Przed Wami rozszerzona wersja materiału, który pierwotnie ukazał się w magazynie Amiga Friendship #3.
Update 23.12.2023: rozmowa z Cloo, zdjęcie identyfikatora z party.
Rok 1992 na polskiej scenie to przede wszystkim 3 duże parties: Warszawa I, II i Mountain Beer Copy Party w Żywcu, na których łącznie wyszło ponad 20 dem. Polskie dokonania zostały też w końcu dostrzeżone na Zachodzie, choć na prawdziwy coming out trzeba było zaczekać aż do maja 1993, kiedy to na europejskie salony wtoczył się z impetem kolorowy sześcian z "Technological Death", miażdżąc po drodze wszystkie dotychczasowe wyobrażenia o polskiej scenie. Co ciekawe - w 1992 nie odbyło się ani jedno intro compo. Cała para szła w dema. Starzy mistrzowie albo abdykowali (Quartet), albo spisywali testament (Katharsis), albo doznawali chwilowego paraliżu (Joker, vide party w Żywcu), za to na ich miejsce szykowali się już Alchemy, Deform i WFMH. Działo się.
Jesteś ciekaw co zainspirowało Musashiego do wymyślenia efektu tańczących postaci w "Deformations" albo dlaczego kolory w tym demie tak bardzo dają po gałach? Wiesz czyjej Amigi dotknął bóg? Ciekawi Cię jak Vico wspomina dzisiaj demo "Marchewki" i z którego efektu jest najbardziej zadowolony? A może chciałbyś wiedzieć czyja fujara strzela najdalej?... O tym wszystkim będzie dzisiaj. A jeśli nie czytałeś pierwszego odcinka, to znajdziesz go tu.
O ile wcześniej demka ukazywały się ot tak, bez okazji, o tyle po Gdyni zmieniło się to raz na zawsze i odtąd najważniejsze produkcje wychodziły głównie na parties. Od teraz opisując dzieje amisceny będziemy się zatem poruszać w ich rytmie.
Najpierw trzeba jednak wspomnieć o grupie Alchemy. Pierwsza ich produkcja to skromne interko do Next Life #3 z listopada 1991, ale pod koniec roku wypuścili pełnometrażowe demo o swojskiej nazwie "Toxic Ziemniak", które to chłopaki próbowali wypuścić już w Gdyni. Zawierało znane, ale estetycznie podane efekty w rodzaju cieniowanych wektorów, bobów czy starwars scrolla. Najciekawszy był endpart, gdzie członkowie grupy zostali przebrani w więzienne pasiaki, natomiast określenia: "oczy jak chabry, uszy jak talerze" czy "wysoki i ma włosy" natychmiast stały się memami i zaczęły pojawiać się w ogłoszeniach towarzyskich. Jednak swoje opus magnum Alchemicy mieli dopiero pokazać w marcu.
WARSZAWA I
Party odbyło się w dniach 28-29 marca 1992 w liceum im. Hoffmanowej w Warszawie i zorganizowane zostało przez grupy G-Force, Action Direct i Katharsis. Zjawiło się ponad 300 osób, wystawiono 7 zupełnie przyzwoitych dem, sporo obrazków i prawie 40 modułów! To ostatnie wzbudziło zresztą mnóstwo kontrowersji. Ludzie w połowie compo wybiegali z sali z obłędem w oczach, klnąc szpetnie i wzywając Swaroga. Oczywiście problem można było rozwiązać w najprostszy sposób, jednak polska scena nie była jeszcze wtedy gotowa na selekcję modułów i niechybnie skończyłoby się to dla organizatorów obiciem gęby.
Moduły najwyraźniej nie spodobały się też woźnemu, który w pewnym momencie wtargnął na salę i zapalił światła.
Ciekawostką było przybycie komisarzy unijnych w postaci Chaosa i Mr. Peta z Sanity, którzy to mieli za zadanie dyskretnie wybadać, czy aby nie zagrażamy niemieckiej scenie. Wytyczne były jasne - zwerbować najzdolniejszych, aresztować opornych, ale coś chyba nie pykło, bo zamiast tego Chaos został apologetą polskich dem na Zachodzie. Ale o tym za chwilę.
Plusem imprezy były całkiem przyzwoite nagrody w compotach: sampler stereo, oryginalny Deluxe Paint IV oraz Action Replay III, a minusem brak identyfikatorów i zbyt mała ilość kart do głosowania. Na szczęście humory poprawiał doskonale zaopatrzony szkolny sklepik. Czego tam nie było! Dania gorące, półgorące, comber barani, kraby, kawior, kefir, makrele, łosoś wędzony i smażony, dzik po hiszpańsku, świnia po polsku, kuropatwa w truflach i mule.
Postanowiłem zapytać X-Ceeda (znanego wówczas pod przaśną ksywką Snoopy) jak wspomina tę imprezę.
"W dużym skrócie: to było pierwsze moje party, przytachałem swoją pięćsetkę i spotkałem się po raz pierwszy z ludźmi ze swojej grupy (Deform) takimi jak np. Musashi, Seq, Pluton, JKK. Na party był też Mr. Pet i Chaos. Pamiętam, że przy naszych ławkach ze sprzętem Chaos gadał z Musashim i miał na dyskietce jakiś efekt do pokazania, który to odpalił na mojej Ami. Tak że warto było sprzęt wieźć :)"
Inkryminowana Amiga od czasu party nie była wycierana i do dziś stoi u X-Ceeda w przeszklonym kredensie w towarzystwie kawałka meteorytu tunguskiego oraz liścia jarmużu z pola bitwy pod Grunwaldem.
Ciekawostka - na party wypalony został drugi w historii moduł przyjaźni autorstwa XTD, Gacucha i Scorpika -
"Xorpuch" (pobierz albo odsłuchaj w Basoon Tracker). Amigi wielkodusznie użyczył Ninja.
