty designowe jak np. odsłanianie drucianego, szarpanego gliczami logosa, cząsteczki wylatujące z tęczówki oka czy rozbijające się obrazki. Moim ulubionym efektem jest oświetlona niepokojącym fluorescencyjnym światłem twarz. Czuć niestety pośpiech towarzyszący składaniu produkcji i brakuje mi większej ilości przejść między efektami, tak jak to ma miejsce pod koniec dema, gdzie Blitterowe paski płynnie przechodzą do finałowego efektu. Nader efektowny zabieg! Demo przypomina mi trochę stare produkcje Anarchy. Tam też nigdy nie było urywających członki efektów, za to całość epatowała spokojną, leniwą elegancją i w dużej mierze bazowała na przyjemnej muzyce i ładnych pikselach. Ale co w tym dziwnego, skoro głównym koderem jest powracający na scenę Dan :)

Muzyka to przyjemne disco w stylu starszych modułów Nuke’a (Spacemana) – wydaje mi się nawet, że instrument prowadzący został wzięty z jego kawałka „Rott !”. Przeszkadza mi tylko trochę zbyt diskmagowy feeling.

W demie mamy sporo świetnej grafiki Faceta. Szkoda tylko, że niektóre fullscreeny (klaun czy ekran końcowy) są zbyt statyczne; aż prosiło by się je ożywić.

Ogólnie całkiem przyzwoite demo w staroszkolnym stylu. Gdyby dodać nieco dynamiki i dopracować przejścia byłoby o klasę lepsze. (jazz)

Powrót i aktywność ekipy LEMON. (point!) kilka lat temu oraz ostatnio Dana (ex. Anarchy, Slipstream) to dla mnie symboliczny łącznik “starej” amigowej sceny i tej teraźniejszej. O ile w 2016 byłem lekko rozczarowany produkcją Cytrynek (120 hours - ładna, ale za krótka i jakby skąpa w treści), to w 2017 było czym się pozachwycać. Jest kilka nietuzinkowych pomysłów, takich jak pasek z glitchem na tytułowym logo, oświetlana rozbłyskami twarz czy dwa ładnie efekty wbudowane w grafikę źrenicy oka oraz (dawno nie oglądany na XXI-wiecznych bigscreenach) całoekranowy, bitmapowy i zoomowany sinus-scroll (tu Jazzcat zapewne biega do łazienki po miskę lub zapobiegawczo łyka garść Aviomarinu). Graficznie wszystko ładnie dopracowane, choć prawdę mówiąc po Facecie, Madzie i Titanie spodziewałem się trochę bardziej detalicznej grafiki, np. takiej jak “kryształowe” fonty w pozdrowieniach. Całość okrasza przyjemna muzyczka “z epoki” (czyli okolic ‘92/93), za którą odpowiedzialni są Virgill i Dascon. Może trochę za spokojna, ale przecież Lemon. nie musi nic udowadniać nikomu i jeśli chce na polu demoscenowej bitwy stawić się zamiast w ciężkiej zbroi - w klapkach, bermudach i z drinkiem z parasolką w ręce, to kto mu tego zabroni? Ja na pewno nie i będę wyczekiwał kolejnych spokojnych acz ciekawych produkcji z ich legendarnej manufaktury (a wróbelki ćwierkają, że maszyny w ich kuźni są pod pełną parą - zobaczmy ile w tym prawdy być może już nawet pod koniec tego kwartału - oby!). (sachy)

Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że w podsumowaniu roku 2017 będę recenzował nowe demo zakodowane przez Dana, z grafiką Faceta i muzyką Virgilla, kazałbym mu zmienić przyjmowane leki. A jednak - stało się. Amigowa demoscena to taki fenomen, że nawet grupy i ludzie już dawno uznani za całkowicie zmumifikowanych i martwych mogą po latach wstać z grobów, otrzepać kurz z marynarek i usiąść znów przy Amidze. Nawiasem, to ciekawe - podczas gdy amigowi gracze tęsknym wzrokiem wypatrują gier pokroju Cannon Fodder czy Chaos Engine i muszą zadowalać się gniotami pisanymi w Backbone, na demoscenie ciągle ukazują się demowe odpowiedniki SWOS czy Lotusa, a powrót grupy Lemon. to jeden z takich przykładów.

Blast From The Past! może się podobać już od pierwszych sekund. Stylizowane jakby na ostatnie produkcje Spaceballs intro z migającymi pseudo trójwymiarowymi barami sugeruje, że będzie nowocześnie, choć to nie do końca prawda. Demo stara się bowiem łączyć oldskool z newskoolem i wychodzi mu to całkiem nieźle. Efekty podano w atrakcyjny sposób, a najciekawszym z nich jest chyba scena z dynamicznie oświetlanym miastem. Za stronę wizualną odpowiada trójka graficznych mocarzy: Facet, Made i Titan. Nic więc dziwnego, że grafika w demie jest zacna. Razi tylko czasem brak ręcznego pikselowania, a miejscami zbyt widoczny jest dithering i efekty uboczne konwersji. O ile taka produkcja grafiki jest akceptowalna w demach na AGE, o tyle na OCS (szczególnie w demach tradycyjnych) lubię widzieć kontrolę na poziomie pojedynczego piksela. Muzyka to nieco nostalgiczna podróż o dwie i pół dekady wstecz, ale brzmiąca nad wyraz dobrze, choć może brak jej większego pazura. W Blast From The Past! widać nieco niedoróbek (np. urwane zakończenie i relatywnie mało kontentu), ale ponoć następne demo ma już zerwać gacie razem z nabiałem. Czekam więc na nie z niecierpliwością w pozycji słowiańskiego przykucu. (slay)

Miejsce 4

Rise And Shine - Elude



Kod: Kiero
Grafika: Substrate, Ubik
Muzyka: Chaser

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=71742

platforma: Amiga 060 AGA, Windows
party: Riverwash 2017, drugie miejsce w PC Demo Compo

