@Jazzcat, post #1
@Jazzcat, post #1
@MarX, post #3
@XTD, post #5
@AceMan, post #6
@jubi, post #8
@XTD, post #9
Próby połączenia sceny i normalnej znajomości nigdy jakoś na scenie nie wychodziły.
Owszem, swapperzy pisali "friendship rulez" w każdym liście, ale było to tak sztuczne jak wyznanie wiary polskiego katolika. :)
Dla mnie idealnym byłoby wynajęcie całego ośrodka, zaproszenie scenowców z żonami (mężami w przypadku kobiet) i spędzenie razem całego tygodnia albo dwóch - bez komputerów, kładąc nacisk właśnie na znajomość i fajną atmosferę, która pozwoliłaby "naładować akumulatory".
Nic z tych rzeczy - scena dla scenowców nie jest ani stylem życia, ani nawet czymś specjalnie istotnym - jest to raczej odskocznia i coś, co jest gdzieś "obok". A szkoda, bo wszystko można połączyć i urozmaicić.
@AceMan, post #10
@AceMan, post #6
Zawsze możesz się odwrócić tyłem do kamery w kapturze, w ciemnym pokoju, a głos przepuścimy przez 14-bitów w AHI ;)
@XTD, post #9
swapperzy pisali "friendship rulez" w każdym liście, ale było to tak sztuczne jak wyznanie wiary polskiego katolika.
@jubi, post #18
@Jazzcat, post #19
@AmigaPL, post #21
Raczej w katanie...
@Jazzcat, post #1
@MarX, post #3
@AceMan, post #6
@XTD, post #9
Do dzisiaj spotykam się z dawnymi scenowymi kolegami, ale są to nieliczne wyjątki. Próby połączenia sceny i normalnej znajomości nigdy jakoś na scenie nie wychodziły. Owszem, swapperzy pisali "friendship rulez" w każdym liście, ale było to tak sztuczne jak wyznanie wiary polskiego katolika. :) Ostatnio rzuciłem temat wspólnego wczasowania w Starych Jabłonkach w tym roku - parę osób się zgłosiło, będzie nas tam trochę ale nadal odzew jest mniej więcej zerowy (biorąc pod uwagę wielkość sceny). A szkoda, bo nic tak nie motywuje do robienia czegoś jak właśnie koledzy - ale tacy prawdziwi, którzy wspierają się nie tylko poprzez klaskanie na parties. :) Dla mnie idealnym byłoby wynajęcie całego ośrodka, zaproszenie scenowców z żonami (mężami w przypadku kobiet) i spędzenie razem całego tygodnia albo dwóch - bez komputerów, kładąc nacisk właśnie na znajomość i fajną atmosferę, która pozwoliłaby "naładować akumulatory". Nic z tych rzeczy - scena dla scenowców nie jest ani stylem życia, ani nawet czymś specjalnie istotnym - jest to raczej odskocznia i coś, co jest gdzieś "obok". A szkoda, bo wszystko można połączyć i urozmaicić.
@nogorg, post #28
@XTD, post #29