WYNIKI
DEMO:
1. Deform - "Deformations"
2. Alchemy - "Marchewki"
3. WFMH - "Faster Than Hell"
4. Katharsis - "Testament"
5. Action Direct - "Hexadecimal Perfection"
6. Old Bulls - "Xenium"
7. Demo grupy Akwilon
GFX:
1. Rys / Joker
2. Miva / Joker
3. Animal / Action Direct
4. Pluton / Deform
5. Przemek S. / Investation
6. Don Kichot / Katharsis - "Mona Lisa" (jedyny obrazek pokazany na bis)
MSX:
1. Raf /Katharsis - "Headbanger"
2. Pic Saint Loup - "For Fryderyk Chopin"
3. Mad Max / Katharsis - "Rock'em All"
4. Peters / Joker
5. Touldie / Action Direct
6. XTD / Action Direct
Byłem ciekaw co dzisiaj myśli o party Raf/Katharsis, jeden z organizatorów, a przy okazji zwycięzca music compo.
Czy pamiętasz kto wpadł na pomysł, żeby zrobić party w Warszawie?
Chyba kolektywnie wpadliśmy na ten pomysł. Po CP w Gdyni była chęć zrobić coś w Warszawie. Nie wiem jak to się stało, że udało się "wypożyczyć" sale Liceum Im. Hoffmanowej, ale cała zgraja- czyli Action Direct, G-Force i Katharsis - zaangażowała się w organizację party. Plus kilka zaprzyjaźnionych osób spoza sceny amigowej. Moje wspomnienia z Hoffmanowej to głównie pokazy na telebimie zdaje się wczesnej wersji demo Sanity i ekstremalnie wyczerpujące godziny sprzątania po party, już w niedzielę.
Na pierwszej edycji pojawili się goście z zagranicy - Chaos i Mr. Pet. Zawsze mnie zastanawiało czy dostali cynk o party od kogoś z zewnątrz czy to Wy ich zaprosiliście?
Wydaje mi się, że Mr. Pet przyjaźnił się z Mr. Rootem i to za sprawą Roberta zostali zaproszeni "goście z Niemiec". Nie wiem jak to wyglądało od strony logistycznej, ale to, że Mr. Pet był naszym rodakiem na pewno bardzo pomogło.
Również na pierwszej edycji odbyło się słynne music compo z prawie 40 modułami. Czy myśleliście o przeprowadzeniu selekcji?
Podejrzewam, że nikt nie spodziewał się takiego urodzaju modułów i stąd pewnie nie było selekcji. Na party w Gdyni modułów może było 10, a tu tyle... I pewnie były spory czy robić selekcję czy nie, ale podejrzewam, że zwyciężył pogląd taki: nie było informacji o selekcji wcześniej, to puszczamy tyle ile się zgłosiło. Na późniejszych imprezach selekcja już zdaje się była standardem, ale CP w Hoffmanowej było chyba pierwszym party w Polsce, które zgromadziło kilkaset osób - i stąd "błędy młodości".
Na wspomnianym compo zająłeś pierwsze miejsce kawałkiem "Headbanger" (pobierz albo odsłuchaj w Basoon Tracker). Jak go dzisiaj wspominasz i co zapamiętałeś z samego music compo?
Po pierwsze - poszczęściło mi się, mój moduł został zaprezentowany jako jeden z pierwszych i stąd pewnie wiele osób go zapamiętało. Po drugie - był prosty, łatwy i przyjemny. Trzy akordy, tempo 125, przesterowane gitary i wyrazisty rytm - uniwersalna recepta na dobrą "nutę". Do tego z "ukradzionymi" motywami w drugiej części sekcji "A" i tak samo pod koniec sekcji "B". No i ostro zamiatającym rytmem na końcu co na pewno ucieszyło osoby z koszulami Slayer, Metallica i Skid Row.
Wcale nie uważam, że to jakiś wybitna kompozycja, ot - idealna do warunków odbioru, a 4:25 to i tak za długo jak na party. Warunki panujące na takiej imprezie nie sprzyjają aprecjacji dobrych, bardziej skomplikowanych kompozycji i dlatego pewnie taki prosty kawałek wygrał. Do tego jestem pewien, że były lepsze, ale zginęły w gąszczu i harmidrze panującym na każdy party.
Autorzy raportów piszą, że na party była jakaś dziewczyna, która w dodatku wystawiała demo. Nie udało mi się tego potwierdzić. Czy chodzi o zaginione demo grupy Akwilon?
Coś było, ale zupełnie tego motywu nie kojarzę. Może chodziło o jakiś dysk graficzny, ale raczej nie było to demo.
Warszawa II we wspomnieniach uczestników ma opinię lepiej zorganizowane party i ogólnie ludzie pisali o niej lepiej. Zgadzasz się z tą oceną?
Raczej tak. To CP gorzej pamiętam niż Hoffmanową. Na pewno wiele nauczyliśmy się po organizacji pierwszego "dużego" party w Warszawie i stąd wrażenie lepszej organizacji. Z tej imprezy pamiętam tylko migawki, a najbardziej zapamiętałem obecność Amigi 4000 Docenta, który jako pierwszy w naszym gronie miał taki sprzęt.
Przy CP w SP 220 ja, zdaje się, tylko pomagałem i niewiele więcej jestem w stanie sobie przypomnieć. Jak tak dziś o tym pomyśleć to trudno wyjść ze zdziwienia jakim cudem te party udało się zorganizować. Chodzi mi głównie o formalności i logistykę. Ale czasy były mocno inne niż teraz. My nie wiedzieliśmy, że się "nie da" i nikt specjalnie nie przejmował się potencjalnymi problemami. A tu wyszła mikroskopijna dawka historii, hermetycznej, ale zawsze.
Dwa dema z warszawskiego party natychmiast stały się klasykami - "Deformations" i "Marchewki", ale i wśród pozostałych pojawiały się ciekawe rzeczy. Demo "Faster Than Hell / WFMH" uwodziło sprawnie zakodowanymi wektorami jak chociażby oświetlana bryła zamknięta w sferze z punktów i bardzo dobrą muzyką Pic Saint Loup, "Testament / Katharsis" w pierwszej części zawierało jeden z najlepszych modułów Rafa, a w "Hexadecimal Perfection / Action Direct"Animal udowadniał, że Rysowi szykuje się konkurencja.