Stare porzekadło mówi, że “ładnemu we wszystkim ładnie”, a Elude ładnie nawet w różowym (no dobra, być może są to odcienie fioletu - nie znam się). No i dla mnie ta stara prawda nadal ma moc, bo demo w takich nieoczywistych paletach ogląda się wyśmienicie. Być może właśnie one nadają mu lekko odrealnionego klimatu, tak samo jak zastosowane “rybie oko” czy ogólnie “rasterowy” i rozmyty wygląd ekranu. Nie dość, że w różowym im elegancko, to jeszcze wyhodowali pieczarki na wektorach - to już naprawdę ekscytujące. Żeby jednak nie było aż tak pięknie - pod koniec dema panowie zaprezentowali niezbyt zadbany, wektorowy trawnik, na szczęście niezbyt jasno oświetlony, więc można przymknąć oko na to zaniedbanie ;) Wracając jednak do trochę poważniejszego tonu, całe demo jest świetne, ma fajny flow niesiony muzyką w klimacie New Retro Wave (Chaser wymiata!). Wśród tylu świetnych efektów mój osobiście ulubiony następuję między “listą płac” a wspomnianym “trawnikiem” - nazwałbym go magmowym krajobrazem z lewitującymi kulkami, ale najlepiej obejrzeć to samemu, na dużym ekranie, kręcąc gałką “volume” wzmacniacza jak najbardziej w prawo. Jak dla mnie, jest to jedno z dwóch najlepszych dem na AGĘ w tym roku, a ustalenia zwycięzcy nie podejmę się. Polecam!!! Z trzema wykrzyknikami, jak stary handlarz na Allegro. (sachy)

Cieszy mnie, że Elude wreszcie zaczęli zwracać większą uwagę na palety, dzięki czemu ich dema wydają się bardziej spójne niż wcześniej. Nie każdemu może odpowiadać róż, ale wszyscy wiemy, że to właśnie ta barwa najlepiej oddaje osobowość Kiera ;-)

Bardzo podoba mi się pierwszy efekt po logu tytułowym – jazda po torze z wektorowymi przeszkodami, której towarzyszy w tle odgłos kosmicznej turbiny. Z kolei pieczarki są intrygujące technicznie, ale mam wrażenie, że można było pokazać ten efekt w sposób bardziej atrakcyjny. Nie wiem, może to kwestia doboru palet? A może to dlatego, że nie lubię pieczarek. Z grzybów toleruję tylko trufle i oczywiście pleśń. Moim faworytem jest jednak efekt końcowy – niesamowite płonące trawy, nad którymi unoszą się świetliste cząsteczki. Miazga!!!

W Rise and Shine nie podoba mi się to, co w większości dem Elude, a więc przede wszystkim brak stopniowania napięcia jeśli idzie o kolejność efektów. Bo często w ich demach najlepszy efekt zostaje pokazany na początku. I dramaturgia jest zachwiana. Tym razem jest lepiej, bo hajlajt, a więc trawnik mamy na samym końcu; w dodatku muzyka nabiera wtedy mocy i soczystości. Naprawdę zajebisty finał! Nadal mamy dezorientujące pauzy (np. nie widzę żadnego uzasadnienia dla zwolnienia przy efekcie z wieżowcami), zero przejść między efektami czy zamiłowanie do patetycznych tytułów, ale złapałem się na tym, że z dema na demo coraz mniej mi to przeszkadza. Traktuję to po prostu jako element stylu Elude.

Soundtrack świetnie pasuje do klimatu i zgrabnie łączy omszałe italo disco ze współczesnym brzmieniem. No i bębny podobają mi się dużo bardziej niż w kawałku z Revision, więc cieszę się, że to nie tamten utwór został wykorzystany w demie.

Bardzo dobry stuff! Mój prywatny tytuł: Raster Age. (jazz)

Kończenie dem na party to ciężki kawałek chleba. Wiedzą o tym wszyscy wypiekacze scenowych strucli. Rise and Shine to amigowe demo, które wygrało PC demo compo na Riverwash 2017. Tak, to nie pomyłka. Podczas składania dema pojawił się problem z działaniem muzyki na Amidze, dlatego puszczono w compo wersję skompilowaną na PC. Po kilku dniach ukazała się już koszerna wersja na Amigę, wywołując przy okazji - dość absurdalne nawiasem - "zarzuty", że dema na duże Amigi to "software rendering" (nawet jeśli, to co z tego?).

Demo zabiera nas w podróż w lata 80. do - coraz popularniejszej - estetyki New Retro Wave. Mimo tego, że w popkulturze i na innych platformach trwa już spory hype na te klimaty, na Amidze za wiele tego typu produkcji nie mieliśmy. Przychodzą mi na myśl na pewno dwa niezłe dema z ostatnich lat zakodowane przez Shadeza: Master Control Program wydane przez Desire i Feeling Blue grupy Australian Drug Foundation. Elude znacznie lepiej odrobili jednak prace domową, wyciskając z tej szufladki więcej niż ich poprzednicy. Demo jest spójnie, nieco psychodelicznie (ach, ten fiolet przechodzący momentami w niebezpieczny róż :) i przyjemne w odbiorze. Już jedna z otwierających scen "przelotu nad doliną" robi spore wrażenie. Mój faworyt to jednak projekcja mokrego snu Roberta Makłowicza - obiekty 3d z pączkującymi na nich plantacjami pieczarek białych - wyborne! Niewiele osób wie, że pieczarka ma sporo cennych właściwości, na przykład błonnik pokarmowy, dzięki czemu posiada świetne działanie detoksykacyjne dla jelit. Być może właśnie dlatego mogę oglądać tą część raz za razem. Innym moim faworytem jest końcowy efekt z trawą - już dawno nie widziałem czegoś tak ciekawego w amigowych demach. Podobają mi się te wszystkie post-processingowe patenty, które koledzy z Elude zaczynają ostatnio w swoich prodkach stosować. O ile w poprzednim demie (Dolor Sit Amet) mieliśmy ciekawe wykorzystanie szumów, które nadawały efektom głębi i klimatu, tak tym razem użyto filtrów idealnie współgrających z wybraną estetyką. Efekt przeplotu obrazu, wszechobecne glitche, fisheye czy świetliste poświaty świetnie pasują do całości. Chaser tradycyjnie oprawił demo w prawilną ścieżkę dźwiękową, a synth wave w jego wykonaniu bezbłędnie współgra z obrazem. Nie mogę pozbyć się jednak wrażenia, że gdyby demo zawierało - jego pierwotnie planowany kawałek, czyli jeszcze lepszy Neon Daydreams którym wygrał Streamig Music Compo na Revision 2017 - byłoby jeszcze wyborniej. (slay)

