To nie "odkrycie" i nie jest ono moje. Ktoś dokonał tego znacznie wcześniej, a ja pokazałem to na prostym przykładzie nakładając warstwę. Żadna w tym manipulacja. Nie rozumiem, dlaczego tak nieprzyjaźnie na mnie naskoczyłeś. Wygląda jakbyś to odebrał osobiście i to Twoje prace były przedmiotem analizy. Nie ma potrzeby się tak spinać. Ja nikogo nie atakuję i moje pochlebne słowa na temat scenowych grafików - włącznie z przerabiającymi skany - wyraziłem wyżej. Poruszony został ciekawy wątek i ludzie, szczególnie ci nie potrafiący rysować, zastanawiają się, czy możliwe było stworzenie czegoś takiego bez użycia skanera.
Po pierwsze, mając 2 bardzo podobne do siebie obrazy i nakładając jeden na drugi z - powiedzmy 50% - alfą niemal zawsze uzyskasz wrażenie dużego podobieństwa (czego nie dojrzy oko, to "dointerpretuje" sobie mózg). A Ty w taki sposób zestawiasz właśnie swoje pliki.
Wrażenie
dużego podobieństwa jak najbardziej, ale tylko w przypadku obrazu
przerysowanego. Natomiast gdy mamy do czynienia z
idealnym niemal nakładaniem się jednego na drugi, a nie w przybliżeniu, to coś jest na rzeczy. Jeśli jedna warstwa pokrywa drugą
w kluczowych elementach, takich jak kąt nachylenia dłoni, długość ramienia, przekrzywienie ciała, zarys mięśni i tym podobne, a wreszcie całym rozmieszczeniem sceny, to
nie ma mowy o przerysowaniu, a już na pewno
nie przez kilkunastoletniego, stawiającego pierwsze kroki w świecie grafiki dzieciaka. Trzeba mieć naprawdę ogromną wiarę w to, że oni potrafili takie rzeczy nie mając pojęcia o anatomii ciała - układzie kostnym, przebiegu i działaniu włókien mięśniowych, stawów i ich ograniczeń w wykręcaniu, a idąc dalej - grze świateł, perspektywie czy wreszcie fizyce wpływającej na zachowanie pewnych elementów, które oryginalny autor uwzględnił, a adaptującemu skan nawet przez głowę nie przeszło. Co innego narysować świetne logo, czy z wybujałą fantazją nieistniejącego i niepodlegającego wielu prawom potwora albo jakiś bliżej nieokreślony futurystyczny obiekt, a co innego narysować, czy choćby przerysować postać człowieka czy zwierzęcia (szczególnie konia).
Przejrzyj się ponownie, ale tym razem dokładniej, pracą takiego chociażby Archmage'a:
Bardzo dobrze, że zalinkowałeś ten obrazek, bo dzięki niemu i odszukaniu w internecie lepszej kopii oryginału utwierdziłem się jeszcze bardziej w moim przekonaniu.
Dla ciekawych efektu
udostępniam wideo z przejściem z jednego w drugi i odwrotnie. Różnice są tak niewielkie, że są po prostu wynikiem adaptacji skanu do rozdzielczości i ograniczonej palety kolorów. Nie ma mowy, żeby on to przerysował. Widać też, jak słabą wiedzę anatomiczną miał amigowy autor. Wystarczy szybki rzut oka na nienaturalnie wykręcone i zbudowane ramiona i przedramiona, nienaturalny biceps czy rozczapierzona dłoń przypominająca konar, gdzie kciuk zaś jest zwykłym palcem. Nikt z takimi błędami nie jest w stanie wstrzelić się w oryginał z tak idealnym rozmieszczeniem elementów bez pomocy skanera. "Włosy", nie licząc tła, są najbardziej widoczną wstawką pikselowej wersji obrazka. W nich również widać, jak słabą twórczość własną posiadał na tamten moment grafik. Wszelkie inne różnice (i błędy) wynikają z postawienia pikseli wg uznania amigowego twórcy. A wtedy w przypadku tak małej rozdzielczości bardzo łatwo o pozorną rozbieżność z oryginałem (plus dodajmy do tego metodę skanowania obrazka z oryginału - czasami wystarczyło coś źle docisnąć i już powstawała na przedbiegu różnica. Innym wpływającym elementem był także algorytm skalowania obrazka).
Podkreślę jeszcze raz, żeby nie zatraciło się to, co napisałem wcześniej: Niejeden z ówczesnych grafików odznaczał się talentem i widać to nawet w adaptacjach skanów. Przy czym w tym ostatnim przypadku zachwyt z dawnych lat słusznie nie jest już tak wielki. Tyle ode mnie. Pokój chłopaki