NAJLEPSZE DEMA Z PARTY
Deformations / Deform
(wyd.: 28/03/1992)
1. miejsce na Warszawa I Party
Kod: Musashi
Grafika: Pluton, Seq, Musashi , Johnny, Dr. Cloo
Muzyka: Dr. Cloo (main part), Seq (end part)
Po demie "Power of Inspiration" z gdyńskiego party wszyscy wiedzieli, że Musashi wielkim koderem jest, ale i tak to, co pokazał w "Deformations" było szokiem. Gumowe wektory z mapowanymi teksturami czyli rozwinięcie pomysłu Buddhy z dema "Cube-o-Matic" czy wektorowe sylwetki tancerzy robiły wrażenie nie tylko w Polsce. Chaos w Raw #5 przy okazji omawiania "State of the Art" nie omieszkał zauważyć, że podobne tańczące postacie widział już w demie Musashiego, no ale who is interested in polish demos...
Zwraca też uwagę rewelacyjna ścieżka dźwiękowa za która odpowiedzialni są Dr. Cloo z Pic Saint Loup i Seq (druga część). Jeśli idzie o zestawienia kolorów to są dowodem beztroski, a miejscami wręcz sporej odwagi, no ale w tamtych czasach design uchodził na polskiej scenie za kapitalistyczny wymysł, hipsterkę i fą fą fą. Poza tym był jeszcze zaskakujący powód, o którym Musashi wspomina poniżej.
Za to logosy bardzo ładne, a odniesienia do starych reklam czy teledysków z lat 80. sprawią radość wszystkim sentymentalnym dziadom.
Druga produkcja Alchemy i niesamowity postęp. Bardzo ciekawe efekty jak np. szklany (tudzież pleksiglasowy) scroll, szmaciany wektor albo "ghosting" czyli wijąca się smuga dymu, z której niczym duchy wyłaniają się członkowie grupy.
Najsłynniejsza jest jednak elastyczna sfera z 2048 punktów, którą zresztą mocno zainspirowali się Hudi i Zbuka w "Fugazi", a także Hannibal w "3d demo II", czego nie omieszkali wytknąć mu Chaos i Wayne Mendoza w RAW #5. Kawał srogiego kodu, milordzie! A oprócz tego doskonała ścieżka dźwiękowa, która nie zestarzała się nic a nic, i która stała się przepustką Scorpika do Pic Saint Loup. Oprócz tego, jak to zwykle u Alchemików, jajcarskie akcenty. Piękne demko.
Oto krótka pogawędka z Musashim, koderem "Deformations".
"Power of Inspiration" i "Deformations" dzielą tylko 4 miesiące. Jak Ci się udało w tak krótkim czasie zrobić tak dobre demo?
Musashi: W rzeczy samej... Młodość dodaje skrzydeł, a zima latoś pewnikiem sroga była Poza tym wtedy nie było jeszcze internetu.
Skąd czerpałeś wiedzę i czy do wszystkiego dochodziłeś w pojedynkę?
Musashi: Nie było lekko. Zanim dostałem w prezencie niemiecką edycję "Amiga Intern", zdążyłem rozszyfrować jakieś 80% sprzętowych funkcji, głównie deassemblując dema i inne programy. Podobnie było z matematyką. Często w niedzielę jeździłem na giełdę komputerową do Wrocławia, gdzie można było się podzielić doświadczeniem.
Co dzisiaj sądzisz o tym demie?
Musashi: Design jest specyficzny, ale ogólnie demo jest niesamowicie kreatywne. Podobno narobiło sporo kłopotów ludziom piszącym emulatory, głównie przez używanie sprzętu w sposób niezaplanowany przez twórców Amigi.
Wspominasz o specyficznym designie... Krążyły plotki, że to dlatego, że nie miałeś wtedy kolorowego monitora. Czy to prawda?
Musashi: Prawda, wtedy kolorowy monitor to był luksus.
Skąd pomysł na efekt tańczących postaci?
Musashi: Akurat wtedy telewizja satelitarna i MTV wkraczały pod strzechy, no i zobaczyłem teledysk "Love Will Never Do" Janet Jackson.
Zauważyłem wtedy, że te czarno-białe sekwencje można przerzucić łatwo z telewizora na papier klatka po klatce, robiąc pauzę na odtwarzaczu VHS (trochę w pośpiechu, bo odtwarzacz nie lubił być długo na pauzie). Potem z papieru do komputera było już prosto.
Czy wektory z mapowanymi teksturami były zainspirowane demami "Cube-o-Matic / Spreadpoint" albo "Virtual Intellgence / Horizon" czy też wpadłeś na ten pomysł niezależnie od nich? W endparcie dziękujesz też za pomoc m.in. Robowi Rose z Brainstorm, który, jak pamiętamy, pokazał teksturowany sześcian w "Blitter Miracle".
Musashi: W tamtym czasie dema z teksturami właśnie się pojawiały, pierwsze podobno "Blitter Disaster / Storm". Na początku każdy robił ten efekt po swojemu, dlatego wizualnie można zauważyć subtelne różnice. Pamiętam, że widziałem jedno, zdaje się właśnie "Cube-o-Matic".
Zawsze byłem pod wielkim wrażeniem muzyki z tego dema; oba moduły są świetne i w ogóle się nie zestrzały. Czy dawałeś muzykom jakiekolwiek wytyczne czy mieli całkowitą swobodę?
Musashi: Pierwszy moduł zainspirował rytm dema, efekty były robione pod muzykę. Drugi, o ile dobrze pamiętam, wybraliśmy razem, kiedy już było mniej więcej wiadomo jak druga część będzie wyglądała.
Wojtek (Snoopy) powiedział mi, że na pierwszej Warszawie Ty i Chaos dyskutowaliście o kodowaniu, a nawet pokazywał Ci jakiś nowy efekt odpalony podobno na Amidze Wojtka. Czy po party utrzymywałeś kontakt z Chaosem?
Musashi: Tak, z Chaosem korespondowaliśmy przez jakiś czas.
Udało mi się porozmawiać z Vico na temat "Marchewek" oraz początków grupy Alchemy.