Miejsce 3

Makt - Spaceballs



Kod: Slummy
Grafika: Slummy
Muzyka: Lug00ber

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=68878

platforma: Amiga OCS
party: Datastorm 2017, pierwsze miejsce w Amiga OCS Demo Compo

Niesamowite wrażenie musiał zrobić na Datastormie Makt tuż po wszystkich tych grzecznych i uładzonych demach w stylu Monomaterii. Niczym goły jaskiniowiec, który pierdząc na cały regulator i wydzierając się wniebogłosy wpada na wieczorek poetycki studentek trzeciego wieku. A później cytuje Kanta, Platona i z pasją opowiada o równaniach różniczkowych. Bo Makt to nie tylko mroczny, „barbarzyński” klimat, ale i zaawansowany koding par excellence. U Slummy’ego nie zobaczymy glenzów, starfieldów czy prostych wektorowych brył, zobaczymy za to odważne próby zrobienia czegoś nowego, czego na Amidze 500 jeszcze nikt nie pokazał. Ale ma to swoje minusy. Nowatorskie podejście Slummy’ego do efektów, zwłaszcza w połączeniu z zimną, „monochromatyczną” kolorystyką, rezygnacją z grafiki i agresywną, bezkompromisową muzyką powoduje, że nowe dema Spaceballs pozostają niedocenione. Dla wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy wracają do Amigi po latach, ideałem dema pozostały na zawsze Desert Dream i Enigma… Ale jest światełko w tunelu. Recepcja Makt jest lepsza niż wcześniejszych, podobnych produkcji Spaceballs w rodzaju Emperor of the North Pole czy Straff. Myślę, że to w dużej mierze zasługa czachy. Bo o ile tamte dema były mocno osadzone w abstrakcji, o tyle tutaj wspomniana czaszka jest swoistym lajtmotiwem i czymś, czego można się uchwycić – o Makt można mówić, że „to jest to demo z czachą”. Swoją drogą Makt bardziej przypomina współczesny glitch art niż produkcje demoscenowe, co jak dla mnie jest wielką zaletą. Zajebiste demo! Don’t fool with the old skull! (jazz)

Początek roku 2017 przyniósł na demoscenie dwie glitchartowe perełki. Słowacki Demobit wygrało pecetowe demo Esocentrica ASD & Satori (ze świetną muzyką naszego krajana Chasera), natomiast na szwedzkim Datastorm zwyciężyło pięćsetkowe demo Makt grupy Spaceballs. Od razu powiem, że, jak dla mnie, jest to demo roku 2017 i jedno z najlepszych dem ostatniej dekady na małą Amigę. Ja wiem, że dla pewnej grupy amigowych ortodoksów "scena skończyła się na Czarnym Albumie". Wiem, że wszystkie dema, po roku 1996 / 1993 / 1991 / 1410 (niepotrzebne skreślić) nie są warte funta kłaków, ale... Panie i Panowie, może warto spojrzeć na współczesne produkcje z nieco szerszej perspektywy? Makt jest wyjątkowo ciekawym "studium takiego przypadku", ponieważ stoi za nim grupa Spaceballs. Nie twierdzę, że jest to State of the Art / 9 fingers 2017, wszak kontekst tych produkcji jest inny, ale ciężko nie oprzeć się paru paralelom. Zarówno SOTA jak i Makt wyrastają z poszukiwania nowej formy na ograniczonej scenowej platformie. Jedna i druga produkcja raczej nie pozostawia widza obojętnym, jest estetycznie bezkompromisowa i podana w dynamiczny, świetnie zmontowany (synchro!) sposób. No i wreszcie, zarówno dzisiejsi malkontenci, jak i ówcześni krytycy State... (tak tak, byli i tacy) zarzucają, że oba dema w zbyt dużej mierze opierają się o oszustwach / animacjach. Tak, jakby zapominali o tym, że demoscena od zawsze żywiła się sprytnymi trikami, a najważniejszy był efekt końcowy, który to w przypadkuu Makt jest wyborny. Glitch art, zwany przez niektórych “estetyką usterki”, okazuje się idealnym środkiem artystycznego wyrazu dla dem na OCS. Ułomność sprzętu, niska rozdzielczość ekranu i niewielka ilość kolorów mogą być dzięki temu świetnie zamaskowane. Makt to również pierwsze od dawna demo (na A500), które pokazane przypadkowemu widzowi może uchodzić na nowoczesny, awangardowy teledysk, a nie kolejne “retro-glenzenie” majora Sucharskiego. (slay)