Kiedy i w jakich okolicznościach powstała grupa Alchemy?
Vico: Z Frodem znaliśmy się z osiedla, a z kolei Frodo był w jednej klasie technikum z Rudolfem (później Axelem). Chodziliśmy wtedy często na giełdę - kupować, sprzedawać, oddychać jej atmosferą, a później lutowałem też różne kable i to sprzedawaliśmy. Mieliśmy nawet swój własny stoliczek. No i na giełdzie zbierali się różni ludzie, którzy robili dema. Tak poznaliśmy między innymi M-irona i RST, którzy działali na Atari. Na wrocławskiej giełdzie aktywny był wtedy też Zack Team, bardzo kolorowa grupa.
W "Ziemniaku" wspominacie, że zamierzaliście wystawić to demo w Gdyni. Kiedy właściwie zaczęliście prace nad nim?
Vico: Zaczęliśmy dużo wcześniej. W Gdyni próbowaliśmy skończyć, ale ciągle coś się wykładało, tak że demko wyszło krótko po party.
Co dzisiaj myślisz o "Marchewkach" i z której części jesteś najbardziej zadowolony?
Vico: Z pleksiglas scrolla. Chociaż kiedy ogląda się to demo dzisiaj to ma się poczucie przesytu tym efektem. Jednak napisanie tego wymagało dużej ilości czasu i później człowiek chciał to pokazywać jak najdłużej, co mogło być dla oglądających męczące.
O, to ciekawe co mówisz, bo zawsze mnie zastanawiało, dlaczego w tamtym okresie efekty były pokazywane tak długo...
Vico: Wiesz, trudno jest pisać coś przez dwa miesiące, a następnie zaprezentować przez dwie sekundy :)
Między "Ziemniakiem" a "Marchewkami" jest ogromna przepaść, aż nie chce się wierzyć, że dema dzielą zaledwie 3 miesiące. Jak Wam się udało zrobić aż taki postęp w tak krótkim czasie?
Vico: Bo to nie były 3 miesiące tylko znacznie więcej. "Toxic Ziemniak" zaczął powstawać na długo przed Gdynią; na samym party produkcja była już prawie gotowa.
Moim ulubionym efektem jest "ghosting" w creditsach. Czy mógłbyś wyjaśnić czytelnikom na jakiej zasadzie działa?
Vico: Ogólnie jest to nałożenie dwóch zniekształceń sinusoidą, przy czym o ile w poziomie Amiga daje możliwość banalnego sprzętowego przesuwania obrazu, ponieważ jest on tworzony linia po linii i w każdej z nich można przesuwać pozycję poziomą obrazu, o tyle w przypadku pionu jest inaczej. Trzeba złożyć pojedyncze operacje Blittera tak, żeby wykonać minimalną ich część na obrazie. Część linii jest podnoszona o 1 piksel, część jest opuszczana o 1 piksel i dzięki temu Amiga była w stanie w tym czasie tę sinusoidę w pionie pokazać. Jednym słowem nałożenie dwóch zniekształceń po sinusie.
W demie znajduje się słynna kula, a raczej sfera z 2048 punktów, za którą na łamach magazynu RAW chwalili Cię Chaos/Sanity (który zresztą był na party) i Wayne Mendoza. Czy później miałeś z Chaosem jakiś kontakt?
Vico: Na samym party z Chaosem nie rozmawiałem. A w tym efekcie wykorzystałem pomysł, żeby pojedyncze operacje transformacji w poziomie i w pionie porozbijać i wykorzystać wielokrotnie, dlatego ilość punktów była wyższa niż w takich tradycyjnych rozwiązaniach, jakie były wtedy popularne. Pamiętam, że mój pomysł użyli też Old Bulls w "Fugazi" i nawet chcieliśmy im zarzucić plagiat.
Czy Scorpik pisząc muzę dostał od Was jakieś wytyczne czy miał całkowicie wolną rękę?
Vico: Po prostu widział te efekty, bo część z nich była gotowa jak muzyka powstawała. Później staraliśmy się to zgrać, żeby się pokrywało z nastrojem. Z różnym skutkiem, ale próbowaliśmy.
Między "Deformations" a "Marchewkami" była niewielka różnica głosów i podobno aż do samego końca nie było pewne kto wygra. Czy zapamiętałeś coś z party i sam odbiór Waszego dema?
Vico: Pewnie, takie rzeczy się pamięta. JKK zaczął nagle odliczać: "5... 4... 3... 2... 1..." i... nasze demo ruszyło dokładnie w momencie kiedy skończył! A po samym demie znajomi przychodzili gratulować, bo wydawało im się, że zajmiemy pierwsze miejsce. Później się okazało, że zabrakło dosłownie trzech głosów i to demo Musashiego było numerem jeden. Mieliśmy dosyć silnego przeciwnika. Zresztą w porównaniu do poprzedniego całe copy party było oczko wyżej.
No tak, "Deformations" jest kodersko świetne, ale kolory swoiste. Wiesz, że to dlatego, że Musashi nie miał kolorowego monitora?
Vico: O, nie wiedziałem, że taka była przyczyna! Ale co do strony technicznej to Deform było na wysokim poziomie, zwłaszcza efekt tej wektorówki pod sam koniec.
Na koniec zapytałem czy Vico planuje kiedykolwiek zrobić jeszcze coś na Amigę. Okazało się, że nie tylko o tym myśli, ale nadal ma Amigę i efekty, które miały trafić do następnego dema po "Marchewkach".
Przyznam, że byłem w szoku.
A teraz prawdziwa petarda! Vico zgodził się pokazać nam wstęp do dema o roboczej nazwie "Dreams Factory", które to miało być następcą "Marchewek", ale nigdy nie wyszło.
MOUNTAIN BEER COPY PARTY
Pomińmy wszystkie mało istotne rzeczy jakie wydarzyły się na scenie od Warszawy (rozbój z użyciem broni palnej, opętanie, próba otrucia) i przejdźmy do tego, co ważne czyli kolejnego party. A odbyło się ono w żywieckim klubie Śrubka w dniach 26-28 czerwca 1992. Poświęciliśmy mu aż dwa spore materiały (tutaj pierwszy z nich), więc tym razem ograniczymy się do faktów. Suchych niczym pięty cioteczki Żaklin.