Spaceballs - grupa, która od początku kojarzyła mi się z produkcjami przełamującymi “punkty oporu technicznego”. Już Wayfarer (zwycięzca The Gathering 1992) zszokował mnie swoimi rozbudowanymi wektorowymi światami, potem nastąpiły te "taneczne" dema, które pokazały, że na A500 możliwe są do zbadania zupełnie nowe, niespodziewane obszary, i które pchnęły demoscenę ogromny krok do przodu. Przyznam się tutaj do głęboko skrywanego bluźnierstwa - nie lubię SOTA ani 9 palców, nie trafiają do mnie, a w zasadzie nudzą. Jednak doceniam ich techniczne i historyczne znaczenie. Prawdę mówiąc, nadal wolę stare suchary, przy których "postępowi scenowcy" mają objawy ciężkiej infekcji rotawirusami. To, co jednak od kilku lat pokazują Kosmiczno-Jajowcy przełamało u mnie wyłącznie sentymentalne podejście do sceny A500 i pokazało, jak wiele potencjału nadal drzemie w poczciwej staruszce. Na amigową scenę wróciłem z sentymentu i chęci pobawienia się "jak za dawnych lat", a nowe produkcje Spaceballs pokazały mi, że oprócz tego można (a nawet trzeba) spróbować wymyślić coś nowego. Że scena Amigi to nie tylko sentyment, ale i świetne miejsce na kreatywność i pokazywanie "rzeczy niemożliwych". Dokładnie tak, jak oni robili to za dawnych lat i robią nadal, choć już w innym składzie osobowym. O ile Emperor of the North Pole nadal w jakiś sposób utrzymuje połączenie z efektami sprzed lat (widać, gdzie głównie Copper, a gdzie głównie Blitter się poci), to Makt zrywa nie tylko przysłowiowe gacie, ale i z typowymi piećsetkowymi efektami. Zrywa oczywiście w przenośni, bo nadal jest to standardowy konfig i chipset, tylko że to, co widzimy na ekranie zupełnie odbiega od tego, co do tej pory pokazywane było na A500, gdzie procesor ledwo człapie, a główną robotę odwalają custom chipy. Gdyby nie początkowe informacje o konfigu (7.09MHz, 512/512k RAM, OCS), a i poprzednie dokonania Slummy'ego, byłbym niemal pewny, że to produkcja na 030+. Po prostu tutaj dzieją się na ekranie rzeczy po A500 zupełnie niespodziewane. Oczywiście są to triki koderskie, ale scena zawsze na nich bazowała i dla mnie to właśnie one mają większą wartość scenową niż implementacje książkowych algorytmów graficznych. To są zupełnie nowe pomysły na efekty i ich estetykę. Korzystając z muzycznych paraleli - Makt to punkowa dynamika opakowana wizualnie w grunge'owe klimaty. Tak jak na początku lat 90. Nirvana pokazała moc (z norweskiego “makt”) "pudel-rockowym" kapelom (takim jak KISS, Motley Crew, Twisted Sister, Bon Jovi, Europe czy Whitesnake) co można zrobić z gitarą i dobrze rozkręconym wzmacniaczem, tak Makt wbija się brutalnie w sentymentalną estetykę oldskoolu i wybija zęby tym, którzy na A500 je "zjedli i widzieli już wszystko". Na dokładkę, zapewne w celach edukacyjnych i popularyzatorskich, Slummy w internecie spokojnie opisuje "jak to się robi". Chwała mu za to ("Live long and prosper", a po wolkańsku: "dif-tor heh smusma!"). Dla mnie jest to nie tylko jedno najważniejszych dem A500 ostatnich lat, ale na A500 w ogóle i mam wielką nadzieję, że bracia ze Spaceballs nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. I wcale nie przeszkadza mi, że mogę sobie na A500 odpalić RSi MegaDemo, Enigmę czy Desert Dream, a zaraz potem Makt czy Emperora. Cieszę się jak to się wszystko pięknie rozwinęło i że nadal demoscenowy magik jest w stanie wykrzesać coś zaskakującego ze zmurszałego i zwapniałego krzemu Pani Babci oraz że Staruszka, odpowiednio nakarmiona, ciągle daje radę niejednego zaskoczyć. I właśnie dlatego uważam, że amigowa scena nadal żyje i ma się całkiem dobrze (Skål!). (sachy)

Miejsce 2

Beam Riders - Ghostown & Haujobb



Kod: Hellfire, Noname
Grafika: Slayer, Codi
Muzyka: Muffler, JazzCat

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=71976

platforma: Amiga 060 AGA
party: LOADERROR 2017, drugie miejsce w Amiga Demo Compo

O ile w 2015 roku kooperacja polsko-niemiecka zostawiła pewien niedosyt (mimo ogromnej sensacji z powodu samego zaistnienia), to w 2017 dostaliśmy pełne, a nawet 2-częściowe, niemal mistyczne demo. Już sama powtórka owocnej kooperacji nie na Revision czy inne znane zachodnie party, a drugi raz z rzędu do Gdańska był małą sensacją (z krajowego punktu widzenia). Uberklimatyczne demo, dopracowane w każdym szczególe, z wypielęgnowanymi paletami i detalami, które zauważa się dopiero po jakimś czasie. W zasadzie brak tu rzeczy przypadkowych - każdy dźwięk współgra z elementem ekranu. Jest tutaj to, czego brakowało mi z demie Skarli - emocje. Od rozpoczynającej demo zoomowanej a “rozedrganej” czaszki martwego astronauty, przez wplecione w tło niemal astrologiczne ilustracje faz Księżyca, przykryte chmurą blobowych oparów, grupujących się w nieprzypadkowe formacje. Są i druciaki (hahah!), tyle że są to wektorowe obiekty sumujące swe kształty w bardziej złożone struktury 3D na tle starannie wypikselowanej grafiki. Mamy i pędzący w kosmosie tunelowo-wektorowy (tytułowy?) beam ride (druciane wektory wracające do łask? ;). Piękne i płynnie przechodzące w siebie palety, zgrane z muzyką i dynamiką ekranu. Całość przypomina kocioł lub szklaną kulę czarownicy, której gotuje się magia. Wszystko jest płynne, ale żywe jakąś obcą energią nie z tego świata. Monochromatyczne, ale w wielu dynamicznych odcieniach, niemal rentgenowskie naświetlenia; zubożone palety, by wycisnąć jakąś głębię w obrazie, doprawione uderzającą w punkt muzyką Mufflera (kolejny powrót po latach). Takie właśnie odczytuję emocje w tym demie, gdzie technika jest elementem przekazu, a wszystko współgra i pasuje do siebie. Dobrze zgrane i ładnie zaprezentowane “kredyty” nie osłabiają dynamiki a dopełniają ją, tak samo jak zahaczające o abstrakcje kalejdoskopy z końca części pierwszej. I jedynym niepasującym mi tu trochę elementem (zakładam, że powstałym w wyniku braku czasu) jest part z tytułem dema. Fajny pomysł z siatką wektorową “BEAM” podany jest jakby w niższej rozdzielczości, gdzie owa wektorowa siatka jakoś nie przystaje do całej reszty dema. Jest tu fajne synchro poziomych Copper barów z muzyką, ale całość jest trochę zbyt statyczna i jakby niewygładzona, co dla mnie stanowi kontrast w stosunku do reszty dema. Tej części jakoś nie przyswajam, ale na szczęście dość szybko zmienia się w świetne wizualnie “kredyty” i nie burzy za bardzo odbioru całości. Część kalejdoskopowa zapewne na długo zostanie zapamiętana, bo kto by pomyślał, że ten efekt można podać w takiej formie i wyantyaliasowanej jakości. Kurtyna opada, brawa na sali, przedstawienie wydaje się zakończone… A jednak - nie. Przy wyciemnionym ekranie, z mroku zaczynają dobiegać do nas dynamiczne dźwięki fortepianu. Jazzcat, niczym uczestnik konkursu chopinowskiego serwuje nam zaskakujący jak na demo podkład muzyczny, który na długie tygodnie po party wkręcił mi się w mózg (i pewnie tam zabłądził w idealnej próżni). Ekran wypełnia wielka i wpisana w kosmos źrenica, która powoli się oddalając pozwala kolejnym elementom oka (a potem i innym), zaistnieć na ekranie. I tu następuje jeszcze jedna moja ulubiona część tego dema - na ekran, wśród niemal mistycznych symboli wpływają dwie daty: 21.10.1992 i 21.10.2017. Ta druga to data wydania dema i imprezy RetroKomp/LOAD ERROR 2017, na której produkcja się ukazała. A pierwsza to data premiery Amigi 1200. Okazuje się bowiem, że demo miało swoją premierę dokładnie w 25. rocznicę urodzin naszej scenowej bohaterki (kosmiczny zbieg okoliczności, pięknie wykorzystany przez twórców dema). Pojawiają się również ikony A1200 i RK/LE Party, a poniżej symboliczny podpis: “25 LIGHT YEARS”. I pomimo tego, że z czysto fizycznego punktu widzenia rok świetlny jest miarą odległości, a nie upływu czasu (o czym jestem pewien, że autorzy wiedzieli), to tutaj, przy tak emocjonalnie naładowanym przekazie, ten zabieg doskonale się sprawdza, dodatkowo działając na wyobraźnie odbiorcy. Dźwięki fortepianu zostają wzbogacone o nostalgiczne akcenty (w tym i chyba rzadko spotykane w amigowych demach instrumenty smyczkowe), wraz z “nieskończonym zoomem” pojawia się postać przewodnia medytującego, kosmicznego mistyka, po czym falując wpływają na ekran: tytułowe logo (niestety), informacje o autorach i pozdrowienia. Przyznam się, że w trakcie całego end-part mam zawsze ciarki na plecach, a futro na rękach zaczyna się jeżyć. Piękne zakończenie świetnej produkcji. Mój niedosyt z 2015 zniknął i mogę spokojnie zapaść w sen zimowy, oczekując kolejnej produkcji spod skrzydeł Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Niemieckiej. (sachy)

Miejsce 1

Zener Drive - Altair



Kod: KK
Grafika: KK, Mi-Ku, Malfunction
Muzyka: X-Ceed

Link: http://www.pouet.net/prod.php?which=71996

platforma: Amiga OCS
party: LOADERROR 2017, pierwsze miejsce w Amiga Demo Compo

To niesamowite ile można jeszcze wyciągnąć z druciaków. Do niedawna wydawało się, że efekty oparte na drucianych wektorach są w stanie zainteresować jedynie zasuszonych fanów najbardziej sucharowego oldskulu. A tu takie zaskoczenie.

Zanim przystąpimy do oglądania warto związać ciało solidnymi łańcuchami, bo demo po kolei urywa wszystkie członki, zaczynając od tych kluczowych. Najbardziej podoba mi się, że efekty są wielowarstwowe i przestrzenne; sporo dzieje się również na drugim i trzecim planie. Poza tym one „żyją” – ciągle coś dochodzi, porusza się, zmienia. Jakaż to niesamowita odmiana po wszystkich tych retro-produkcjach, gdzie autorzy każą podziwiać nudny wektorowy sześcian albo, pardon le mot, glenza przez 20 sekund… Doskonałe synchro dodaje całości organicznego feelingu. O wiele bliżej temu demu do współczesnych produkcji na PC niż np. Enigmy czy Desert Dream.

Muzyka to solidne, typowo podkładowe techno w stylu lat 90. Twarde i bezkompromisowe. Bezlitosne bębny są niczym słupy, na których KK rozwiesza misterną, drucianą siatkę swojego talentu, a my wszyscy pokornie dajemy się w nią złapać. I chcemy jeszcze. Jako że to powrót X-ceeda po latach, postanowiłem zapytać jak wspomina pracę nad tym modułem.

“Muzyka do Zener Drive - mówi X-ceed - powstała w nietypowy sposób. KK'owi bardzo pasował mój stary moduł Interfere, zrobiony jakieś 15 lat temu do dema Endzeit, które nigdy nie wyszło. Tamta wersja wymagała jednak przerobienia, choć bardziej pod kątem kompozycji niż brzmieniowym. Spędziłem kilka dni wyrzucając to, co nie przetrwało próby czasu (sporo tego było ;), dopisując nowe patterny, przerabiając stare. Powstała nowa aranżacja. W międzyczasie KK i Mi-Ku zrzucali efekty do krótkich animacji i mogłem na żywo testować jak to wygląda z muzyką. Wtedy też czasem pojawiały się nowe pomysły, dyskutowaliśmy co można zrobić pod kątem designu i tak dalej”.