Dema były wprawdzie tylko 4 (a właściwie 3 i 1 preview), a poziom niższy niż w Warszawie, za to termin i lokalizacja - fenomenalne! Zamiast standardowej szaroburej piździawy i przytłaczających szkolnych murów był początek wakacji, góry, las i piwiarnia nieopodal. Po prostu raj! Nic dziwnego, że organizatorzy mieli nie lada problem, żeby nakłonić ludzi do powrotu na salę kinową, w której to odbywały się compoty...
Partowicze przed wejściem do klubu "Śrubka".
[Fot. Archiwum Easy Ridera]
Nieoceniony jak zwykle Sim1 był w stanie rozpoznać kilka osób z powyższego zdjęcia. Pierwszy z lewej: prawdopodobnie Art-B, idzie skrajem chodnika: Easy Rider, obok: Andy Brent, z rękami w górze: Mr. Root, po prawej od gościa w czerwonej koszuli: USS Cadaver, obok: PSV, tyłem, z zielonym plecakiem: Frodo, blondyn przy oknie: Vico, rudy obok niego: Rudolf, dalej Dixan05 i organizatorzy party oraz ich maluch, Docent, skrajnie po prawej, tyłem: XTD.
Piwiarnia nieopodal party place. Na pierwszym planie Lovely / Beta Team.
[Fot. Archiwum Lovely'ego]
WYNIKI
DEMO:
1. Suspect - "Immortal Visions"
2. Old Bulls - "Damage"
3. ex-Katharsis - "Hallucinations and Dreams - Preview"
4. Pepsi Drinkers Inc. - "Fly With Us Through The Stars"
GFX:
1. Pluton / Deform - "Conan"
2. Seq / Deform - "Znak dwa"
3. Nibbler / Action Direct - "In the Space"
4. Denethor / Defensywa - "Sowa"
5. Art-B / Suspect - "Krucjata"
6. Dalthon / Drunkards - "Kafelki itd..."
7. Don Kichot / Katharsis - "Bitwa pod Grumwaldem"
Lesiu / Digital Fire - "Czaszka"
9. Animal / Action Direct - "Fantasy"
10. Seq / Deform - "The Master"
MSX:
1. XTD / Action Direct - "All the Way"
2. Roy B.Kyan / Future Revolution - "Telephone Call"
3. Peters / Joker - "Tekno*Peaks"
4. Cloo & Tracker / Pic Saint Loup - "W serca wasze"
5. Mr.Rake / Turnips - "Raker"
6. Gacuch / Old Bulls - "Atak serca"
7. Mr.Root + Raf /Katharsis - "After 2000"
8. Mad Max / ex-Katharsis - "Matthaland"
9. Seq / Deform - "+++"
10. Phobos / Action Direct - "Far Away From Space"
Żadne z dem nie stało się wprawdzie klasykiem tej miary co "Deformations" czy "Marchewki", niemniej wektorowa podróż do Żywca z dema Old Bulls czy klimatyczna muzyka XTD z dema Suspect na długo zapadały w pamięć. Moimi faworytami są jednak dwie krótkie, ewidentnie niedokończone produkcje: "Hallucinations & Dreams Preview" ze świetnym tunelem z linii oraz Party Zanci Jokerów z bardzo ładnymi wyginającymi się prążkami, znakomitą grafiką Rysa i przyjemnym soundtrackiem Petersa. To ostatnie wyszło jednak poza konkursem. Dlaczego? Twórcy uznali że nie jest wystarczająco dobre... Muzycznie za to party było jednym z najbardziej udanych w historii, a moduły z pierwszych 4 miejsc rozbrzmiewały z jamników i tranzystorów przez całe lato. Ba! Do dzisiaj najstarsi scenowcy lubią zrobić sobie na oddziale geriatrii imprezkę przy "Tekno*Peaks" - pampersy i wenflony fruwają wtedy pod sufitem, a słoiki z formaliną szybko znikają ze szpitalnego magazynu.
W drugiej części materiału o żywieckim party rozmawiam z autorami modułów i prezentuje lekko odświeżone, zremasterowane ich wersje. Modułów, nie autorów oczywiście.
Na party odbyła się też unikalne compo pod roboczą nazwą "szczoch" albo "sik" compo. Oddajmy głos Dalthonowi:
"W miarę jak rosła ilość piw wlanych w gardła partyzantów, rosło też ciśnienie w pęcherzach, więc ktoś (pamięta ktoś kto??) wpadł na pomysł by urządzić konkurencję kto... wyżej siknie! Oczywiście działo się to 2-3 metry od stolików :D Średnio udawało się osiągnąć pułap 2 metrów z kawałkiem aż... pojawił się MadMax i trysnął na dobre 4m! Bezapelacyjnie wygrywając i eliminując nawet tych, którzy jeszcze nie startowali, no bo jakie szanse by mieli?"
Ciekawe co teraz porabia Mad Max i czy kiedykolwiek próbował dziergać z balkonu graffiti na sąsiednim budynku?
WARSZAWA II
Impreza odbyła w dniach 6-8 listopada 1992 w Warszawie w Szkole Podstawowej nr 220 im. Kopczyńskiego, prawie vis a vis słynnej giełdy na Grzybowskiej. Zorganizowana została przez tę samą grupę przestępczą co edycja marcowa: Action Direct, Katharsis i G-Force. Pobito rekord frekwencji, bo przybyło aż 400 osób (nie licząc oczywiście ciał astralnych i osobowości wielorakich). Za pierwsze miejsce w demo compo nagroda wynosiła 2000000 zł (słownie: dwa miliony), a w przypadku grafiki i muzyki było to już tylko po melonie. Graficy mogli wystawiać do dwóch obrazków.
W demo compo padł kolejny rekord - zaprezentowano aż 11 produkcji! Po raz pierwszy mieliśmy też selekcję modułów, która została przeforsowana i przeprowadzona przez XTD - spośród 40 prac specjalna komisja wybrała 14. Jak podają w swych kronikach Jan Chryzostom Pasek, a przede wszystkim czcigodny Mułła Nasr Eddin, komisja najprawdopodobniej została przekupiona, bo compo wygrał Atarowiec. Winnych oczywiście ścięto.
Party chwalono za organizację i wyższy poziom konkursów. Ilość i jakość prac w demo compo robiły wrażenie. Poza tym udało się uniknąć problemów sprzętowych i odpalania tych samych produkcji po 2-3 razy, jak to miało miejsce na edycji poprzedniej. Party urozmaicały również "bek" oraz "Kloss" compo (na remix kawałka ze "Stawki większej niż życie"), które to wygrał wspólny moduł XTD i
Hudinsky'ego.
Grupa Pepsi Drinkers na party Warszawa II.
[Fot. Archiwum Lovely'ego / Beta Team]
Lovely do dzisiaj pamięta nocną wyprawę po papu:
W nocy oczywiście ludziom się zachciało jeść. Dowiedzieliśmy się od lokalsów, że w okolicy jest pizzeria czynna 24 godziny na dobę. Jak wiadomo to czasy przedinternetowe, więc idziemy na czuja. Trafiliśmy na miejsce i widzimy napis w stylu: "Pizzeria całodobowa - czynna od 6 do 24". Na szczęście poszliśmy dalej i coś innego znaleźliśmy do wrzucenia na ruszt.
Party place. Na drugim planie Przemek S. / Investation.
[Fot. Norby / Investation]
Wrocławska ekipa w drodze na party. Z plecakiem Przemek S., na podłodze Dr. D, Scorpik, Cromax.
[Fot. Dan / Investation]
Identyfikator z party.
[Fot. Chyras / Pepsi Drinkers]
Po dwóch niezbyt równych demach WFMH spięli poślady i przygotowali petardę, która wybuchła z ogłuszającym hukiem. Długie demo, aż 18 części. Liczone w realtimie polygony przy creditsach, wypełniany Copperem wielki scroll na tle siatki, morfing czy twister scroll to już były efekty na poziomie światowym. Zdecydowanie najlepsze demo WFMH. Łyżka dziegciu? Obowiązkowe dłużyzny i nie najlepsza momentami grafika. Mimo to demo ogląda się dobrze do dzisiaj, czego zasługą na pewno też świetna, melodyjna muzyka autorstwa Cloo & Trackera z Pic Saint Loup. Jednym słowem: "Ooh-la-la"!
Zawsze uwielbiałem moduł "Krowa na biegunach" (pobierz albo odsłuchaj w Basoon Tracker) i mam z nim osobiste wspomnienie. Pamiętam leżałem kiedyś chory, z gorączką i bólami, ale ostatkiem sił zdołałem się zwlec z wyra i wrzucić do stacji dyskietkę z tym demem. Słuchałem muzy z 2h w kółko, a wieczorem byłem zdrów :)
Nie mogłem zatem oprzeć się pokusie, żeby pomęczyć trochę Cloo.
W module info pada stwierdzenie, że utwór powstawał w pośpiechu. Pamiętasz ile czasu zajęło zrobienie go? I oczywiście tradycyjne pytanie - który odpowiada za co :) Ta wolna część, a zwłaszcza melodia zawsze mi się kojarzyła z Nelo czyli kawałkiem Cloo z Deformations, a następujące po niej przejście i końcówka to jak dla mnie typowy Tracker. Zgadłem?
Moduł powstał w pośpiechu, bo jak zwykle goście z WFMH traktowali kwestię muzyki w demkach jako dodatek, a nie integralną część całego projektu. Informację o tym, że mają demko na copy party dostaliśmy jakiś tydzień przed samą imprezą. Oczywiście dla wielu muzyków to nie byłby problem (czytaj: XTD), ale ja z Wojtkiem (Trackerem - przyp. red) nie działaliśmy tak wydajnie jak on. Najczęściej, bywało tak, że to Wojtek tworzył kilka paternów z głównym motywem i jeśli coś wpadało mi w ucho to starałem się to skończyć. Czasami taki projekt wędrował ode mnie do Wojtka i z powrotem i w sumie nigdy się ostatecznie nie zakończył, tak jak to np. było w przypadku Romantica Export jak i kilku innych kawałków, które nie ujrzały w ogóle światła dziennego. No i tu mamy tydzień do deadlajnu, a my w sumie jesteśmy w polu. Z tego co pamiętam, a mogę się mylić, to w weekend zrobiłem z grubsza tę pierwszą część z gitarką. Nie pamiętam, czy to całe moje jest, czy coś wcześniej dostałem od Wojtka. W połowie tygodnia ustaliliśmy razem z Wojtkiem, że zrywamy się z lekcji, spotykamy u niego z rana i do wieczora musimy coś sklecić, bo jeśli w tym dniu nie dostarczymy muzyki to wstawią jakiś inny kawałek. Na początek pomęczyliśmy jeszcze razem tą gitarkę i chyba to ja zacząłem jechać z drugą częścią, tzn. przejście basy i perkusja, a Wojtek znalazł gdzieś ten fajny gwiżdżący instrument i zaczął z motywem. Pamiętam, że w tym czasie uczyłem się na prawo jazdy i w międzyczasie musiałem odbyć lekcję z instruktorem, więc oddaliłem się na dwie godziny, a po powrocie Wojtek praktycznie skończył drugą część utworu. No i jako, że nie było innego pomysłu to Wojtek wstawił swoją końcówkę z techno, która wcześniej miał chyba gdzieś zrobioną na dysku. Teraz muszę jeszcze wyznać, że w tamtym czasie gardziłem techno i powiedziałem Wojtkowi, że tyle wystarczy, bo to niepodobne jest. Teraz żałuję, bo jednak było to niezłe i mogliśmy to pociągnąć dłużej. Gdybyśmy chociaż wiedzieli, że to demko nie będzie trwało 3 minut tylko 20... Bo przecież po co robić dłuższy kawałek, skoro i tak nikt tego nie usłyszy, skoro demko się skończy. Chociaż i tak wiele więcej nie dalibyśmy rady, bo do wieczora musieliśmy dostarczyć moduł do gościa z WFMH.