Można się czepiać, że demko jest ciut za długie, że ekran mały, ale nie zmienia to faktu, że Zener Driver to jedno z najlepszych OCS-owych dem tego wieku. (jazz)

KK to postać, której nie trzeba chyba specjalnie przedstawiać. Koder, który potrafi zrobić urywające dupsko demo zarówno na toster (patrz Chiphead na Atari VCS), jak i na nowoczesnego grzyba (pecetowe intra pod szyldem DMA). Ku radości fanów amisceny KK nie pogardził także i małą Amigą. Po świetnie rokującym debiucie wydanym na RKLE 2015, tym razem mamy już killera z prawdziwego zdarzenia. Zener Drive pokazany na zeszłorocznej edycji gdańskiego party po prostu wgniótł widzów w fotele (a może raczej w ławki).

Już od pierwszych sekund wiemy, że będzie ostro - żadnych odgrzewanych twisterów, spleśniałych sinus scrolli czy zbutwiałych plasm. Dostajemy za to ultranowoczesne, perfekcyjnie zmontowane, świetnie "budowane” druciane scenki, które - jak na Amige 500 - robią spore wrażenie stopniem skomplikowania i złożoności. Demo zupełnie nie przypomina tradycyjnych OCS-owych produkcji. Widać duży nacisk na "postprocessing", dodatkowe szumy, glitche czy też inne przeszkadzajki. Zener Drive napędza dynamiczna ścieżka dźwiękowa X-Ceeda (kolejny dawno niewidziany gość na scenie), co, wraz z mroczną atmosferą dema, nasuwa analogie z Hallucinations and Dreams - Union. Ale najwięcej skojarzeń i tak być musi z - opisywanym wyżej - demem Makt. Nareszcie Slummy doczekał się (i to w kraju nad Wisłą) godnego siebie koderskiego rywala w kategori "newschool OCS". Oba dema mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Starają się pokazać coś zupełnie nowego i wypełnione są w zasadzie efektami opartymi o jeden sprytny patent. KK, używając zapomnianej dziś nieco techniki "unlimited bobs" wyczarował nową jakość. Być może to właśnie wpływ kodowania na innych platformach zaowocował spojrzeniem na amigowe bebechy z innej, szerszej perspektywy? Czy w Zener Drive coś bym zmienił? Tak, grafikę 2d. Nie ma jej tam za wiele, ale przez to tym bardziej zwraca uwagę fakt, że jest wykonana niedbale, z kiepską typografią. Ale to w sumie pierdoła; większość widzów - z pozycji kolan - nawet tego nie zauważy ;) (slay)

Po demie Wildcat z 2015 troszeczkę obawiałem się zarzutów (z tej czy innej strony) że podkradamy (tej czy tamtej scenie) “Kej-Keja” i trzeba będzie stoczyć krwawy, internetowy bój o wolność i “demo”-krację na scenie. Na szczęście nie było to konieczne, bo KK niczym młody Anakin Skywalker ma w sobie tyle scenowych midichlorianów, że jest w stanie każdą z nich nakarmić swoim talentem. I to bez obniżania jakości ani o krztynkę. A to rozbije bank na Atari VCS, a to dowali konkurencji na pececie, po drodze wrzucając coś jeszcze na Komodę. Bardzo byłem ciekaw, co pokaże nam 2 lata po bardzo udanym debiucie, a to, co zobaczyłem, daleko przeszło moje oczekiwania. Wiele już napisano o Zener Drive - od totalnej euforii nad nowatorstwem po krytykę wąskiego ekranu i “dema jednego triku”. W tych wszystkich opiniach trochę brakuje mi zauważenia jednego (a zdecydowanie ważnego) aspektu tej produkcji - że cała technika służy nie sobie samej, a genialnej dynamice (boleśnie idealna synchronizacja!) i świetnym “scenkom” zbudowanym na tym arcyciekawym engine. Bo dla mnie najlepsze w tym demku jest to, jak budują się poszczególne części (“reżyseria!”), ile w nich jest elementów, które ciekawie “przyrastają” (tak, technika “unlimited bobs” sprzyja temu) i jak ciekawie poruszają się w obrębie swojej sceny, jak świetnie dopasowują się do muzyki i jak glitche dodatkowo (a nie nachalnie) wzmacniają odbiór całości. Każdy element jest przemyślany i uzupełnia kolejną część układanki. Dzięki temu demo ma wysoki walor “re-watch”. Bo o ile faktycznie produkcja bazuje na jednej głównej technice prezentacji, to dużą przyjemnością jest odnajdywanie tych małych detali, których wcześniej się nie zauważyło. Do tego świetnie pasuje mi cyberpunkowy klimat i to właśnie druciane wektory go tej produkcji nadają, przywodząc na myśl legendarne konsole Vectrex czy laboratoryjne oscyloskopy (a jak wiadomo, scena i te urządzenia zdołała już zagospodarować na swój użytek). Całość idealnie uzupełnia zimne i przybrudzone techno, a powrót X-ceeda (aka Snoopy) na scenę amigową po chyba kilkunastu latach jest dla mnie powodem do otwarcia dobrego single malta z pancernych zapasów na szczególne okazje. Osobiście jako zaletę traktuję fakt oparcia całej produkcji na jednym efekcie, bo tak samo jak w muzyce - czasem lepiej jest jedną technikę “wyeksplorować” na maksa, ale z pomysłem i smakiem, niż nawciskać kilkanaście niewspółgrających motywów i udawać “że to taki dżezz” ;) Dla mnie to świetne demo, które dołącza do moich ulubionych w całej historii dem amigowych i na pewno wielokrotnie będę do niego wracał oraz prezentował je znajomym zadziwionym, co można nadal fajnego na 30-letnim sprzęcie zrobić. (sachy)



Extras

Rok 2017 był tłusty dla amigowej sceny; wyszło sporo porządnych produkcji, a wśród nich parę dem, które od razu stały się klasykami. Jak co rok, kilka godnych uwagi produkcji nie weszło do top 10 Poueta. Oto mój prywatny salon odrzuconych.