Czy dostaliście od WFMH jakiekolwiek wytyczne albo czy widzieliście jakieś efekty wcześniej?
Jasne... ;) Zawsze marzyłem o tym, aby najpierw stworzyli demko, a potem do tego skomponować muzykę. Można by było osiągnąć efekt teledysku i stworzyć jakąś ponadczasową produkcję. Bolał mnie fakt, że muzyka w oczach kodera w tamtych czasach to jakiś problematyczny dodatek był. Zabierał im czas w ramce i często jakiegoś playera wstawili co to ucinał im jednego rastra, ale nie odtwarzał muzyki prawidłowo. Koder był szczęśliwy, a ja rwałem włosy z głowy, bo muzyka nie grała tak, jak chciałem. To, że ktoś potrafił super kodować to fajne było, ale przecież nie dla kodu ktoś rok po premierze odpalał sobie demo... Nie dlatego, że tam takie fajne scrolle były i jakieś piłki się odbijały, bo przecież przez ten rok ktoś zawsze zrobił bardziej kolorowe piłki i lepsze scrolle. Tak więc nie mieliśmy pojęcia co tam chłopaki z WFMH powymyślali.
Co było inspiracją?
W tym module kompletnie nic nie było inspiracją, kleciliśmy jak leci byle zdążyć na czas.
Jak układała Wam się współpraca z WFMH, bo zrobiliście też muzykę do ich kilku innych demek: "Vectors to Heaven" czy "Faster Than Hell".
He he, tak jak pisałem powyżej. Pamiętam nawet sytuację w ich poźniejszym demku, Zadzwonili do mnie dwa dni wcześniej, że przyjdzie do mnie do domu Thorgal z Miłkiem (nie wiem jaką Miłek miał ksywę)...
Thorgal.
O właśnie. No i mówią, że muzykę potrzebuję na teraz. Ja oczywiście nic specjalnego nie miałem, na kolanie stworzyłem kawałek Strumyczek (jak ja się wtedy z tym męczyłem), a że to kawał gniota był to do demka wstawili mp3 "We are different".
Czy byliście zadowoleni z dema?
Demo było fajne tylko muzyka za krótka. Więc z punktu widzenia muzycznego ja nie byłem zadowolony. Ale w sumie to nigdy nie poruszaliśmy tego tematu z Wojtkiem. Cieszyliśmy się, że udało mi się wyżebrać 200 zł od chłopaków z WFMH za nagrodę za pierwsze miejsce na kompo.
Nie wiem czy wiecie, ale "Krowa na biegunach" jest do dzisiaj jednym z najpopularnisjzych polskich modulów z tamtych lat. Czy czuliście wtedy, że zrobiliście coś wyjątkowego?
Prawie za każdym razem kiedy kończyłem moduł wydawało mi się, że jest wyjątkowy. Ja wiem, że to tylko dla mnie był taki, ale robiłem to, co lubię i dawałem z siebie całe 30%, więc tak. Wydaje mi się, że i ja, i Wojtek mieliśmy jakiś wewnętrzny kompleks wyższości i ten komentarz w środku głowy brzmiał (pozwól, że zacytuję klasyka):"chcę byście się zesrali, mam właśnie taki plan".
Byczki były bardzo pracowite w 1992 i trzeba uczciwie przyznać, że zrobiły ogromny postęp. Kiedy porównuje się "Xenium" czy "Damage" do tego demka ma się wrażenie, że zrobiła je inna grupa. W "Fugazi" wielkie wrażenie robił bardzo ładny twister scroll, efektowne kolorowe raytracingi i czerwony sześcian wypuszczany z sejfu. Tego samego niestety nie da się powiedzieć o shadebobsach, które były wtedy ostatnim krzykiem mody na polskiej scenie, choć na szczęście był to krzyk agonalny. Nawet muzyka Gacucha tym razem jest mniej smętna (określenie Ninjy) niż zazwyczaj i nie ciągnie dema w dół. Kontrowersje wzbudza piękna kula z punktów. Najprawdopodobniej została wyrippowana z dema Alchemy, o czym zresztą wyżej opowiada Vico. Demo ma swoje minusy, jest też za długie i przeładowane raytracingami, ale była to wówczas najlepsza produkcja Old Bulls.
Z pozostałych produkcji warto wyróżnić: "Alternative Reality", które oszałamiało szybkością efektów, "Hit the Sky" zawierające piękną animację złotego łożyska na szachownicy i "Hunt For the Red Kret", które udowadniało, że Polacy nie gęsi i swój "Human Target" mają. Niestety nie udało mi się znaleźć nic na temat grupy o subtelnej, zmysłowej nazwie Barbie Fuckers.
NAJPOPULARJNIESI W 1992:
Grupy:
Action Direct - powstała w Warszawie rzekomo w dniu rozwiązania PZPR (29. 01. 1990) i założona przez Moonprince'a i Navigatora. Sama nazwa pochodzi od francuskiej grupy terrorystycznej. Początkowo zajmowała się jedynie wydawaniem Zig Zaga. Na party w Gdyni wypuścili demo "Magic Code" (zaginione), na pierwszej Warszawie "Hexadecimal Perfection", współorganizowali oba warszawskie party, a gdyby tego było mało to w 1992 wydali aż 4 numery Zig Zaga, najlepszego polskiego zina na ówczesnej scenie.
Alchemy - grupa powstała latem 1991 we Wrocławiu z inicjatywy Vico, Rudolfa oraz Froda, a wkrótce dołączyli RST i Scorpik. Po intrze do Next Life #3 i demie "Toxic ziemniak" wydali "Marchewki", które z miejsca stało się jednym z najpopularniejszych dem, a sam Vico został katapultowany na szczyty koderskich chartsów.
Deform - na gdyńskim party świdnicki Hell Order Team i wrocławski Zack Team zwarli szeregi i utworzyli Deform. Przez rok działalności wydali sporo produkcji: dwa numery diskmaga Hot Dog, kilka musicdisków (np. Music Demo czy Weekend Dance), ale największą popularność przyniosło im oczywiście demo "Deformations". Pod koniec roku 1992 wszyscy członkowie zostali wchłonięci przez grupę Union.
Old Bulls - powstała w listopadzie 1991 w Bydgoszczy, założona przez ś.p. Gacucha i Zbukę. Zadebiutowała musicdiskiem "Sigh" wydanym na gdyńskim party, ale później było coraz lepiej :) Rok 1992 spędziła bardzo pracowicie i zamknęła go trzema demami ("Xenium", "Damage" i "Fugazi") oraz drobiazgiem "Autobiography" podsumowującym dotychczasowy okres działalności.
Pic Saint Loup - w 1991 roku dwaj szczecińscy muzycy - Dr. Cloo i Tracker postanowili połączyć siły i tworzyć odtąd moduły wspólnie, podpisując je nazwą grupy niczym kiedyś Maniacs of Noise. W roku 1992 byli na szczycie: nie dość, że zdobyli ogromną popularność za sprawą znakomitych kawałków do dem grup WFMH czy Deformations / Deform to jeszcze wystawiali doskonałe moduły na parties ("Long and Nice Dream" z Gdyni, "For Fryderyk Chopin" z pierwszej Warszawy czy "W serca Wasze" z Żywca) i byli muzycznymi oprawcami zina X-Mag.
Suspect - założona w 1991 w Gdyni przez Pillara i Trackera (zbieżność ksyw z członkiem grupy PSL przypadkowa). W 1992 wydali dwa przyzwoite dema ("Immortal Visions" i "Alternative Reality"), dobry musicdisk ("Musictracks"), a w międzyczasie jajcarskie "Anty Atari" z klasycznym już dzisiaj modułem autorstwa Vulture'a.
Union - pierwsza polska supergrupa powołana do życia na drugim party warszawskim. Natychmiast i bez oporu wessała członków grup Action Direct, Deform, Katharsis i G-Force, ale szczyt jej aktywności miał nastąpić w latach 1994-1996. Warto odnotować, że w 1992 grupa Union jako pierwsza w kraju wystawiła produkcję na zachodnim party - było to skromne, 40-kilowe interko, które zajęło 15. miejsce na The Party.
WFMH - powstała w 1989 w Szczecinie i najpierw działała tylko na małym Atari, a na Amidze zadebiutowała w 1990. Na początku wydawali niepozorne drobiazgi, ale pod koniec 1992 mieli już na koncie 3 dobre dema: "With Vectors to Heaven", "Faster Than Hell" i "Software", których wielkim atutem była wspaniała muzyka Pic Saint Loup. Po "Software" zniknęli ze sceny na 3 lata, by zająć się działalnością komercyjną.
Poszukując zaginionych grafik z warszawskich compotów napisałem do Plutona, który nie tylko maczał palce w kilku demach z 1992, ale jeszcze wystawiał prace na każdym party. Swoich grafik z tamtych lat niestety nie miał. Ale miał coś lepszego!
W ramach rekompensaty załączam coś, co mam pod ręką, jedną z moich dawnych prac twórczych, wraz ze szkicami zaraz po przebudzeniu, której nigdy nigdzie nie wystawiłem, roboczo nazywałem "Igły", a właściwy tytuł nadałem wiele lat po utworzeniu: "Katmeńsk 1940-2010".
Produkcje:
Diskmagi: Zig Zag, Fat Agnus, Next Life, Paper White, X-Mag.
Musicdiski: Musictracks/Suspect (z muzyką XTD, Davy'ego, Kalosza i Cyborga, wyd.: 03.1992).
Dema spoza parties: Abracadabra/Reggatta Software (wyd.: 04/1992), Anty-Atari/Suspect (wyd.: 09/1992), Masturbation/Fluffy Bears (1992).
PODSUMOWANIE
Rok 1992 udowodnił, że w polskiej amiscenie tkwi olbrzymi potencjał. Nie do końca niestety wykorzystany. Mieliśmy niezłych koderów i muzyków, ale wszystko psuł design, a raczej jego brak, koderskie kolorki i słaba grafika. Z czego to wynikało? Być może z tego, że to właśnie koder decydował o finalnym kształcie dema i to on miał największy wkład w jego powstawanie? Po otrzymaniu modułu i grafiki pan programista pokazywał muzykowi i grafikowi drzwi (albo okno) i przystępował do robienia dema. Pół biedy jeśli miał jakiekolwiek poczucie estetyki, gorzej jak był daltonistą albo miał monochromatyczny monitor, co nie było wcale rzadkością (vide Musashi czy Kane)... No i pamietajmy jeszcze o tym, co powiedział Vico. Efekty robiło się bardzo długo, więc pokazywane na ekranie też musiały być długo...
Rok 1992 zakończył pewien okres na polskiej amiscenie. Okres niewinności, kiedy nie czuliśmy jeszcze potrzeby ścigania się z Zachodem, swappowania z zagranicznymi kontaktami i wystawiania na prestiżowych parties, a większość z nas myślała, że The Portal z "3d demo II" Anarchy to faktycznie jakiś portal...
Wkrótce jednak wszystko to miało się zmienić.
Podziękowania dla Easy Ridera i Lovely'ego za archiwalne zdjęcia, Sim1 za konsultacje i ciekawe rozmowy, Norby'ego za scenowy entuzjazm, fotki i pomoc w uporządkowaniu ich, Rafa, Vico, Musashiego i Cloo za to, że cierpliwie i wyczerpująco odpowiadali na moje pytania oraz dla Plutona za udostępnienie pracy, która przeleżała w ukryciu wiele lat. Jesteście wielcy!
Na stronie SCENA.PPA.pl, podobnie jak na wielu innych stronach internetowych, wykorzystywane są tzw. cookies
(ciasteczka). Służą ona m.in. do tego, aby zalogować się na swoje konto, czy brać udział w ankietach.
Ze względu na nowe regulacje prawne jesteśmy zobowiązani do poinformowania Cię o tym w wyraźniejszy
niż dotychczas sposób. Dalsze korzystanie z naszej strony bez zmiany ustawień przeglądarki
internetowej będzie oznaczać, że zgadzasz się na ich wykorzystywanie.