Alien Apparat Carriona zwraca uwagę przede wszystkim świetnymi paletami; wygląda wręcz jak demo na AGĘ. Dorzućmy do tego niewymuszony humor, dobre synchro, typową dla Acemana, skoczno-przaśną muzyczkę i dostajemy bardzo przyzwoite demo, które ogląda się z przyjemnością. Efekty są proste, ale widać ogromny postęp, jaki Carrion poczynił od Teapot Genie. A teksturowany sześcian więcej niż przyzwoity.



Naughty grupy Nature czaruje przede wszystkim świetnymi, wysmakowanymi paletami, światłem i przezroczystościami. Twister z sześcianów zostaje w pamięci na długo, a wszystkie efekty emanują elegancją i świeżością. Poza tym sporo się dzieje w tle.



Plnx/Attention Whore z kolei to chyba najlepsze jak dotąd demo Losso. Efekty wydają się inspirowane współczesnymi demkami na C64, co, paradoksalnie, nadaje produkcji świeżości i nowoczesnego sznytu. Niektóre patenty designerskie wręcz natchnione. A świetne, dopracowane przejścia między efektami sprawiają, że do Plnx chce się wracać.



Natomiast Coco/Unique to bardzo przyjemna OCS-owa produkcja oparta na efektach Copper chunky. Falujące kafle 80 ways to jak dla mnie rewelacja!





Neon Carrier/Moods Plateau uwodzi cyberpunkowym klimatem i znakomitą grafiką. Bardzo podoba mi się w tym demie połączenie grafiki z efektami i niebanalne podejście do trybu Copper chunky. Polecam obejrzeć wersję final! (jazz)

Patrząc przekrojowo na rok 2017 można dojść do wniosku, że był to naprawdę udany scenowo okres. Mimo, że analizując sinusoidalną krzywą aktywności amiceny, mój wrodzony sceptycyzm każe mi patrzeć raczej bez optymizmu na rok 2018, to póki co cieszmy się tym co jest, otwierając kolejnego szampana na demoscenowym Titanicu, bo naprawdę jest co opijać!

Z powyższego top 10 wyciągnąć można przynajmniej dwa ciekawe wnioski. Po pierwsze, lokalny patriotyzm nakazuje krzyknąć donośnym głosem: "Teraz Polska!". To doprawdy sytuacja bez precedensu, że w pierwszej czwórce roku znalazły się aż trzy (!) polskie dema (no dobra, jedno polsko - niemieckie ;). Co więcej, dema te zostały wydane na polskich imprezach, a dwa pierwsze miejsca ukazały się na jednej tylko imprezie, czyli gdańskim Retrokompie/LOADERROR 2017. Najwyżej notowane demo wydane na prestiżowym party Revision 2017 ulokowało się dopiero na pozycji piątej (Lemon.). Po drugie, odnoszę wrażenie, że amigowa scena na dobre już złapała równowagę pomiędzy produkcjami OCS i AGA. Przedtem bywało z tym różnie. Po trwającej lata dominacji dem na AGĘ, przyszedł z kolei wysyp dem na OCS, a teraz oba te nurty zaczęły wzajemnie się balansować. To świetnie, zwiększa to tylko atrakcyjność Amigi jako scenowej platformy, która powinna mieć silne swe “obie nogi” (OCS i AGA).

Kilka osobnych zdań należy się polskiej amiscenie. To był dla niej chyba najlepszy okres od ładnych paru lat. Nie dość, że mieliśmy okazję odwiedzić szereg świetnych imprez (Amiparty x2, Decrunch, Riverwash, Retrokomp/LOADERROR), to w dodatku ilość i jakość polskich produkcji zasługuje na spore uznanie. Oprócz trzech dem wymienionych w Top 10 oraz demie Carriona z RKLE, o którym pisał JazzCat (i z którym mogę się w zasadzie niemal w całości zgodzić, Carrion - tak trzymać!) były i inne. Pozostając w temacie Gdańska, to kolejną swoją produkcję wydała tam grupa Crapteam (przemianowana z DRRM). Mandi i ekipa wypuścili w 2017 roku aż pięć dem, stale podnosząc sobie poprzeczkę, a najnowsze - bardzo przyjemne w odbiorze - CrapTro 4: Don't let craptro win the compo pokazało, że najwyższy czas na usunięcie z seryjnych nazw słowo "crap".



Aktywność utrzymał także Phibrizzo wydając na RKLE pod szyldem Broken Cube swoje chyba najlepsze 4k intro The Wave, a wcześniej na Riverwash kolejną czwórkę The Glitch. Świetne intro z minimalistycznym, estetycznym designem wypuściła też w Gdańsku grupa Wanted Team. Klimatyczne i chłodne Nullae z kodem Sachy’ego i znakomitą ścieżką Mccnexa może się podobać.



Na początku roku Panowie z Wanted Team zaznaczyli jeszcze swoją obecność na Datastorm wydając OCS-ową invitkę Retrokomp & Load Error 2017 Invitation, a na majowym Decrunch symbolicznego compo fillera. To jednak nie koniec polskich produkcji wydanych w Gdańsku. Całości dopełnia 40k intro Richie on the Moon grupy Ghostown (pierwszy koderski owoc współpracy Tygrysa i Cahira, przy małym wsparciu Codiego) oraz wyczekiwany amigowy debiut grupy Dreamweb, czyli intro The Test (niestety wciąż nie doczekaliśmy się finalnej wersji). Z kronikarskiego obowiązku trzeba dodać, że grupa Dreamweb zrealizowała w roku 2017 także kilka pchełek w kategorii "4K Procedural Graphics". Może za 2 lata zaszaleją i zrobią 8-kilówkę?



RKLE było bezapelacyjnie największym sukcesem i najważniejszym amiscenowym wydarzeniem w Polsce w roku 2017. Impreza doczekała się statusu międzynarodowego i zaczęła być wspierana przez szereg grup i osób spoza granic naszego kraju (Haujobb, Resistance, The Electronic Knights, Zymosis, Prowler, Void czy Y-Crew.itd.). Zostało to nawet zauważone przez dwa niezależne “media prasowe”. Magazyn “Irregular Review” w numerze czwartym cały osobny dział poświęcił opisom produkcji z tego party, a serwis 4sceners.de w swym corocznym podsumowaniu za najlepsze amigowe dema uznał - podobnie jak pouet.net - wydane tam produkcje Altair oraz Ghostown / Haujobb.

A jak się miała demoscena na "post - amigowych" platformach? Tutaj niestety od lat trwa niemal całkowita stagnacja. Ale i w tym względzie rok 2017 przyniósł niespodziankę - a do tego stało się to u nas - na wrocławskim party Decrunch. To właśnie tam, po - jeśli dobrze liczę - 14 latach, na nowo zaprezentowała się demoscenie grupa Encore, a w zasadzie jej solista czyli MDW, wsparty przez Acemana. Morphoza to - jak sama nazwa wskazuje - demo na system MorphOS, stąd nie dziwi w nim wysokie stężenie motylków na każdy metr sześcienny. Demo opiera się głównie o efekty 3d, i mimo, że jest może nieco zbyt sterylne i koderskie to ogląda się je z przyjemnością. Najbardziej podobają mi się początkowe efekty zapalającego się loga z flar (?). Słowa uznania dla MDW za to, że nareszcie ukończył swój projekt. Miejmy nadzieję, że uda mu się namówić na powrót także swojego utalentowanego brata (Caro) i nie będziemy musieli czekać na nowe demo Encore kolejnych kilkunastu lat.



O “sytuacji na świecie” napisaliśmy już wyżej całkiem sporo, jednak do puli dem, o których warto wspomnieć, dorzuciłbym Negativ Prosess, czyli drugą produkcję Ephidreny po dłuższej przerwie. To z pozoru mało przystępne w odbiorze demo, ma jednak spory awangardowy i glitchartowy urok. Nieco zbyt duża powtarzalność efektów może niektórym się nie podobać, ale nie da się ukryć, że buduje ona intrygujący, transowy klimat. Negativ Prosess zawiera także - moim zdaniem najlepszy na Amidze - efekt neonowych, świetlistych Copper barów, który po prostu trzeba zobaczyć oraz zacne rozsypujące się napisy z punktów.



Końcówka roku przyniosła również niespodziankę dla fanów kultowych hiszpańskich dem grupy Ozone. Plastic Toys Are Forever może nie jest tak dopieszczone jak Smoke Bomb, ale widać tam ogromną dbałość o design i synchro, co naprawdę może się podobać.



Na koniec cofnę się jeszcze raz do Szwecji, do kilkukrotnie wspomnianego już tutaj party Datastorm. To właśnie tam ekipa Focus Design wystawiła demo na AGĘ Storm Rider. Demo nie posiada ani specjalnie mocarnego kodu (jest wręcz przeciętny), ani wyjątkowej grafiki (momentami za dużo pustki na ekranie), a jednak zgrabny design i genialna wręcz ścieżka dźwiękowa (Hoffman + Daytripper) z rapowanymi wstawkami wynoszą demo ponad przeciętność. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych opraw muzycznych amigowych dem ostatniej dekady. Zresztą, posłuchajcie sami! (slay)



Spoza przedstawionej dziesiątki i dodatkowych opisów kolegów, myślę że warto zaakcentować jeszcze takie sprawy jak m.in. “wizyty obcych w naszej galaktyce”. Oprócz opisanego już Baby Steps commodorowskiej grupy Booze Design (a to nie jedyna ich prodka na Amigę w 2017), należy też wspomnieć demo Catabasis świetnej a głownie pecetowej grupy Cocoon, wydane na gołą A1200. Panowie pokazali jaki potencjał tkwi w niedopalonym żadnym akceleratorem czystym chipsecie AGA, który sama amigowa scena lekko zaniedbała. Bardzo cieszy fakt, że znane grupy z innych scen chcą czasem zajrzeć i na nasze podwórko, wnosząc ożywczy powiew i zazwyczaj od razu na zdecydowanie wysokim poziomie.



Warto wspomnieć też i inne ciekawostki, takie jak 1k intro Fluid Fire (wykonane przez Loonies & Unstable Label), które w jednym kilobajcie potrafiło zmieścić nie dość, że muzykę, to jeszcze tyle treści, że na obfitującym w produkcje zimowym Datastorm mogło nieźle namieszać nawet i w demo compo (tak, 1kB = 1024 bajty! “size coding” - sztuka sama w sobie).



Najważniejszą jednak dla mnie produkcją spoza Top10 jest magazyn Irregular Review i jego kolejne wydania. Tworzony jest przez ludzi wysoce kompetentnych, nieowijających w bawełnę, nie traci miejsca na bezsensowne materiały, a integruje kreatywną scenę (czyli taką, która wypuszcza produkcje, a nie siedzi na forach czy FB) i motywuje do twórczego działania. Opiniotwórczy magazyn, będący trochę “chartsami” - tego było nam trzeba. Świetna robota. Wyczekuję każdego nowego numeru. Lektura obowiązkowa :) (sachy)

 głosów: 5   tagi: ranking, dema, podsumowanie, 2017, scena, demoscena
komentarzy: 10ostatni: 27.01.2018 09:01
Na stronie SCENA.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies (ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach. Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.
OK, rozumiem